Rzeka zamrugała oczami, po czym pozwoliła swemu pyszczkowi rozszerzyć się w porządnym ziewnięciu. Rozejrzała się po żłobku. Jej kocia umiejętność dobrego widzenia w ciemności wykształciła się dość dawno, więc kotce nie sprawiła problemu obserwacja Brzozowego Szeptu oraz swojego rodzeństwa. Wszyscy spali twardo, cichutko sapiąc i co jakiś czas pomrukując. Pewnie mają jakieś piękne sny, pomyślała. A może i koszmary - kto wie.
Rzeka zwróciła oczy na wejście do żłobka. Tej nocy księżyc nie świecił tak mocno, jak podczas pełni, ale mimo wszystko było wyraźnie widać smugi jego światła. Koteczka wstała i wyszła na zewnątrz, aby powdychać trochę świeżego powietrza. We wnętrzu żłobka było trochę duszno. Usiadła tuż przed wejściem i liznęła kilka razy pierś, po czym rozejrzała się po obozie. Wokół panowała grobowa cisza. Klan Burzy smacznie spał. Był środek nocy.
Wzrok Rzeki zatrzymał się gdzieś w oddali. Tereny poza obozem... Ten widok był bardzo kuszący.
Marzyła o tym, aby być zupełnie wolną i móc iść, gdzie tylko chce. Chciała wreszcie zobaczyć całe wzgórze, na którym znajdowały się tereny Klanu Burzy.
Rzeka zmrużyła oczy. Decyzję podjęła w ciągu chwili. Nie będzie tracić swego słodkiego dzieciństwa na siedzeniu w żłobku! Czas, kiedy wszyscy śpią wydawał się być idealną okazją na ucieczkę. Spojrzała z troską na żłobek i uśmiechnęła się.
- Nie martwcie się o mnie - szepnęła. - Wrócę. Przecież was kocham.
Dzięki tym słowom, wypowiedzianym przez samą siebie poczuła się nieco lepiej, mimo że prawdopodobnie ani Brzozowy Szept, ani jej rodzeństwo ich nie usłyszało, w końcu wszyscy byli pogrążeni we śnie.
Rzeka pognała do miejsca, gdzie obóz się kończył, a śnieg pod jej łapkami cicho zaskrzypiał. Obejrzała dokładnie teren przed sobą, próbując zdecydować, w którą stronę teraz pójść. Po chwili stwierdziła, że najsprytniej będzie, kiedy pójdzie na drugą stronę, czyli na zbocze. Gdyby została na niższej części wzgórza, być może byłaby widoczna z obozu. A przecież nie o to chodziło, aby została znaleziona od razu po wschodzie.
Uniosła więc główkę i potruchtała w wybranym kierunku. Była ciekawa, co może tam znaleźć. Brzozowy Szept wielokrotnie opowiadała swym kociętom, jak niebezpiecznie jest poza obozem i ile zagrożeń tam na nich czyha, jednak Rzeka w tej chwili nie przejmowała się tymi ostrzeżeniami. Stwierdziła, że woli niebezpieczne, pełne przygód życie niż spokojne siedzenie w tym samym miejscu, chodź z drugiej strony szybko zatęskniła za ciepłem żłobka. Nie poddała się jednak i wreszcie znalazła się na szczycie wzgórza. Spojrzała zadowolona na dół. Zobaczyła strumyk i dziwne, ciemnoszare pasmo biegnące z nim na krzyż. Zaczęła się zastanawiać, co to może być i do czego służy. Z zaciekawieniem ruszyła przed siebie, aby to zbadać.
Niestety, ku swemu nieszczęściu w połowie drogi zmęczyła się. Zaczęła więc się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś zacisznego miejsca na odpoczynek. Zauważyła, że całkiem niedaleko jest las. Brzozowy Szept kiedyś mówiła, że w lesie mieszka Klan Wilka. Rzeka wzruszyła ramionami i podreptała w stronę drzew. Przecież nikt nie wygoni małej, zmęczonej, bezbronnej koteczki z granicy swoich terenów, poza tym pewnie nie tylko Klan Burzy spał o tej porze. Po chwili znalazła się tuż przed strumykiem, który oddzielał las od wielkiego wzgórza. Może i nadal znajdowała się na otwartym terenie, ale tutaj przynajmniej nie wiał tak mocno wiatr. Strumyk cichutko szumiał, co ukoiło kotkę. Położyła się więc tuż nad nim i zasnęła.
***
Niebieska leżąc przeciągnęła się, po czym otworzyła oczy. Nie spała długo, więc prawie od razu przypomniała sobie, dlaczego nie jest w żłobku.
Wstała i rozejrzała się, myśląc nad tym, gdzie teraz pójść. Był wschód słońca. Pewnie niedługo przyjdą tu wojownicy z Klanu Wilka.
Rzeka zwróciła oczy na wejście do żłobka. Tej nocy księżyc nie świecił tak mocno, jak podczas pełni, ale mimo wszystko było wyraźnie widać smugi jego światła. Koteczka wstała i wyszła na zewnątrz, aby powdychać trochę świeżego powietrza. We wnętrzu żłobka było trochę duszno. Usiadła tuż przed wejściem i liznęła kilka razy pierś, po czym rozejrzała się po obozie. Wokół panowała grobowa cisza. Klan Burzy smacznie spał. Był środek nocy.
Wzrok Rzeki zatrzymał się gdzieś w oddali. Tereny poza obozem... Ten widok był bardzo kuszący.
Marzyła o tym, aby być zupełnie wolną i móc iść, gdzie tylko chce. Chciała wreszcie zobaczyć całe wzgórze, na którym znajdowały się tereny Klanu Burzy.
Rzeka zmrużyła oczy. Decyzję podjęła w ciągu chwili. Nie będzie tracić swego słodkiego dzieciństwa na siedzeniu w żłobku! Czas, kiedy wszyscy śpią wydawał się być idealną okazją na ucieczkę. Spojrzała z troską na żłobek i uśmiechnęła się.
- Nie martwcie się o mnie - szepnęła. - Wrócę. Przecież was kocham.
Dzięki tym słowom, wypowiedzianym przez samą siebie poczuła się nieco lepiej, mimo że prawdopodobnie ani Brzozowy Szept, ani jej rodzeństwo ich nie usłyszało, w końcu wszyscy byli pogrążeni we śnie.
Rzeka pognała do miejsca, gdzie obóz się kończył, a śnieg pod jej łapkami cicho zaskrzypiał. Obejrzała dokładnie teren przed sobą, próbując zdecydować, w którą stronę teraz pójść. Po chwili stwierdziła, że najsprytniej będzie, kiedy pójdzie na drugą stronę, czyli na zbocze. Gdyby została na niższej części wzgórza, być może byłaby widoczna z obozu. A przecież nie o to chodziło, aby została znaleziona od razu po wschodzie.
Uniosła więc główkę i potruchtała w wybranym kierunku. Była ciekawa, co może tam znaleźć. Brzozowy Szept wielokrotnie opowiadała swym kociętom, jak niebezpiecznie jest poza obozem i ile zagrożeń tam na nich czyha, jednak Rzeka w tej chwili nie przejmowała się tymi ostrzeżeniami. Stwierdziła, że woli niebezpieczne, pełne przygód życie niż spokojne siedzenie w tym samym miejscu, chodź z drugiej strony szybko zatęskniła za ciepłem żłobka. Nie poddała się jednak i wreszcie znalazła się na szczycie wzgórza. Spojrzała zadowolona na dół. Zobaczyła strumyk i dziwne, ciemnoszare pasmo biegnące z nim na krzyż. Zaczęła się zastanawiać, co to może być i do czego służy. Z zaciekawieniem ruszyła przed siebie, aby to zbadać.
Niestety, ku swemu nieszczęściu w połowie drogi zmęczyła się. Zaczęła więc się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś zacisznego miejsca na odpoczynek. Zauważyła, że całkiem niedaleko jest las. Brzozowy Szept kiedyś mówiła, że w lesie mieszka Klan Wilka. Rzeka wzruszyła ramionami i podreptała w stronę drzew. Przecież nikt nie wygoni małej, zmęczonej, bezbronnej koteczki z granicy swoich terenów, poza tym pewnie nie tylko Klan Burzy spał o tej porze. Po chwili znalazła się tuż przed strumykiem, który oddzielał las od wielkiego wzgórza. Może i nadal znajdowała się na otwartym terenie, ale tutaj przynajmniej nie wiał tak mocno wiatr. Strumyk cichutko szumiał, co ukoiło kotkę. Położyła się więc tuż nad nim i zasnęła.
***
Niebieska leżąc przeciągnęła się, po czym otworzyła oczy. Nie spała długo, więc prawie od razu przypomniała sobie, dlaczego nie jest w żłobku.
Wstała i rozejrzała się, myśląc nad tym, gdzie teraz pójść. Był wschód słońca. Pewnie niedługo przyjdą tu wojownicy z Klanu Wilka.
W tym momencie uświadomiła sobie, że jeśli ją zobaczą, pewnie będą chcieli odprowadzić ją z powrotem do obozu, a przecież nie taki był plan. Ledwie wyruszyła! Postanowiła więc zniknąć z ich pola widzenia i udała się do czterech wysokich drzew o białych pniach, które należały do terenów Klanu Burzy. Jej niebieskie futerko zleje się z nimi i nie będzie już tak widoczna.
Nagle jednak usłyszała szelest. Czyżby jednak ktoś ją zauważył? Zaniepokojona zaczęła się rozglądać i ujrzała liliowego, pręgowanego kocurka, który był chyba w jej wieku. No, może trochę starszy. W każdym razie nie zauważył jej jeszcze. Zajmował się polowaniem na myszy. Czy on też uciekł ze swojego obozu? Nie kojarzyła go i nie miała pojęcia, z jakiego jest klanu. A może to samotnik albo pieszczoch?
Kocurek tupnął wściekle łapką, przeklinając kolejną mysz, która schowała się w swojej norce. Rzeka nie mogła wytrzymać i roześmiała się cicho. W tym momencie kocurek ją usłyszał. Odwrócił się w jej stronę ze złością wymalowaną na pyszczku i prędko przybrał pozycję do ataku.
― Hau! Hau! Hau! ― wydał z siebie dość dziwny dźwięk. Rzeka zmarszczyła brwi. Wojownicy opowiadali, że taki dźwięk wydają psy.
A może on jest psem? Może tak naprawdę psy wyglądają tak samo jak koty, tylko po prostu są bardziej niebezpieczne?
Mimo wszystko pozostała w miejscu. W razie czego była gotowa do walki!
― Czego nie rozumiesz lisia wywłoko? Uciekaj póki jeszcze masz szanse! ― warknął, a następnie rzucił się w stronę kotki.
Rzeka z lekka się przeraziła, ale zgrabnie odsunęła się, aby uniknąć ataku. Jednak osobnik nie przestawał się na nią rzucać. Był silny i większy od koteczki z Klanu Burzy, to było widać na pierwszy rzut oka, ale za to Rzeka była od niego szybsza. Ponoć to właśnie cechuje Klan Burzy. W tej chwili uświadomiła sobie, że jest w tym trochę prawdy.
Nagle jednak coś sobie uświadomiła.
Kocurek - a może jednak młody pies - znajdował się przecież na jej terenach. Nie miał prawa jej stamtąd wyganiać, to ona powinna wypłoszyć go ze wzgórza!
Przez zamyślenie tym razem nie udało jej się zrobić uniku i liliowy przycisnął ją do ziemi. Znowu warknął niczym pies.
- Nic mi nie zrobisz! - powiedziała Rzeka, nie przejmując się jego ciężkimi łapami na swoim ciele.
- Właśnie, że zrobię! - powiedział wściekły. - Strzeż się!
Rzeka tylko się zaśmiała. Ta sytuacja przypominała jej zwykłą zabawę z rodzeństwem.
- To nie twoje tereny, pies - miauknęła. - Lepiej zwiewaj ze wzgórza, bo jak przyjdą wojownicy z mojego klanu to rozerwą cię na strzępy!
Nagle jednak usłyszała szelest. Czyżby jednak ktoś ją zauważył? Zaniepokojona zaczęła się rozglądać i ujrzała liliowego, pręgowanego kocurka, który był chyba w jej wieku. No, może trochę starszy. W każdym razie nie zauważył jej jeszcze. Zajmował się polowaniem na myszy. Czy on też uciekł ze swojego obozu? Nie kojarzyła go i nie miała pojęcia, z jakiego jest klanu. A może to samotnik albo pieszczoch?
Kocurek tupnął wściekle łapką, przeklinając kolejną mysz, która schowała się w swojej norce. Rzeka nie mogła wytrzymać i roześmiała się cicho. W tym momencie kocurek ją usłyszał. Odwrócił się w jej stronę ze złością wymalowaną na pyszczku i prędko przybrał pozycję do ataku.
― Hau! Hau! Hau! ― wydał z siebie dość dziwny dźwięk. Rzeka zmarszczyła brwi. Wojownicy opowiadali, że taki dźwięk wydają psy.
A może on jest psem? Może tak naprawdę psy wyglądają tak samo jak koty, tylko po prostu są bardziej niebezpieczne?
Mimo wszystko pozostała w miejscu. W razie czego była gotowa do walki!
― Czego nie rozumiesz lisia wywłoko? Uciekaj póki jeszcze masz szanse! ― warknął, a następnie rzucił się w stronę kotki.
Rzeka z lekka się przeraziła, ale zgrabnie odsunęła się, aby uniknąć ataku. Jednak osobnik nie przestawał się na nią rzucać. Był silny i większy od koteczki z Klanu Burzy, to było widać na pierwszy rzut oka, ale za to Rzeka była od niego szybsza. Ponoć to właśnie cechuje Klan Burzy. W tej chwili uświadomiła sobie, że jest w tym trochę prawdy.
Nagle jednak coś sobie uświadomiła.
Kocurek - a może jednak młody pies - znajdował się przecież na jej terenach. Nie miał prawa jej stamtąd wyganiać, to ona powinna wypłoszyć go ze wzgórza!
Przez zamyślenie tym razem nie udało jej się zrobić uniku i liliowy przycisnął ją do ziemi. Znowu warknął niczym pies.
- Nic mi nie zrobisz! - powiedziała Rzeka, nie przejmując się jego ciężkimi łapami na swoim ciele.
- Właśnie, że zrobię! - powiedział wściekły. - Strzeż się!
Rzeka tylko się zaśmiała. Ta sytuacja przypominała jej zwykłą zabawę z rodzeństwem.
- To nie twoje tereny, pies - miauknęła. - Lepiej zwiewaj ze wzgórza, bo jak przyjdą wojownicy z mojego klanu to rozerwą cię na strzępy!
<Zły Chudzielcu? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz