— Zobaczysz, że nie będziesz się nudzić! — Zaśmiał się medyk, miękkim krokiem wychodząc poza obóz. Czy jej się tylko wydawało, czy specjalnie szedł wolno, jakby myślał, że ona za nim nie nadąży? Pff, jak śmiał! Normalnie zachowywał się dzisiaj, jakby jej w ogóle nie znał… a przecież znał! Nie pamiętał już, jak śmiała była na zgromadzeniu księżyce temu, że teraz nagle traktował ją jak małe, naiwne dziecko? — Potrzebuję nagietka, wrotyczu, trybuli i przynajmniej trochę mięty, jeśli uda nam się ją znaleźć.
Uczennica nie skomentowała, a jedynie szła za nim dalej. Jeżowa Ścieżka kierował się w głąb terenów Klanu Burzy, uważnie się rozglądając. Cóż, szkoda tylko, że nie wyjaśnił kotce, jak wyglądają te rośliny. Wiedziała jedynie, jak wygląda mięta i chyba kojarzyła wrotycz. Ups, będzie musiała zaufać intuicji… lub wiedzy towarzysza.
— Rzeczny Nurt jest pewnie świetną mentorką. Dużo cię nauczyła — stwierdził po dłuższej ciszy. Melodyjna Łapa ledwo się zmusiła, by trzymać język za zębami. Ta, wyborna mentorka, nie mogłaby sobie wyobrazić lepszej od tego lenia i nudziarza. — Pewnie wkrótce zostaniesz wojowniczką. Na pewno będziesz dobrą wojowniczką, jestem tego pewien. O, i jeszcze Słonikowa Łapa pewnie też czyni postępy, wy się przyjaźnicie, prawda?
Mimowolnie uśmiechnęła się na pochwałę. Miło, że tak uważał.
— Tak, Słonikowi idzie świetnie i obydwoje z pewnością zostaniemy wielkimi wojownikami — zamruczała dumnie, wprawiając ogon w ruch. — Inne klany na zawsze nas zapamiętają i będą opowiadać legendy o wszechmocnym duecie z Klanu Burzy!
— Cóż, nie wątpię w to, wierzę, że jeszcze nie raz przysłużycie się naszemu klanowi.
Usłyszała, jak medyk lekko zachichotał. Tak tak, jeszcze zobaczy. Uczennica burknęła pod nosem i uniosła łeb do góry. Chyba jednak przydałoby się zacząć rozglądać za tymi ziołami.
Przeszli już dłuższy dystans, do tej pory znajdując sporo nagietka oraz jedną kępkę trybuli przy granicy z Klanem Wilka. Po wrotyczu i mięcie nie było ani śladu.
— Ej, Jeżowa Ścieżko, wrotycz to były te małe, okrągłe żółte kwiatki? Tak mi się coś kojarzy, ale nigdzie ich nie widzę. Miętę to rozumiem, sam mówiłeś, że jest u nas rzadka, ale co z tym małym cholerstwem? Aż tak go tutaj brakuje?
— Tak — pokiwał łbem, odwracając się w jej stronę. — Wrotycz rośnie bliżej siedlisk Dwunogów, musimy przedostać się w tamtą stronę. Na naszych terenach go nie ma — wyjaśnił.
Aż przystanęła z zaskoczenia. On żartował, prawda?
— Ale że chcesz teraz tam iść? Przecież niedługo zacznie się ściemniać, a to bardzo daleko i jeszcze musimy przejść przez teren rybojadów, żeby się tam dostać! — burknęła, ani trochę niezadowolona z tego planu. Przecież to się nie uda.
— Zdążymy. Do tego medycy mają prawo przechodzić przez terytoria innych klanów, kiedy poszukują ziół niedostępnych u nich — miauknął spokojnie.
— Skoro tak uważasz… ale jeśli przez ciebie nie wrócę do późna i zaśpię na trening, przepraszasz Rzeczny Nurt w swoim imieniu i zajmujesz się Świetlistym Potokiem za mnie!
<Jeżyku? Gotowy na usługiwanie Świetlistej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz