Wpatrywał się w złociste oczy Szyszki, próbując jakoś przerwać to dziwne milczenie. Powiedział to, co od dłuższego czasu chciał powiedzieć. I dobrze. I mimo niepewności był, od opuszek palców, po końcówki uszu, szczęśliwy. Miał ochotę głośno szaleć z radości, tarzać się po trawie. Z sentymentem wspominał ich wspólną eskapadę w środku nocy, liczne rozmowy i wzajemną nić zrozumienia, która przez cały ten czas plotła się pomiędzy nimi. Czyli teraz mogą myśleć i mówić o sobie na ten nowy, jeszcze nie tak dawno zupełnie obcy mu sposób…
― C-czyli się zgadzasz? ― Mruknął, splatając swój ogon z tym należącym do niej. Może powinien powiedzieć coś więcej? Że jest dla niego szalenie ważna, że nigdy nie spotkał piękniejszej kotki, że ma nadzieję, że będą ze sobą po kres swoich dni… Ale zamiast tego wydusił z siebie tylko krótkie i rzeczowe „hm”.
― Oczywiście, że tak, mysi móżdżku! ― Zawołała wojowniczka, z rozpędu rzucając się na niego i przyduszając go do ziemi. Przeturlali się kilka długości lisa, po czym kula sierści zatrzymała się. Szyszka była na jej szczycie, psotnie uśmiechając się do kocura.
― A co ja jestem? Posłanie z mchu na pełen etat? ― Chcąc się zrewanżować, popchnął ją i zamienili się miejscami. Delikatnie dotkną nosa kotki swoim, wciąż nie przestając się śmiać. W jednej chwili wyobraził sobie ich samych za kilka dziesiątek księżyców. Czy z siwymi włosami na pysku wciąż będą tacy sami? W tym momencie oddałby bardzo wiele, aby ta chwila, tak ulotna, trwała wieczność. I o jeden wschód słońca dłużej.
Uderzenie serca po tym, jak zetknęli się nosami, zszedł z wojowniczki. Szyszka obdarzyła go promiennym uśmiechem. Zastanawiał się, jak ona to robi, że ma na niego taki wpływ. Nawet, gdy tylko lekko unosiła kąciki ust, jej uśmiech był piękniejszy niż sto szkarłatnych zachodów słońca.
Czy to jest to dziwne uczucie na „m”, którym do tej pory obdarzał tylko kilka najbliższych sobie istot? Dwójka kotów spotkała się przypadkowo, bo to ona – Szyszka – wpadła na niego pewnego słonecznego dnia. A okazuje się, że czekali na siebie przez całe swoje krótkie życia.
<Szyszko? Sorki, że wyszło tak trochę… idk, ślamazarnie? W sensie moje opko. Nwm, myślę, że ten wątek chyba można zakończyć? Chyba, że chcesz jeszcze zrobić odpis>
Nie przepraszaj, wcale nie wyszło ślamazarnie. Mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tą sesję, można uznać za zakończoną. Gotowa na kolejne odpisy? ^^
~Szyszka