— No właśnie, nie krzycz na mnie — powtórzyła koteczka. — Jest nowa i smutna, więc uznałam, że zwiedzanie obozu ją pocieszy. I pociesza, prawda, Purchawko? — zwróciła się do nowej koleżanki. — Zrób smutne oczka i pokiwaj główką — Jaśminek wyszeptała polecenie prosto do jej uszka.
Purchawka rzeczywiście wyglądała bardzo żałośnie z wielkimi, żółtymi ślepkami ze smutkiem wpatrującymi się w Dereńkę, jednak druga część zadania…
— Nie tak kiwaj, z góry na dół, nie na boki — Szturchnęła delikatnie przylepę, która szybko się poprawiła. Szylkreta stojąca przed nimi za to wyglądała, jakby bardzo głęboko rozważała swoje wybory życiowe. Po chwili wzięła soczysty wdech i ze świstem wypuściła powietrze nosem.
— Cieszę się, że chcesz się zakolegować z Purchawką, ale nie możesz się nią wymigiwać od treningów… — Kotka jeszcze raz rzuciła okiem na teraz już dwie smutne mordy, by tylko wydobyć z siebie jeszcze jedno westchnienie. Spojrzała to na Jaśminowiec, to na Purchawkę, a wyraz jej pyska delikatnie złagodniał gdy powoli zaczęła usuwać się z drogi dzieciakom. — No lećcie. Jaśminowcu, nasz trening przekładamy na wieczór, więc widzimy się później pod stertą zwierzyny.
— Ta, przyjęłam — jęknęła Jaśminka, wywracając oczami.
— I zaopiekuj się Purchawką. Słyszałam, że jest… wyjątkowa — Dereńka rzuciła do niej cichutko, przechodząc obok. Czekoladowa uniosła brew. Purchawka wyjątkowa? Odwróciła się, by spojrzeć na wciąż wtuloną w nią koteczkę. Nie wyglądała aż tak specjalnie. Fizycznie też nie była zbyt sprawna, patrząc na jej dwie lewe łapki. Może miała jakieś specjalne umiejętności? Może ma większe pole widzenia czy coś? Kiedyś się to sprawdzi. Teraz trzeba było uczcić jakoś sukces, jakim było przepędzenie Dereńki.
— Już myślałam, że nigdy sobie nie pójdzie — odetchnęła z ulgą Jaśminowiec.
— Nigdy to długo. Nóżki by rozbolały — zauważyła Purchawka.
— To taki kleszcz na tyłku, że nawet jakby bolały, to by ględziła nad uchem — prychnęła, po czym rozejrzała się po obozie. Do wieczoru jeszcze był szmat czasu, więc mogły się pobawić. Tak na wypadek, gdyby Dereńka chciała zmienić zdanie. — Obóz jest trochę nudnawy, większość już i tak widziałyśmy, ale mam inny pomysł! Zrobimy kawał mojemu koledze — Jaśminka uśmiechnęła się złowrogo. Już miała widok skołowanego kocura przed oczami. Sama nie do końca wiedziała, czym sobie zasłużył - może fakt, że razem z Sajgonem byli tylko o księżyc starsi, a mieli dużo więcej wolności i przywilejów. No i na pewno fajniejszych mentorów… A poza tym, z mordy wyglądał, jakby mu się należało!
— Kawał? Kawałek kolegi zrobimy? Tak można? — Purchawka otworzyła szerzej oczy zaskoczona.
— Nie kawał kolegi, kawał koledze! Żarcik! Musimy pozbierać piórka! I trochę żywicy… Dokleimy mu je do ogonka i będzie wyglądał jak wróbelek!
<Purchawko?>
[488 słów]
[przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz