Jaskółcza Łapa nie była w stanie opisać szczęścia, które czuła od momentu mianowania. Wreszcie mogła rozpocząć swój trening, by skopać te zapchlone tyłki innym klanom! Chociaż nikomu temu nie przyznawała, bo przecież prawdziwej damie tak nie wypadało, to najbardziej nie mogła doczekać się ćwiczenia technik walki. Chciała nauczyć się, jak szybko i skutecznie można przegryźć komuś gardło czy też zostawić parę ładnych szram na pysku. Wizja siebie stojącej w dumnej pozie nad zimnym ciałem przeciwnika napawała ją satysfakcją, ale nie dawała tego po sobie poznać. Odrzucając na bok swoje mroczne rozmyślania, skierowała pełne radosnych iskierek ślipia na rudego kocura, który posyłał jej rozbawiony uśmiech.
— Jeśli chcesz, wyruszymy już za chwilę — pogodnie odpowiedział na pytanie córki Grzmiącego Potoku i delikatnie pacnął ją puchatą kitą, no co kotka zamruczała.
— Pewnie, że chcę! — roześmiała się dźwięcznie, jak gdyby odpowiedź była aż tak oczywista. — Od czego zaczynamy?
— Możemy najpierw przejść się obok granicy z Klanem Burzy — stwierdził zielonooki, prowadząc swoją nową uczennicę w stronę wyjścia z obozu.— A w czasie, gdy będziemy tam szli, przepytam cię z Kodeksu Wojownika, dobra?
— Okej, ale i tak wiem wszystko, bo mama nas uczyła — odparła pewnym siebie głosem, wesoło przeskakując nad niewielkimi, brudnymi zaspami śniegu.
— Ach tak? W takim razie powiedz mi, kim są Gwiezdni? — zapytał rudzielec, unosząc lekko prawą brew.
— To są nasi przodkowie, którym się zmarło w mniej lub bardziej fajny sposób i się na nas patrzą tam z góry — miauknęła zadowolona z siebie koteczka, unosząc szarawą kitę ku górze. Syn Złocistej Rzeki, słysząc nie do końca poprawną odpowiedź terminatorki, odchrząknął i dodał.
— Kot trafia do Klanu Gwiazdy, gdy nadejdzie jego czas, ale nigdy nie wiesz, kiedy to nastąpi. Może nadejść w czasie bitwy, z chorobą czy też podczas snu — zaczął swoje wyjaśnienia, starannie dobierając słowa, by kotka zapamiętała chociaż połowę z tego, co powiedział. — Jest tylko jeden warunek; musi postępować wraz z Kodeksem Wojownika, który określa, które rzeczy są dobre, a które złe-
— Czy złą rzeczą byłoby wymordowanie całego lasu? — zapytała niewinnie Jaskółka, przekrzywiając przy tym szary łebek, gdyż dla niej w tym pytaniu nie było nic dziwnego.
— Uhm, owszem, ponieważ wtedy zachwiałoby to całą harmonię utrzymującą nas wszystkich razem — miauknął nieco zdezorientowany kocurek, spoglądając ukradkiem na podopieczną, która kroczyła radośnie przez wilgotną trawę. — Gdybyś coś takiego zrobiła, po śmierci trafiłabyś do Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd, a uwierz mi, nikt nie chce się tam znaleźć.
— Czemu? — dopytywała nieustannie niebieska, wlepiając swe chłodne oczęta koloru nieba w te szmaragdowe, należące do starszego kocura.
— Grasują tam sami złoczyńcy, którzy dokonali w swoim życiu tutaj, w lesie, naprawdę okropnych przewinień, takich jak na przykład odebranie życia niewinnemu kotu lub spiskowanie wobec własnego lidera.
— Ale jakbym powybijała te mysie móżdżki, to Klan Wilka miałby całą zwierzynę dla siebie i nie musiałby walczyć! — oburzyła się młodziutka kotka, rzucając pełne pewności spojrzenie Nagietkowi.
<Nagietku? Powodzenie z tą nabuzowaną kupą futra XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz