Martwił się o swojego syna - Zmierzchową Łapę, który miał już dwadzieścia pięć księżyców, a nadal nie wykazywał żadnego postępu w treningu. Za namową Gąski postanowił porozmawiać z synem, którego zastał wpatrującego się w gwiazdy, podczas jednej z zmniejszych nocy, gdy to Iglasty Gwiazda wracał z patrolu. Widząc zamyślonego czekoladowego kocurka, syn Leśnego Strumienia przełknął zaległą gulę w gardle, po czym podszedł do młodzika.
- Hej synu - uśmiechnął się łagodnie, owijając ogon wokół łap, po czym przeniósł spojrzenie niebieskich ślepi na pręgowanego, który sprawiał wrażenie, że czegoś szuka - Wszystko dobrze? - dodał zaraz, stawiając uszy na baczność.
- Sh. Nie teraz tato! - ofuknął go młodzieniec, strosząc futro na ogonie - Szukam Gorzkiej - mruknął, nadal będąc skupionym.
Igła zastygł w bezruchu, oczy zapiekły go potwornie, zaraz jednak otarł uciekające łzy łapą, po czym kaszlnął głucho.
- Dlaczego szukasz Gorzkiej? - miauknął, nie potrafiąc zapanować nad drżeniem głosu.
- Bo sam mówiłeś, że wszyscy co odeszli są tam, gdzieś w górze. Więc szukam. A teraz nie przeszkadzaj tato! - Zmierzch chyba naprawdę nie chciał, by mu teraz przeszkadzano, dlatego też igła stwierdził, że wysłucha prośby syna. Liznął go tylko za uchem, po czym oddalił się do swojego legowiska, gdzie czekała na niego już Gąska. Cóż... I tyle z jego rozmowy z synem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz