Zdruzgotaną kotkę każdy ruch rudego kocura straszył i niepokoił, przez każdy ruch coraz bardziej się trzęsła. Kiedy w jej uszach tylko odbił się jego głos tylną łapkę odsunęła do tyłu, po czym położyła uszy. Niedbałe przywitanie przywódcy nie usatysfakcjonowało zbytnio kotki, jednak spodziewała się że ta wymiana zdań nie będzie zbyt przyjemna.
― Tato, bo.. ― Zaczęła, jednak urwała gdy rozmówca wziął srokę do pyska i udał się do legowiska, ogonem dając znak aby szła z nim.
Chciała powiedzieć coś w stylu tego że przyszła się przywitać i uciekać do żłobka, jednak ta sytuacja z lekka pokrzyżowała jej plany.
Na chwiejących się nóżkach podreptała za kotem, a gdy weszli do legowiska zatrzymała się i niepewnie powąchała wejście.
― Szukasz czegoś? ― Odezwał się nagle rudy.
Szuka czegoś?
W gruncie rzeczy to tego jak opuścić to legowisko.
― No? Lis ci odgryzł język?
Lis odgryzł język? Okej.. to zabrzmiało jak groźba.
― Możesz tu zostać, jeśli matka ci pozwoli ― Mała wzięła wdech, szykując się do odpowiedzi.
― Pytałam ją czy mogę wyjść i mi pozwoliła.. ― Odpowiedziała chwiejnym głosem Żmija.
― Tia, super. ― Miauknął z niechęcią Lisia Gwiazda, przegryzając srokę.
Zaciekawiona Żmija wpatrywała się uważnie w powoli pochłaniane przez ojca zwierzątko.
― Przyszłam się z tobą przywitać i porozmawiać.. ― Wymamrotała niebiesko-rudo-biała koteczka, na co Lis odpowiedział krzywym kiwnięciem głową.
― Mogę już iść jeśli chcesz.. ― Wyszeptała.
<Lisia Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz