Chyba nigdy wcześniej nie czuła takiej złości jak teraz. Już pomijając fakt, iż dała Słonikowi permanentny szlaban na wychodzenie z kociarni i każdą próbę udaremniała już na samym początku, dodatkowo dokładając młodemu jeszcze większą karę, aż ostatecznie srebrny kocurek został uziemiony w legowisku aż do wieku sześciu księżyców i nie było na ten temat dyskusji.
Zaś co do Jeżowej Ścieżki to nawet nie zamierzała go widzieć. Była po prostu wściekła na młodego medyka, który pozwolił jej dziecku i do tego jeszcze Melodyjce iść z nim na zgromadzenie!
- Nie, Słoniku - mruknęła zła, gdy kociak kolejny raz w ciągu piętnastu minut chciał wyjść na zewnątrz. Machnęła niezadowolona ogonem, przyciągając do siebie Mniszka, po czym rozpoczęła mycie córki, która znowu wróciła utetłana w błocie.
- Koniczynko... - usłyszała ciche miauknięcie u progu kociarni. Poruszyła uchem, spoglądając w stronę wejścia, widząc posturę czekoladowego kocura.
- Witaj, Jeżowa Ścieżko - miauknęła oschle, przyglądając się kocurkowi spod przymkniętych powiek. Napięła całe ciało nie za bardzo chcąc rozmawiać z uczeniem Zajęczej Stopy. Kocurek skulił się odruchowo, wypuszczając kwiatek z pyszczka.
— C-chciałem p-przeprosić, K-koniczynko. — wymamrotał, oddychając ciężko.
— Przyjmuję przeprosiny — miauknęła krótko, po czym zażyła ziarna maku, które przyniósł jej czekoladowy.
* * *
Wróciła z treningu, który był dla niej czystą przyjemnością. Tym razem przypominali sobie punkty orientacyjne na terenach klanu burzy oraz część zbadanych sieci tuneli. Uśmiechnęła się łagodnie, wsłuchując się w opowieść Oślego Ucha.
— Oczywiście, że niem Osiołku! — miauknęła rozbawiona, szturchając swojego mentora w bok. Kocur zaśmiał się pod nosem, kontynuując — Nie uwierzę! Musisz mi to pokazać! Jakim cudem zmieściłeś aż dziesięć myszy w mordce? — miauknęła zdziwiona, nastawiając uszu. Jej wąsy zadrżały z podniecenia. Machnęła końcówką ogona, przyśpieszając kroku, podskakując przy tym raz po raz. Kwiatki na jej główce podskakiwały w rytm jej chodu, kilka spadło na ziemię, zawiedziona Koniczynka spoglądała na nie smętnie, jednakże zaraz na jej mordce ponownie pojawiał się uśmiech.
— Dzień dobry, Jeżowa Ścieżko! — zawołała, mijając medyka, który właśnie zbierał nawłoć. Szylkretka widziała jak obok niego leżą jeszcze inne nieznane przez nią zioła. Spojrzała na burego kocura, wymieniając się z nim spojrzeniami. Oboje wiedzieli co robić.
— Pomóc ci? — miauknęli w tym samym czasie.
< Jeżyku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz