Kocurek był pochłonięty przez własne myśli i nawet nie zauważył, że pewna kotka zwróciła się do niego. Zaskoczony i zmieszany jej zagadnięciem, przed tym jeszcze obejrzał się dookoła siebie, chcąc się upewnić czy aby na pewno to właśnie do niego szylkretka się odzywa. No, ale racja. Fretka aktualnie miała tylko go za ucznia. Jednak nie przywykł do tego, że ktoś zwracał na niego większą uwagę .
— Nie trzeba, dziękuję — odparł krótko starając się brzmieć na tyle miło na ile potrafił. Był zaskoczony miłą postawą kotki, jak i jej chęcią przyniesienia mu czegoś. — Gdyby nie ten upał treningi byłyby znośniejsze — dodał zdyszany skupiając na dłużej wzrok na starszej, był zaintrygowany jej tonem w momencie wspomnienia jego matki
Szylkretka westchnęła, po czym jak gdyby nic zajęła obok niego miejsce. Nie wyglądało jakby miała zbyt szybko się od niego odczepić. Nigdy jakoś wcześniej nie mieli okazji ze sobą rozmawiać dłużej niż wymiana kilku zdań.
— Nie często się zdarza, by rodzic był również mentorem. Ja nie miałam takiego szczęścia, by trenować z moimi dziećmi. Może to dla nich lepiej. Niektórzy by nie potrafili wyjść z roli rodzica, myślę, że ja do nich bym należała. Nie zależało by mi na pewno na tym, by w jak najszybszym czasie ukończyli trening z jak najlepszym wynikiem kosztem zdrowia. — miauknęła — A inni, jak w przypadku twojej matki nie umieją wyjść z roli. — Mrużąc oczy spojrzała na chuderlawe ciało Mniszka, które zdobiły większe bądź mniejsze rany, pamiątka po treningach i licznych kontuzjach. — Cóż, jest jakiś plus w twoim treningu. Im prędzej go skończysz, tym szybciej będziesz miał spokój... od niej — Uśmiechnęła się, po czym puściła mu oczko
— Wow... — wyrwało mu się, będąc pod wrażeniem bezpośredniości Miodunki — Myślałem, że większość kotów lubi moją matkę. W końcu jest zastępczynią...
— Nie trzeba być lubianym przez wszystkich by zostać zastępcą, bądź liderem. To stanowisko jest ruchome, jednego dnia jesteś kimś ważnym, drugiego już nie. Właściwie to dawniej Fretka nie była zbyt lubiana... Zapewne tylko ze względu na jej stanowisko co niektórzy zdecydowali być się dla niej milsi.
~~~
W Owocowym Lesie nastały zmiany. Zmiany, które nie podobały się Mniszkowi. Jarząb opuściła kociarnie, jej córka została uczennicą - kilka razy miał okazję widzieć jak Sówka opuszcza obóz razem z Kruchą. Liczył na to, że albinoska będzie dalej kontynuować jego trening. Mylił się. Jego nową, trzecią mentorką została Świt. Było jasne, że nigdy się nie polubią. W końcu kocur nigdy nie polubiłby się z kimś, kto jest w bliskiej relacji z jego matką. Dodatkowo charakter kotki był okropny. Nie mógł się doczekać dnia, w którym skończą się ich wspólne treningi. A ten dzień nadszedł szybciej niż przypuszczał. W ciągu kilku dni oficjalnie został wojownikiem. Był zaskoczony decyzją białej. Jednak nie narzekał na nią. Był pewny, że będą się jeszcze męczyć z kilka księżyców, nim stanie się godny stania się pełnoprawnym wojownikiem. Po rozmowie z liderem, podczas której kotka przekazała informację o postępach treningu, doszli do wniosku, że nie ma co zwlekać z ceremonią wojownika.
— Moje gratulację! — Spojrzał w kierunku, z którego dochodził znajomy głos kocicy, ta pewnym krokiem zbliżyła się do wojownika — Chyba wziąłeś sobie mocno do serca mogą uwagę o szybkim ukończeniu treningu. Na twoim miejscu też bym tak zrobiła, gdyby moim mentorem została kolejna jędza
— Moje gratulację! — Spojrzał w kierunku, z którego dochodził znajomy głos kocicy, ta pewnym krokiem zbliżyła się do wojownika — Chyba wziąłeś sobie mocno do serca mogą uwagę o szybkim ukończeniu treningu. Na twoim miejscu też bym tak zrobiła, gdyby moim mentorem została kolejna jędza
— Jarząb nie była jędzą — powiedział, na co Miodunka uśmiechnęła się i kiwnęła głową
— Tak. Ona nie była. — poprawiła się — Chociaż... Mogła poczekać z zajściem w ciąże, aż zostaniesz wojownikiem. Nie uważasz?
— Tak. Ona nie była. — poprawiła się — Chociaż... Mogła poczekać z zajściem w ciąże, aż zostaniesz wojownikiem. Nie uważasz?
Mniszek nie odpowiedział, wydał z siebie ciche prychnięcie. Ciąża nie zależała przecież tylko od kotki. Nie mógł jej winić za chęć posiadania potomstwo w tamtym momencie.
<Miodunka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz