Tak wiele się zmieniło odkąd babcia zmarła. Tata czym prędzej zabrał go z domu, nie wyjaśniając niczego, a jedynie twierdząc, że nie byli już tam bezpieczni. Bał się Krokus, tej kotki, która podobno była córką Bylicy, a która mogła żywić urazę do Aitala za to, że doprowadził staruszkę na tamten świat. On nie za bardzo rozumiał to wszystko. Chciał wrócić do stodoły. Czuł się tam naprawdę dobrze, a teraz... Skończył wraz z kocurem na ulicy. Było mu z tego powodu bardzo smutno. Zostawił bowiem swojego przyjaciela kamienia. Martwił się o niego.
Aktualnie przebywał w jakimś kartonie i oczekiwał na swojego ojca, który zaginął. Dość często wychodził, przynosząc mu jakieś marne resztki z odpadków Wyprostowanych. Nie smakowały dobrze, ale dla szczura jakim był, to powinno uchodzić za rarytas. Przez to, że Bylica czasami dawała mu smaczniejsze posiłki, odzwyczaił się od takiego jadła. Powodowało w nim wstręt i obrzydzenie, lecz nie chciał martwić Aitala, który w pocie czoła je dla niego wyszukiwał. Sam nawet zaczął z nim to jeść, bo jak twierdził, bieda na tych terenach była taka, że to jedyne czym mogli się najeść.
— Tato... — zapytał pewnego dnia z kartonu, w którym przyszło im żyć. — Czemu nie możemy wrócić do kamiennej sekty? Krokus na pewno już ochłonęła. Nie powinna być zła. To nie była twoja wina — starał się pocieszyć białego, wtulając pysk w jego futro.
— Nie potrzebujemy ich. Sami radzimy sobie znakomicie — skłamał, bo w zasadzie to ledwo wiązali koniec z końcem.
— Może... pomóc? — zasugerował. — Ja wiem, że szczury powinny siedzieć w kartonie, ale... Wtedy moglibyśmy znaleźć więcej jedzenia. Pogadałbym z innymi szczurami czy nie znają fajnych żerowisk. Widzę jak się męczysz...
Naprawdę nie chciał, aby biały się przepracował i padł pewnego dnia tak jak Bylica, bo potknęła się o kamień. Pragnął go nieco odciążyć, nawet jeśli oznaczałoby to wyjście w dzicz, gdzie niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku. Dla niego. By mieli szansę dożyć kolejnych dni.
<Aital?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz