*odpis nr. 3*
Szyszka ziewnęła szeroko. Przez ostatnie wydarzenia, a także częste patrole, nie sypiała zbyt dobrze. Brakowało jej wtulenia w futro Sokoła, oraz wieczornego dzielenia się posiłkiem z bratem.W legowisku wojowników, zrobiło się ciasno od czasu, gdy większa część uczniów została mianowana. Każdy dzień, od tragicznej śmierci Czereśni, był rutyną. Polowanie nie sprawiało jej satysfakcji, gdy wracała z chudymi sztukami zwierzyny, patrole męczyły, narastał strach o życie bliskich kotów. Nocami dręczyły ją mroczne myśli, odpychające sen z powiek. Kto będzie następny? Co jeszcze złego szykował dla nich Klan Gwiazdy?
Zamiast nocami zasypiać niespokojnym snem, wolała czuwać. Nie dzieliła się swoimi troskami. Była przyzwyczajona do tego, że na wszystko trzeba spojrzeć, z bardziej pozytywnej strony, otwarcie nie okazywać rozpaczy. Każdy kot pewnie odczuwał swego rodzaju niepokój. Ona wolała opiekować się pobratymcami, być dla nich wsparciem.
Jedyną miłą odmianą, były treningi z Nostalgią. Szyszka wcześniej szukała swojej uczennicy, zamierzając zabrać ją na jakieś szkolenie. Może jeśli tym razem się mocno zmęczy, szybciej uda jej się zasnąć, bez żadnych dodatkowych myśli? Niestety nie mogła nigdzie dojrzeć szylkretki. Przypomniała sobie szybko, że Horyzont nakazał patrol poszukiwawczy, kiedy zaginęła Nów. Uznała, iż siostra Iskry, musiała do nich dołączyć. Szyszka martwiła się o medyczkę, która długo nie wracała. Nów w jej opinii, była na tyle odpowiedzialna, że nie odeszłaby z klanu, bez powiadomienia chociaż Pszczółki. Czy zatem groziło jej niebezpieczeństwo?
Czarna kotka powolnym krokiem, zbliżała się do legowiska medyczek. Mucha skarżyła się, że bolą ją stawy. Wojowniczka chciała pomóc najstarszej kocicy w klanie i postanowiła poprosić o jakiś lek Pszczółkę. Wchodząc do środka, wyczuła zapach śmierci. Zjeżyła sierść na karku. To jej się nie podobało. Rozpoznała ciemną sylwetkę, leżącą kilka skoków królika dalej.
― K-księżycowy Pył?
Roztrzęsiona, ledwo dała radę ustać na łapach. Wielkimi oczami, wpatrywała się w martwe ciało syna Czereśni. Chowała i wysuwała pazury, czując coraz większy smutek.
― To nie moja wina!-mruknęła Nostalgia, zwracając na siebie zdziwiony wzrok mentorki. ― Ten staruch sam się zabił!
Szyszka zamyśliła się. Myślała, że Nostalgia jest poza obozem. W takim razie, co młoda kotka tutaj robiła? Obiegła ją czujnym spojrzeniem. Chyba nic jej nie doskwierało?
― Tak, wiem, to nie twoja wina. Nigdy bym nie posądziła ciebie o taki czyn, jakim byłoby morderstwo.-wojowniczka ostrożnie podeszła do Nostalgii, łagodnie otaczając ją ogonem. Uczennica się wzdrygnęła, ale nie odsunęła. Szyszka westchnęła głośno. Dlaczego Księżycowy Pył to zrobił? Rozumiała, że mógł przeżywać ciężkie chwilę, ale to jeszcze nie powód, by odbierać sobie życie.
― Lepiej poszukajmy Pszczółki. O-ona p-powinna się nim zająć.-starała się powstrzymać drżenie głosu.
<Nostalgio? Pszczółko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz