*Przed wojną*
Rudy kocur wreszcie został wojownikiem. To było coś, na co czekał długo. Zbyt długo. Teraz żaden kot, który nie był przywódcą, nie miał nad nim władzy. Zero mentorów. Nie musiał teraz słuchać żadnego wojownika, który tylko udawał, że wie, co robi. Wraz z przyjęciem nowego tytułu przyszło również jego nowe imię, które niezbyt mu się podobało. Tygrysia Gwiazda postanowiła przed wojną zaśmiać mu się prosto w pysk, nadając mu to imię i mówiąc, że zesłały je jakieś gwiazdki. Na całe szczęście teraz mógł samotnie wychodzić z obozu i nie musiał tłumaczyć się nikomu ze swoich czynów. Chociaż przez chwilę mógł wyrwać się z obozu, a tym bardziej mógł lekko popchnąć brata w stronę bycia wojownikiem.
Trening z Owczą Piersią trwał w jego wypadku zbyt długo. Jakby biały wojownik specjalnie nie szkolił swojego ucznia. Nie było innego wytłumaczenia tej sytuacji, przecież jego brat nie byłby na tyle głupi, aby zaniedbać trening.
Z zamyślenia wyrwał go nieprzyjemny zapach drogi grzmotu. Co go tu tak ciągło? Co było w tym miejscu takiego specjalnego, oprócz tego, że kojarzone ono jest ze śmiercią. Z pewnością dużo kotów zginęło na niej przez potwory, jednak mimo tego inni dalej brali na siebie ryzyko przekroczenia drogi grzmotu i zakończenia swego życia.
Hiacynt stanął przed drogą grzmotu i spojrzał na drugą stronę. Za nią ciągnął się teren Owocowego Lasu, który wydawał się inny od klanów. Od czasu do czasu, przez jego głowę przebiegała myśl o tym, jak tam żyją. Niby zdawali się odróżniać od klanów, jednak byli do nich bardzo podobni, niezależnie od tego, jak bardzo chcieliby to wyprzeć.
Nagle dostrzegł on ciemne futro po drugiej stronie, które kojarzył. Brązowe ślepia wbiły się w jego osobę, a ten lekko się uśmiechnął.
- A kogo me oczy widzą? - Zapytał Hiacynt. - Gęgawo, jak bardzo się nie schowasz i tak Cię dostrzegę. - Po chwili ciemny wojownik podniósł się z ziemi i wyprostował się. - Widzę, że oprócz pozostawienia mnie na pastwę losu, znalazłeś sobie nowe hobby. - Dodał po chwili rudy kocur.
<Gęgawo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz