Siedziałam sobie przy strumieniu. Było mi trochę smutno, ponieważ Rzeka zaginęła gdzieś bez śladu. Usłyszałam lekkie kroki tuż za moimi plecami. Odkręciłam głowę na drugą stronę. Był to Jeżyk. Próbował się uśmiechać, ale było widać smutek, wyczytałam to z jego wzroku.
- Cześć Sreberko, szukałem ci- zaczął cicho, ale mu przerwałam.
- Boję się o naszą siostrę. Co jeśli nie wróci? - spytałam szeptem. Jeżyk przykuł wzrok na moje puchate policzki. Spływały po nich gorzkie łzy. Nagle się mocno przytulił. Znowu usłyszałam kroki, ale tym razem była to Psianka.
- Kręci mi się w głowie - szepnęła.
Nagle padła na ziemię. Jeżyk i ja rzuciliśmy się w jej stronę. Dotknęłam jej czoła.
- Gorące - krzyknęłam.
- Zanieśmy ją do medyczki
- Jak twoim zdaniem mamy to zrobić? - Zauważyłam, że Psianka powoli otwiera oczy.
- Gdzie ja jestem? Gdzie jest Rzeka? - zaczęła zasypywać pytaniami siostra.
- N-n-nie wiem - szepnęłam - Nie wiem - Przestałam panować nad emocjami. Rozkleiłam się jak nigdy dotąd. Uciekłam do mamy.
* * *
Leżałam na boku w trawie. Podbiegli do mnie Jeżyk i Psianka.
- Sreberko? - powiedzieli naraz.
- Nie ma mnie - odpowiedziałam groźnym tonem. Moje rodzeństwo popatrzyło na mnie, po czym na siebie. Nagle jakby jakaś zła siła przeszła przez całe moje ciało.
- CHCĘ POBYĆ SAMA! - krzyknęłam tak głośno, że wszystkie zwierzęta zaczęły uciekać. Jeżyk i Psianka też odeszli, więc zostałam sama. Tak jak chciałam. Jednak i tak źle się z tym czułam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz