Oczka Purchawki zaświeciły się. Ogonek w piórkach brzmiał superowo. Sama taki zachciała. Zrobiła maślane ślepka do Kicii.
— A mi? A mi też możesz? — poprosiła, podsuwając swoją kitę pod łapki uczennicy.
Kicia zrobiła zaskoczoną mordkę, ale kiwnęła łebkiem. Czyli także doczeka się wróblowego ogonka!
— W sumie dobry pomysł. To odwróci od nas podejrzenia. — pochwaliła ją.
Purchawka wyszczerzyła się. Nie rozumiała do końca ciągu przyczynowo skutkowego, ale pochwała zawsze miła rzecz. Misja okazała się pełna przygód. Pierw krążyły wśród drzewek, szukając takiego co akurat ociekało żywicą. W końcu padło na jeden z klonów, lecz zebranie lepkiego płynu okazało się większym wyzwaniem. Pierw posklejała sobie łapki Purchawka, a potem Jaśmin, gdy próbowała uwolnić koleżankę od pnia drzewa. Metodą prób i błędów skończyło się na tym, że w końcu srebrna niosła gałąź z niebezpiecznie klejącą substancją. Dymnej przypadło zadanie pozbieranie piórek. Co myślała, że już jakieś ma, i wskakiwała na nie energicznie, finalnie piórko jakoś nie lądowało w jej pysiu. Trochę się namęczyła, ale coś udało się jej zebrać. W tym parę specjalnych! Nie na wróbli ogonek kolegi Kicii. Zadowolona wróciła do koleżanki. Jaśmin uniosła brew zaskoczona dumnym krokiem czarnej.
Purchawka wypluła zebrane piórka pod jasne łapki i zadarła nosek do góry.
— A to dla Kicii! — oznajmiła pewnie. — Takie ładne jak Kicia.
Nie było to pierwsze lepsze piórko, a super ładne. Bialutkie w ciemne paski. Zupełnie jak srebrna. Oczka Jaśmin wyrażały jednak coś innego niż dziką radość. Dziwna sytuacja. Purchawka przekręciła zaskoczona łebek, niemal przy tym się przewracając.
— Purchawko, gdzie to znalazłaś?
Czarna zmrużyła ślepka, zastanawiając się bardzo mocno. Chodziła trochę koło jednego drzewka i innego drzewka. Ogółem wszystkie drzewka wyglądały niemal tak samo. Więc jak miała to opisać?
— A co? — miauknęła trochę zdziwiona powagą koleżanki.
— To pióro jastrzębia. — widząc wzrok Purchawki, dodała. — To ptak drapieżny. No wiesz, może nas zjeść.
Dymnej nie trzeba było dwa razy powtarzać. Przestraszona dała nura pod brzuch Kicii. Skulona próbowała całkowicie schować się pod mądrzejszą koleżanką.
— Kicia uratuje, prawda?
Purchawka wypluła zebrane piórka pod jasne łapki i zadarła nosek do góry.
— A to dla Kicii! — oznajmiła pewnie. — Takie ładne jak Kicia.
Nie było to pierwsze lepsze piórko, a super ładne. Bialutkie w ciemne paski. Zupełnie jak srebrna. Oczka Jaśmin wyrażały jednak coś innego niż dziką radość. Dziwna sytuacja. Purchawka przekręciła zaskoczona łebek, niemal przy tym się przewracając.
— Purchawko, gdzie to znalazłaś?
Czarna zmrużyła ślepka, zastanawiając się bardzo mocno. Chodziła trochę koło jednego drzewka i innego drzewka. Ogółem wszystkie drzewka wyglądały niemal tak samo. Więc jak miała to opisać?
— A co? — miauknęła trochę zdziwiona powagą koleżanki.
— To pióro jastrzębia. — widząc wzrok Purchawki, dodała. — To ptak drapieżny. No wiesz, może nas zjeść.
Dymnej nie trzeba było dwa razy powtarzać. Przestraszona dała nura pod brzuch Kicii. Skulona próbowała całkowicie schować się pod mądrzejszą koleżanką.
— Kicia uratuje, prawda?
<Kicia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz