— Ugryzł mnie szczur! Spędzę godziny na czyszczeniu futra z krwi! Jasny kolor w połączeniu z takim ciemnym to fatalna sprawa — oceniła Pierzasta Łapa po odłożeniu powoju na górkę z ziół. Fasolkowa Łapa zmarszczyła nos niezadowolona, widząc ranę na ogonie siostry. Nie wyglądała za pięknie, czego można by się spodziewać po okropnych zębach obrzydliwego szczura.
— I teraz się martwisz futerkiem? — westchnęła, podchodząc do Piórka. Dokładnie obejrzała ugryzienie i delikatnie pokręciła głowę. — W każdym razie musimy wracać. Lepiej to szybko opatrzyć nim się wedrze zakażenie czy infekcja i wtedy dopiero będzie fatalna sprawa.
Pierzasta skinęła głową, po czym Piórko i Fasolka wzięły w pysk tyle ziół ile tylko mogły ze stosu, a Ciężki Krok pogoniony ogonem Fasolkowej Łapy chwycił resztę i cała ekipa udała się do z powrotem do obozu. Tonkijka westchnęła, trochę niezadowolona ze zwrotu wydarzeń. Miała nadzieję, że zostaną dłużej na polance, spędzając razem czas na pogaduszkach i zbieraniu pachnących roślin. Gdy zgraja dotarła do celu, Fasolka od razu zabrała Piórko jak najszybciej do legowiska medyków, niemalże zaciągając ją tam za ucho, gdy ta marudziła o plamach krwi na sierści.
— Siadaj. Muszę to najpierw trochę oczyścić z krwi. — mruknęła morskooka, wchodząc głębiej do leża uzdrowicieli w poszukiwaniu odpowiednich medykamentów. Szybko wzięła trochę pajęczyny wytworzonej przez ich pająki i korzeń łopianu leżący niedaleko na skalnej półeczce. — Już jestem. — zamruczała łagodnie, po czym przyłożyła pajęczynę do rany.
— Będzie szczypało? — mruknęła odwrócona jak tylko mogła Piórko, marszcząc nosek.
— Może troszeczkę. — miauknęła skupiona Fasolka, próbując spokojnie uprzedzić siostrzyczkę o ewentualnym bólu. Uczennica Potrójnego Kroku zaczęła przeżuwać kawał korzenia na papkę, po czym położyła okład na ogonie. — Lepiej, żebyś dzisiaj już nie szła nigdzie i najlepiej będzie, jak zostaniesz tu przez noc, tak na wypadek żeby nic już się tam nie babrało.
< Pierzasta Łapo? sry za gniota;; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz