Czas mijał szybciej, niż mogło się wydawać. Księżyc za księżycem, Szyszka robiła się coraz starsza. Nie przypomina już tego małego, niewinnego kociaka, który został znaleziony i przyprowadzony przez patrol, prosto do obozu Klanu Lisa. Jej niegdyś drobne łapki, wydłużyły się, nadając kotce uroku. Stała się prawdziwą wojowniczką, chcącą służyć klanowi najlepiej, przekazać mu całą swoją siłę. Pozostał jednak charakter. Wesołe oczy kotki, wciąż lśniły, podobnie jak sierść, skropiona w promieniach słońca. Wspominała szczęśliwie swoje dzieciństwo, spędzone na zabawach i figlach. Ze śmiechem uświadomiła sobie, że jako kociak, często pakowała się w tarapaty. Teraz wydoroślała. Stała się odpowiedzialniejsza, bo właśnie tego od niej oczekiwano.
Wraz z upływem kolejnych dni, spadło więcej śniegu, otulając polanę obozu białym, chłodnym puchem. Pora Nagich Drzew okazała się brutalniejsza, niż w poprzednim sezonie. Stos ze zwierzyną, był ubogi, prawie pusty. Szyszka westchnęła, przechodząc obok niego. Agrest właśnie wróciła z treningu ze swoim mentorem, niosąc w pyszczku malutką, chudą wiewiórkę. Przynajmniej tyle. Będąc świadomą, że robi się coraz zimniej, zawróciła w stronę legowiska wojowników, zostawiając na śniegu odciski łap.
Miała ochotę coś zrobić. Cokolwiek. Czarna wojowniczka otrzepała sierść z kilku śnieżynek, czujnie rozglądając po legowisku. Kilku wojowników spało na swoich posłaniach, pochrapując cicho. Reszta zapewne wybrała się na patrol. Szyszka zmrużyła oczy. Mogła zapytać z samego rana Sokoła, czy może pójść z nim i Iskrą. Problem polegał na tym, że nie chciała im się narzucać swoją obecnością. Uczennica na pewno chciała spędzić czas sam na sam, ze swoim jedynym mentorem. Lekki uśmiech nasunął się na pysk czarnulki. Przypomniała sobie, jak sama była jeszcze uczennicą, słuchającą z uwagą Płomykówki.
Powolnym, spokojnym krokiem, weszła do własnego legowiska, z miękkiego mchu, wygodnie się na nim układając. Ziewnęła szeroko, osłaniając różowy języczek. Nie czuła się ani zmęczona, ani nie miała ochoty się lenić, jeśli jednak pójdzie spać, to przeczeka do pojawienia się swojego partnera i może spędzą trochę czasu razem. Poruszyła wąsami. Coraz częściej przyłapywała się na tym, że nazywa Sokoła swoim partnerem. Miała do tego pełne prawo, w końcu byli razem. Bardzo kochała kocura. Nie myślała o tym, jak to będzie za kilkanaście kolejnych księżyców, skupiając się na tym, co jest tu i teraz.
Z zamyśleń wyrwał ją znajomy głos. Zastrzygła uszami, podnosząc wzrok na wyjście z legowiska. Brzózka przeciągnął się, wystawiając przed siebie łapy. Posłał siostrze psotny uśmiech. Szyszka pokręciła z rozbawieniem głową, podnosząc się z miejsca, by do niego podejść. Chociaż znali się już trzydzieści księżyców, nadal byli sobie bardzo bliscy.
Szyszka przytuliła brata na powitanie.
-Cześć, braciszku. Przychodzisz w idealnym momencie. Mam ochotę coś porobić.
-To świetnie się składa. Co powiesz na polowanie? Klanowi przyda się pożywienie.
-Nawet bardzo.-dodała kotka, słysząc propozycję brata.
Dwójka wojowników wyszła na zewnątrz. Zimny wiatr zawiał mocniej, zmuszając obojga do odwrócenia głów. Brzózka machnął zachęcająco ogonem.
-Chcesz zapolować bliżej obozu, czy Drogi Grzmotu?
-Może bliżej obozu.-miauknęła Szyszka, zrównując się z krokami brata. Szli łeb w łeb, co jakiś czas przyspieszając, albo zatrzymując się, by się z kimś przywitać. Szyszka przeniosła wzrok na legowisko medyczek, które właśnie mijali, udając się do wyjścia z obozu. Oczy jej się zamgliły ze smutku. Uzdrowicielki zapewne zdołałyby pomóc umierającej Jemiole, gdyby znajdowały się wtedy w pobliżu. Najstarszą kocicę w klanie, podczas jednego z patroli zaatakował lis. Zmarła na miejscu. Co czuła, gdy odchodziła? Jemioła była dla Szyszki i Brzózki jak druga matka, troszcząca się o nich, od początku ich dołączenia do klanu. To ona się z nimi bawiła, wymyślając najróżniejsze zabawy, a czasami opowiadając historię. Była jednym z kotów, które ich odnalazły. Czarna wojowniczka rzuciła cichą modlitwę do przodków, by dalej prowadzili ją szlachetną ścieżką, nawet jeśli nie wierzyła w Gwiezdnych. Tęskniła za nią.
-Dawno nie odwiedzałem Pszczółki
Otarła szybką łapą pojedynczą łzę. Nie mogła ani pokazać słabości, ani zaniepokoić brata swoim zachowaniem. Jeszcze by się o nią martwił. Trąciła go koniuszkiem ogona w bok.
-Musisz to koniecznie nadrobić, chociaż ona teraz jest bardziej zajęta Chmurką, niż...-przerwała, słysząc wypowiedziane przez brata pod nosem "hm". Zaszurała łapą po ziemi, zatrzymując się obok białego młodego wojownika. Nie znała wszystkich relacji brata, ale coś jej szeptało, że kiedyś jeszcze jego serduszko zabije dla pięknej kotki. Chyba nadszedł czas, by dowiedział się, kogo ona obdarzyła zaufaniem.-Brzózko, wiesz, że gdy dwa koty się bardzo kochają i są ze sobą szczęśliwe, to tworzy się między nimi więź porozumienia.Chciałabym, byś tak jak ja, pewnego dnia spotkał swoją drugą połówkę. Bo widzisz, braciszku, ja już jestem zakochana.
Brzózka gwałtownie zwrócił spojrzenie w jej stronę, nie kryjąc zaskoczenia i lekkiego podenerwowania. Szyszka krótko liznęła go za uchem, by następnie odsunąć się o krok, czekając na jego odpowiedź.
<Brzózko? W wolnym czasie, jeśli będziesz chciała, to możesz odpisać c: Chyba czas już poznać szwagra xd>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz