Pierzasta Kołysanka, która zmierzała w stronę legowiska, zatrzymała się nagle. Wypuściła ona kępkę sadzonek, którą trzymała w pysku.
— Ja jestem Pierzasta Kołysanka… — odpowiedziała, skanując kociaka wzrokiem. — Co tu robisz sama bez swojej mamy, Mątwo? — zapytała.
Koteczka zamrugała swoimi dwukolorowymi oczami, otwierając je szerzej. Pierzasta Kołysanka? Ale wspaniałe imię! Jeszcze tak się złożyło, że ona posiada człon Pierzasta, a Mątwa trzymała piórko!
— Wow! Pierzasta Kołysanka? Ale masz fajne imię! — miauknęła, prostując się. — Mama odpoczywa w kociarni i bawi się z Gąbką! Albo śpi..? A może je... Ach, nie pamiętam! Ale wiem, że jest zajęta! Powiedziała mi, abym się pobawiła, to tutaj przyszłam! Widziałaś te piękne ptaki? Och, one mają takie wspaniałe skrzydła... — zamruczała. — Zawsze chciałam mieć skrzydła! Wyobrażasz sobie móc latać? To byłoby czymś wspaniałym! A widziałaś to piórko? Zobacz! Takie wspaniałe, delikatne i szare! — dodała koteczka, wciskając znalezione piórko pod łapy ogrodniczki.
— Nie, nie wyobrażam. Skąd pomysł na coś takiego? — wymruczała cicho Piórko, oczy jej skanowały obóz. Ogrodniczka zastanawiała się, co miała zrobić z tym kociakiem… Miała je tu zostawić? Zabawić je? Zabrać ze sobą? Przecież było jeszcze takie małe… — A długo już tu jesteś? — rzuciła, niezręcznie się rozglądając i wbijając pazury w ziemię ze stresu. Ciężko było określić, czego kotka szukała.
— Już troszeczkę tu jestem! Szukałam ładnych błyskotek... Potrzebuje sobie ozdobić legowisko! Och, takie cudowne piórka ślicznie wyglądają, gdy wpląta je się w mech lub futro! Nosiłaś kiedyś pióra? Bardzo by ci pasowały! Masz takie śliczne futerko... Może jakieś łabędzie pióro by ci pasowało? Albo jakieś czerwone... Jakie ptaki mają czerwone pióra... Dzięcioł! Widziałaś kiedyś dzięcioła? Ja raz widziałam! Taki ładny, taki duży... On ma czerwone piórka! — zasypała słowami kotkę, nie robiąc ani jednej przerwy na oddech.
<Widziałaś kiedyś dzięcioła, Pierzasta Kołysanko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz