Imbir wbił pusty wzrok w starszego kocura. Za nim zaś stała Porzeczkowa Łapa, która była w zbyt w wielkim szoku, żeby dalej pociągać za sznurki swojej nowej marionetki. Może poza panicznym śmiechem, którego nie przeniosła na Imbira, więc kociak nadal miał kamienną twarz, nie potrafiła wywołać w sobie jakiejkolwiek innej reakcji.
Zresztą, czego miała się spodziewać? Oklasków? Wróciła do klanu, gdzie wszyscy myślą, że nie żyje. Na dobitkę, w zupełnie innym ciele. Jak bardzo brzmi to nieprawdopodobnie? Dlaczego ktoś miałby jej uwierzyć?
A jednak... Musiała to jakoś udowodnić.
Spojrzała na Owcze Futerko, wyraźnie zdezorientowaną i niecierpliwie czekającą na jakieś wyjaśnienia. Porzeczka nie chciała, żeby wiedział o niej ktoś inny niż Aronia, ale wydawało jej się, że kochana Owieczka potrafi dochować tajemnicy. Zaś Puch była zbyt młoda, żeby rozumieć co się dzieje.
- Pamiętasz, Aronio... - Jej głos drżał, a właściwie głos Imbiru. - Jak klifiaki na nas najechały? Straciliśmy wtedy tatę. Dalej mam przed oczami jego pysk. Taki... Wykrzywiony z bólu. I jego oczy. Puste i bez życia. Ja wiem, że nie mieliśmy z nim dobrych, ale i tak oboje byliśmy w szoku, nie? Do tego stopnia, że cię przytuliłam. Fuj!
Zarówno Porzeczkowa Łapa, jak i Imbir wzdrygneli się.
Zastępca lidera nadal nie wykazywał przekonania.
- Rusz mózgownicą - nakazał chłodno.
Nie tak melancholijnie, Porzeczko.
- Nikt nie wiedział o tym, że chcieliśmy zwiać do Błotnistej Zatoczki. Nie udało nam się, ale nikt ostatecznie nie wiedział, gdzie chcieliśmy uciec.
Aroniowy Podmuch podniósł uszy, ale nadal obrzucał Imbira chłodnym spojrzeniem.
- To może pamiętasz, jak ojciec zabrał nas na tajne polowanie? Nadział swój tłusty zad na jeża.
Porzeczka pomyślała, że pora na cios ostateczny. Wzięła głęboki wdech.
- Podkochiwałeś się w Niedźwiedzim Futrze, mysi bobku.
Z cwanym uśmiechem oczekiwała reakcji brata.
(Dobra, zmieniamy perspektywę na Porzeczkę, bo brzmi sensowniej)
<Aronia? Dalej, wyłam się XD>
CUDEŃKO
OdpowiedzUsuń