- Hm… Zależy jak to nazwać, jeszcze jesteś za mały by to zrozumieć, z kociakami nie rozmawia się o takich rzeczach. Koniec tematu.
- Ale mamusi… Jestem już duzy, widzis? – Powiedział kociak próbując stanąć.
Cynamonowa kotka liznęła kociaka po pyszczku.
- Jesteś jeszcze za mały… - szepnęła.
- Ale jestem wieksy od mojego rodzeństwa – mruknął pod nosem Kolec, która jak najbardziej próbował się napuszyć i wyprostować, by wyglądać na silniejszego i większego od dwóch kłębków śpiących koło niego.
Mama Kocurka nic nie powiedziała, za to przykryła ogonem liliowego i miłym oraz spokojnym głosem szepnęła do ucha Kocurka: ‘’Śpij’’.
***
Kolec rozejrzał się po dziwnej norze w której spędzał dni. Brązowe oczy skupiły uwagę na dziwnym świetle dobiegającym z wyjścia. Jeszcze nigdy nie wychodził z poza norki. W głowie miał plan na dzisiejszą zabawę i to super plan. Spojrzał na rodzeństwo i na mamę. Szturchnął Szczurka, lecz ten nawet nie zareagował, spał. Po chwili zrobił to samo z Wawrzynem, tutaj jednak było inaczej.
- Wstawaj – szepnął.
- Hm? Co? – Ziewnął Wawrzyn.
- No chodź pokaże ci cos – zaseplenił do brata. – Widzisz to swiatlo? Pójdziemy tam.
- A-ale mama powiedziała by nigdzie nie wychodzić bez pozwolenia.
- Tylko na chwilę, albo jak chcesz siedź sobie tu – miauknął oschle Kolec.
- No dobrze.
Nie długo potem obaj doczołgali się do wyjścia z nory. W końcu obaj wyszli na zewnątrz.
- Wow! Ale tu ładnie! – krzyknął Wawrzyn.
- Cicho! – Kolec pacnął łapą brata. – Usłyszą nas i nic z tego nie będzie.
Naglę zobaczyli brązowego kota, a właściwe kotkę zbierającą kwiatki. Zaczęła pociągać nosem i węszyć.
- A któż to?
Wawrzyn spojrzała na istotę i zaczął drżeć. W mgnieniu oka już nie było go na zewnątrz. Kolec został sam, nawet teraz ani mu się śniło gdziekolwiek się wracać.
- Jestem Kolec!
- Ach, Mamusia nie mówiła ci, żeby nie wychodzić z nory? – Zaśmiała się złowroga ślepa kotka. – I nie gadać z nieznajomymi.
Kocurek w głębi serca zaczął się bardzo bać, ale próbowała nie dawać po sobie tego poznać.
- N-nic ci to tego.
- Czyżbyś się bał. Ha!
- C-ciebie? Pff… Niezbyt ładna i pewnie ułomna – miauknął liliowy, która po części nie zdawał sobie sprawy z tego co mówi. Zaczął się powoli wycofywać w tył, nie patrząc nawet gdzie idzie. Po chwili potknął się o coś i wpadł pod jakiś korzeń.
- Ha Ha Ha Ha! – pękała ze śmiechu kotka zbliżająca się z pazurami do Kocurka. – Może jak byś nie był tak bezczelny oszczędziłam bym ci kilku ranek.
W oczach Kolca zabłysły ciemno-białe pazury. Nie patrzył nawet co drapie. Do jego uszu doszły miałki i szelesty. Zobaczył, że swoją mamę wymierzającą cios w brzuch tamtej nieznajomej. Kotka uciekła z piskiem gdzieś daleko w krzaki.
Dzierzba podeszła do kociaka.
- M-Mamusiu? – szepnął.
- Później sobie pogadamy. – Machnęła ogonem z irytacją rodzicielka i wzięła kociaka za kart. Wrócili do bezpieczniej nory.
- Mamek… Ja pseplasam. – Zapiszczał skulony kociak. – M-Mamek…
<Dzierzbo?>
M A M E K
OdpowiedzUsuńTo jest takie urocze że aż nie potrafię być na niego zła xD
OdpowiedzUsuń