Oczekiwała aż Szakali Szał przyprowadzi ofiarę. Nieco się zasiedziała w żłobku, lecz nie żałowała tych wszystkich księżyców. Wychowała swoje młode tak jak potrafiła, a teraz, dalszą ich edukacją zajęli się mentorzy. Miała nadzieję, że córki spełnią swoją powinność i jej nie zawiodą. Jak mogłaby wtedy spojrzeć Mrocznej Gwieździe w pysk? Przecież właśnie po to żyła, aby wzmocnić ich kult świeżą krwią, aby nigdy nie wymarł. Doskonale to zobrazowała jej Irgowy Nektar, która jasno mówiła, że bez dobrej edukacji młodych, nie ma przyszłości. Widziała, że dobrze spełniła swoją powinność. Wzrok uznania matki i mentorki był tego dowodem.
Nastawiła uszy, gdy usłyszała strzępki rozmowy, którą prowadziła złota z ich przyszłą ofiarą. Była młoda, ładna, co oznaczało, że na pewno i głupia. Takie były idealne, bowiem nie spodziewały się, że oto nadchodzi kres ich życia.
Gdy szylkretka skupiała całą swoją uwagę na wojowniczce, zbliżyła się do niej od tyłu, a następnie zacisnęła swoje zęby na jej gardle. Samotniczka wydała z siebie zszokowany pisk. Próbowała się wyrwać, ale bura trzymała ją mocno do czasu, aż nie wyzionęła ducha z szokiem wymalowanym na pysku. Następnie Bielicze Pióro rzuciła ciało na ziemię, zaczynając tworzyć dookoła niego dziwne wzory, które nic nie mówiły jej towarzyszce.
— To mój autorski projekt — wytłumaczyła przyjaciółce. — Te symbole mają zwrócić uwagę przodków i wskazać im miejsce, gdzie odbywa się żer — To mówiąc zamoczyła łapę w krwi ofiary, kreśląc na jej futrze podobne symbole co na ziemi, a następnie potarła łapą swój pysk, pozostawiając na nim podłuży, czerwonawy ślad. — Ojcowie, matki, pradziadowie, prababki, spójrzcie w naszą stronę. Oto ślemy wam dary dziękczynne, by wzmocnić was w Mrocznej Puszczy. Łaskę nam ześlijcie, pomóżcie pokonać wrogów. Nasyćcie swe spragnione krwi dusze. Niech ta moc doda wam sił. A Klan Gwiazdy niech zapłacze, gdy przyćmicie ich blask, zsyłając na wieczne katusze — zakończyła modlitwę, kładąc łapę na piersi i pochylając łeb w geście hołdu.
Cisza... Była wręcz namacalna. Wierzyła, że oto mroczne duchy były wśród nich. Słuchały i przyglądały się ofierze oceniająco. Trwało to dłuższą chwilę, aż nie zaćwierkał pierwszy ptak. Wtedy też odetchnęła z ulgą, posyłając uśmiech w stronę Szakal.
— Udało się. Zaakceptowali nasz dar. Ah, jakie to wspaniałe — miauczała przejęta. — Cisza była taka jak nigdy dotąd. Zwykle wszystko mnie rozprasza, ale teraz? Teraz to była ulga... Nie wiesz jaka... Uwielbiam rozmawiać z Mroczną Puszczą. Czuję... czuję się wtedy obserwowana przez Jastrzębią Gwiazdę. Tak bardzo żałuje, że nie mogłam urodzić się w jego czasach i go poznać. Moja siostra, Łasiczy Skowyt, też bardzo go podziwiała — powiedziała kocicy. — Mam nadzieję, że będzie mi dane go kiedyś spotkać. Mam do niego tyle pytań... A ty? — Spojrzała na złotą widząc, że za bardzo odleciała w swoich marzeniach i nie zapytała przyjaciółki o zdanie. — Masz kogoś kogo podziwiasz tam w Mrocznej Puszczy?
<Szakal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz