Przed wojną
- Dziwię się, że jeszcze nie pozbyłaś się tej kupy futra,
przy pierwszej lepszej okazji. – Miauknął, ukradkiem spoglądając na swojego
najmniej zgrabnego syna.
Wcale nie było tak,
że Aronia chciał, by w grze ubyło jednego potomka. Zwisało mu to, kremowy wciąż
pozostawał dla niego nikim. Zwyczajnie z trudem przychodziło mu pojąć, dlaczego
jego przyjaciółka wciąż pozwala trzymać u siebie typowego pasożyta, który tylko
je, śpi… I w sumie to na tym można zakończyć. Truskawek po prostu przez cały
ten czas odkąd został uczniem, pałętał się po obozie, narzekając na brak pstrąga
w jadłospisie. Ponadto prawie w ogóle nie słuchał się Słodkiej, a poziom jego
wiedzy na temat ziół był tragiczny. Tak więc lepiej było już bardziej nie
pogrążać kocura, tylko westchnąć i machnąć łapą.
- Uwierz mi, że tak właściwie czasami się nad tym
zastanawiam… - Prędko zakryła pysk łapą, uświadamiając sobie, iż nie powinna
mówić takich rzeczy.
Słońce świeciło w zenicie, Wojownicy dawno zdążyli wrócić z
patrolu. Wszyscy trwali zajęci przez obowiązki, oczywiście z wyjątkiem
Truskawka. Uczeń siedział sobie
spokojnie pod krzewem, zajadając rybę.
- Truskawkowa Łapo! – Nawoływała Medyczka, pozostawiając
Zastępcę samemu sobie. – Przejdziesz dzisiaj test, zobaczymy, czego się ode
mnie nauczyłeś.
Wyrwany z letargu kocur, nerwowo podskoczył, wspierając się
dwiema łapami. Pożywienie wypadło z jego pyska, przez co obrzydliwie ślizgało się po trawie. Spojrzał w stronę swojej mentorki z idiotycznym uśmiechem,
pełnym zakłopotania. Zastanawiał się, czy ta zdyszana wywłoka, przypadkiem nie
siedziała zbyt długo na słońcu. Według niego tę nagłą decyzję dało się wytłumaczyć
tylko udarem mózgu.
***
Ona mówiła, on udawał zdrowego psychicznie i jej
przytakiwał. Nie miał pojęcia jak to wszystko będzie wyglądać, niby go to nie
obchodziło, ale w końcu skoro już doszło do takiej sytuacji, to chyba musiał
stworzyć na poczekaniu jakiś plan, bo inaczej go wywalą, kiedy cała prawda o
jego ignorancji wyjdzie na jaw, prawda?
- Zasada numer trzydzieści siedem. Znaczy się trzydzieści
dziewięć… A może to był numer trzydzieści osiem? Truskawku czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Rozumiesz, co do Ciebie mówię? Ach, która to była zasada! – Słodki Język dała
się w zupełności pochłonąć swoim „rozkminom”.
- Ech, co? A, ta, to znaczy tak właśnie, dobrze mówisz, mhm.
– Kremowemu plątał się język.
- Czyli to jednak było trzydzieści dziewięć, po prostu
wiedziałam! Dziękuję, w każdym razie przywołajmy się z powrotem do porządku.
Kolejnym zakazem, a zarazem ostatnim, którego nie możesz złamać podczas
dzisiejszego testu, jest spożywanie napotkanych ziół, kategorycznie ci tego
zabraniam!
Dla pręgowanego to już było za dużo. Nie mogli po prostu się
nad nim zlitować i docenić to, że chociaż udaje przejętego, gdy inne koty
chorują? Przecież musi tam z nimi przebywać całe dnie, ryzykuje życie dla
jakichś niegodziwych kotek! Chociaż… Zakazy w końcu są chyba po to, aby je
łamać, prawda…? Słyszał od rówieśników to i owo o kocimiętce…
<Truskawkowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz