*Przed wojną*
-Ej, Czermień. Masz kolegę - zawołał Bocian.
Czarny słysząc głos, uniósł głowę spod swojej fortecy. Bawił się właśnie z Szkarłatem, kto zbuduję lepszą norę z mchu. Oczywiście, że jego nora była zdecydowanie lepsza od brata, ponieważ była wielka i potężna! Porządnie się napracował, znosząc mech z całego żłobka, aby stworzyć tą górę.
Skierował wzrok na dwójkę białych kocurów. Bociana znał, ale ten mały ostatnio się pojawił tak nagle, jakby znikąd. Przez to zaczął zastanawiać się, skąd biorą się kocięta. Nie widział zbytnio, aby przychodziły do obozu z zewnątrz. Więc skąd? Odsuwając myśli na boczny tor, strzepnął z siebie mech i podszedł do nich.
- Poddajesz się? - zawołał za nim rudzielec.
- Nie! - odwarknął mu.- Robimy przerwę! A spróbuj mi coś zniszczyć, to oberwę cię z tego futra! - Usiadł przed nimi. Wyglądali prawie identycznie. Czyżby byli jakoś ze sobą spokrewnieni?- Co masz brata? - zadrwił.
- Co? Nie! To nie jest mój brat! - Bocian zjeżył sierść.
- No dobra, dobra. Ale to nie jest mój kolega, wiesz? - Wskazał łapą Koszatka.
- Ale ja sce być tfoim psyjacielem! - odezwał się kociak.
No świetnie. Tego jeszcze było mu trzeba, kolejnego bachora, który chciał jego przyjaźni.
- Pobawimy se w coś? - zapytał podekscytowany.
- Nie.
Najwyraźniej nie spodziewał się, że mu odmówi i po prostu odejdzie. Nie miał zamiaru strzępić sobie języka na kolejne kocię.
- Ej! Dokąd idziesz? Twój kolega chcę się bawić! - zawołał za nim Bocian.
- To się z nim baw! Macie taki sam kolor sierści, to zobowiązuję - dodał, wracając do swojej mchowej fortecy.
Koszatek zrobił smutną minę i zwrócił swoje oczy na Bociana.
- Dlaczego on cię lubi, a mnie nie? - pisnął z wyrzutem.
Bocian tylko się skrzywił i podszedł do czarnego, a Koszatek ruszył za nim, najpewniej uważając, że biały pomoże mu w zjednaniu sobie czarnego.
- Eh... Chcecie obaj po psykach? - syknął , widząc ponownie tych dwoje.
- Mogę się z tobą pobawić? - zapytał Koszatek ciuchutko, przepełnionym nadziei głosem.
- Nie. Bo jesteś słabą, mysią strawą, która beczy, gdy ktoś cię ugryzie. - warknął zwracając wzrok na ucznia. - Z czego się śmiejesz, co?
- Bo właśnie zorientowałem się, że mogę zawsze stąd wyjść, a ty nie, bo jesteś kociakiem i będziesz zmuszony go znosić. - powiedział.
Warknął pod nosem. Miał rację. To takie niesprawiedliwie! Dlaczego nie mógł już zostać uczniem?!
- Mam pomysł! - zawołał, wyskakując z mchu. - Ty tu zostań! - rozkazał kocięciu i wraz z Bocianem wyszli ze żłobka. - Dobra. Teraz uciekamy!
-Dokąd niby?
- Może tam gdzie się ostatnio biliśmy? Nie mam zamiaru tam wracać - Wskazał ogonem na żłobek.
- A co z tym małym?
- Nie wyjdzie z bezpiecznego schronienia, bo się boi, więc nie będziemy musieli się nim martwić.
<Bocian?>
Najlepsi geje
OdpowiedzUsuńTaak, tym bardziej, że jeden z nich jest homofobem xP
Usuń