Światło słoneczne, przedostające się do kociarni zaczynało drażnić jeszcze delikatne oczka kociaka, przez co nastąpiło nieuniknione-Mgiełka się obudziła. Dopiero co niedawno otworzyła po raz pierwszy swoje oczy, a już los lubił z nią pogrywać, o świcie zsyłając niczemu winne słońce prosto na nią! Czemu nie budziło jej braciaka, tylko ZAWSZE ją. Przekonana o ogromnej niesprawiedliwości świata, na którym żyje, gdzie silniejszy kot wygrywa, spróbowała wstać na jeszcze niepewne łapki. Nie zamierzała leżeć bezczynnie i czekać aż mama znajdzie kociakom jakieś zajęcie, co to, to nie. Chciała być niezależna i choć raz zobaczyć co dzieje się za wejściem do kociarni i dowiedzieć się co zrobiła słońcu, że te codziennie o świcie ją prześladuje. Zaczęła stawiać delikatnie łapkę za łapką, lecz po przejściu zaledwie dwóch czy trzech kocięcych kroków, upadła. Właśnie wtedy po raz pierwszy w swoim życiu zobaczyła TO, czego w swoim życiu zobaczyć nigdy by nie chciała. Malutki cień przesunął się bliżej koteczki, zmuszając ją tym samym do zamknięcia swoich żółtych ocząt przepełnionych strachem. Skuliła się, jak najbardziej mogła i cichutko pisnęła. Po dłuższej chwili ciszy zdecydowała się otworzyć jedno oczko. Nie zdziwiło ją to, że TO coś nadal tam było i to dosłownie przed nią. Nagle usłyszała tak piskliwy i cichutki głosik, niczym najmniejszego i najbardziej bezbronnego kociaka, niestety wiedziała, że to tylko pozory.
— Nie bój się mnie, bo wtedy ja boję się ciebie... możemy przecież pomóc sobie nawzajem... — Wtedy jeszcze nie rozumiała słów, które zostały wypowiedziane w jej kierunku, jednak wiedziała, że za niedługi czas to się zmieni, mimo wszystko teraz nie chciała się tym zadręczać. Za mały umysł kociaka, by pomieścić tyle spekulacji.
W jednej chwili, gdy łapka mamy objęła Mgiełkę, TO coś, co przez ostatnie kilkanaście uderzeń serca ją męczyło, rozpłynęło się w powietrzu, jakby nigdy nie istniało. Kociak stał się jeszcze bardziej zdezorientowany niż po usłyszeniu ostatnich słów, ale mimo wszystko dał się bez żadnych kaprysów przytulić przez rodzicielkę. Nawet nie zauważyła, kiedy ponownie zasnęła w objęciach większej kotki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz