― M-mieli wrócić ― odpowiedział Wodospad, zamglonymi z żalu oczami wpatrując się w przejrzystą taflę wody. Spod półprzymkniętych, brązowych ślepi zaczęły wolno staczać się słone krople.
Nie wrócą. To było chyba jasne.
Nagle przy brzegu rzeki jakby znikąd pojawiła się bezwłosa Golec. W jej zielonych ślepiach lśniła czysta panika. Kotka podeszła wolno do rzeki i pochyliła się, niebezpiecznie się przy tym wychylając.
― B-byłam na patrolu z Puchem i Myszołowem. O-ni w-widzieli, że poziom wody się podniósł… P-pobiegli do obozu zawiadomić Czereśnię ― Jej głos, za początku równy i tylko lekko spanikowany, zamienił się w urywany pisk ― Mi kazali dołączyć do was. Dlaczego… nikt… po nich jeszcze nie schodzi?
Nie odwrócił się i nie odpowiedział. Żal mu było biednej Golec i już chciał szczerze odpowiedzieć jej, co też stało się z obydwojgiem jej rodziców… Jednak powstrzymało go przed tym wściekłe spojrzenie Nostalgii. No cóż, gdy woda opadnie, będzie można co najwyżej pomyśleć o wyłowieniu dwójki trupów.
Golec potrząsnęła głowa i, nim ktokolwiek zdążył zareagować, już schodziła w dół zbocza rzeki. Żwir osuwał się spod jej łap, a cała kotka drżała, jednak wciąż niestrudzenie brnęła przed siebie. Przez moment przeszło mu na myśl, że tego dnia stracą trójkę kotów.
― Co robisz, idiotko?! ― Wrzasnęła Nostalgia i rzuciła się za nią.
Czwórkę. Stracą czwórkę kotów.
Nostalgia złapała Golec za skórę, nim ta zbliżyła się wystarczająco niebezpiecznie w kierunku tafli wody. Niestety łysa uczennica najwidoczniej do lekkich nie należała, toteż Nostalgia zwyczajnie nie dawała sobie z nią rady i obie zaczęły zsuwać się w kierunku burzliwej wody. Bez namysłu skoczył, pochylił się i złapał szylkretkę za skórę na karku, wywołując u niej gwałtowny wrzask irytacji.
Jakimś cudem udało im się wrócić na suchy ląd bez strat w kotach. Golec płakała cicho i tuliła się do Szyszki oraz Iskry, Nostalgia dyszała ciężko i powoli wylizywała łapy z mułu. A on, z braku lepszej roboty stanął przed nimi i zarządził powrót do obozu.
― Wracamy ― mruknął cicho, posyłając ponure spojrzenie w kierunku Golec wysmarkującej się w futro jego uczennicy ― Trzeba powiedzieć Czereśni.
***
Ten wieczór nie należał z całą pewnością do udanych. Gdy tylko Czereśnia ogłosiła śmierć dwójki wojowników, na cały klan spadła jakby czarna płachta. Aster i Niezapominajka byli bardzo lubiani w klanie, a poza tym osierocili trójkę kociaków. Agrest, Bursztyn i Golec siedzieli w legowisku uczniów w ciszy. Ich oczy były puste z żalu, jednak nie mógł pozbyć się wrażenia, że to właśnie w tym ponurym milczeniu odnajdywali siłę i pociechę.
W zamyśleniu skierował swój krok w stronę legowiska medyczek. Celem tej wizyty były dwa lub trzy „uspokajacze” o nazwie ziarna maku. Czuł, że bez nich nie zaśnie. Pochylił głowę na powitanie Nowiu. Od razu do jego nozdrzy dostał się znajomy aromat ziół. Pamiętał, jak kiedyś buszował tu wraz z bratem, a Rudzik nieśmiało próbował ich odganiać. Uśmiechnął się i zamknął oczy. Odległe wspomnienia pojawiły się pod powiekami.
Z transu wybudził go bolesny wrzask jakiegoś kota. Nieprzytomnie otworzył ślepia i dostrzegł, że jego łapa spoczywa na ogonie kotki o szylkretowym futrze. Powędrował wzrokiem wyżej i dostrzegł zmęczone, żółte ślepia Nostalgii. Chyba kolejka po ziółka Nowiu była nieco dłuższa.
<Nostalgio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz