Liliowa, niska kotka ledwo zdążyła ochłonąć, a to lisie łajno już coś chciało, a tym lisim łajnem był Lamparci Skok. Dopiero uświadomiła sobie że jest uczennicą, że w końcu, otwiera się przed nią cały świat! Z tego entuzjazmu wyrwał ją widok swojego mentora. Miała ochotę napluć w pysk Brzoskwiniowej Gwieździe za ten wybór. Lamparci Skok miał ją szkolić przez najbliższe księżyce. Niestety, z kocurem miała już do czynienia i niezbyt się polubili. Zaczęło się od tego że Psianka zabrała mu kulkę mchu, a ten zawsze gdy ją potem widział zaczynał żądać przeprosin, wyzywając liliową od mysiego bobka. Jej rodzeństwo dostało takich fajnych mentorów, a ona akurat dostała jednego z tych kotów, których jeszcze w kociarni zdążyła uznać za wrogów. Ale cóż, tak jak etykieta wymaga, dotknęła nosem tego dziada, a gdy się odwróciła, aby porozmawiać z rodzeństwem, ten powstrzymał ją, przyciągając za kark.
― Gdzie panna się wybiera? Idziemy na oprowadzanie! ― Warknął Lamparci Skok, z trudem wyprowadzając Psiankę z obozu.
* * *
― ...Graniczymy z klanem Nocy właśnie w tym miejscu. Nie właź do tej rzeki, bo raczej będziesz miała trudności z przepłynięciem. ― Prawie że cały biały kocur pokazał na szarawe pasmo lodu, jednak Psianka była zbyt zajęta obserwowaniem przechodzącego w oddali patrolu klanu Nocy.
― Idziemy dalej.
Głos mentora jednak nie oderwał kotki od obserwacji lądu po drugiej stronie strumyka, a pomógł dopiero jego krzyk. Gdy doszli do terenów Klanu Wilka, Lampart wziął Psiankę na stronę i pokazał łapą stadko królików prawie takich samych jak śnieg.
― Obserwuj i ucz się od mistrza ― Szepnął i zaczął skradać się do królików.
Niestety, sporymi kicnięciami przeskoczyły przez cienki strumień, w którym była masa pokruszonych kawałków lodu za sprawą kota, który wcześniej tam wpadł, a panika zwierząt, na które polował Lampart dodała im ''skrzydeł'', więc pognały w hen daleko. Kocur krzyknął do kotki coś o tym, że na pewno je upoluje, że to zwierzyna Klanu Burzy i mysie bobki Klanu Wilka nie mogą jej dostać. Przeskoczył zgrabnie przez strumyk, jakby robił to już wiele razy i przecisnął się przez krzew pojękując przy tym, a następnie rzucił się w głąb terenów Klanu Wilka.
Psianka nieśmiało podsunęła się do strumyka i pacnęła go łapką, którą szybko odsunęła. Cofnęła się i truchtem zbliżyła do wody. Odbiła się i wylądowała na końcówce strumyka. W panice zaczęła odgarniać lód i jakimś cudem, dotarła do brzegu. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że nie powinna znajdować się na nie swoim terytorium, ale kotkę zbytnio to nie interesowało. Zaczęła przyglądać się krzewowi na którym zaczepiona była masa białego futra. Miała dziwne wrażenie że jej mentor się nieco.. pogubił. Zresztą ona też. Nie było ostatnio jakiegoś bardzo wysokiego śniegu za sprawą deszczu, a puchate futro Psianki uniemożliwiało dotarcie zimna do kotki, więc chociaż zimno jej nie doskwierało. Czekała tak i czekała, aż dostrzegła idącego po śniegu bardzo wysokiego kocura. Zamarła.
W panice wysunęła pazury i zasyczała cicho. Miała ochotę zapaść się pod ziemię zwłaszcza, że kot zaczął iść w jej stronę...
<Iglasty Krzewie? Troszku gniot mi wyszedł>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz