Słabe promyki zakradły się do legowiska medyków. Słoneczna Łapa stała się tutaj już stałym elementem. Przesiąkła zapachem ziół zupełnie, jak jej mentorka. Wiśniowa Iskra nie należała do towarzyskich kotów. Zdążyła to zauważyć po dość chłodnym traktowaniu Burzaków i niezbyt wielu znajomych. Czasem znikała i wracała z nowymi ziołami. Pora Nagich Drzew zbliżała się nie ubłaganie.
— Słoneczna Łapo. — usłyszała głos Wiśniowej Iskry. Odwróciła łeb w jej stronę. Wzrok szylkretki wskazywał jasno - czas na ich lekcję. Medyczka wyjęła bukiet ziół, które dziś zebrała. Ich zmieszane wonie podrażniły nos młodszej. Kichnęła cicho.
— Zebrałam dzisiaj te zioła. Rozpoznajesz któreś z nich? — jej chłodny głos nie zachęcał Słoneczka.
Zmrużyła ślepia, próbując się bardziej skupić. Liście różniły się kształtem i zapachem. Nie pomagało jej to zbyt wiele. Dotknęła łapką jednych z nich.
— Liście. — mruknęła cicho, zawstydzona.
Mentorka westchnęła ciężko, lecz nic nie powiedziała.
— Liście buka. Służą do przenoszenia medykamentów w inne miejsca. A te? — wskazała łapą na te o okrągłym kształcie.
Czarno-biała jedynie pokręciła łbem.
— Liście ogórecznika. Są głownie dla karmicielek. Dzięki niemu mają więcej mleka dla kociąt. — wyjaśniła szylkretka i wstała. — Zostawiam cię z nimi. Skup się na tych dwóch i zapamiętaj je.
Nie minęło parę godzin, a z niewielkiego łba zdążyło wylecieć, czy liście ogórecznika były dla karmicielek czy dla starszych by złagodzić ich ból. Lekko zestresowana położyła uszy, zerkając niepewnie na mentorkę. Liście buku a drugiej rośliny nie różniły się też za wiele, głównie wielkością i gładkością. Na samą myśl, że niewiele różniących się liści było jeszcze więcej, a ona musiała spamiętać je wszystkie zadrżała.
— Liście buka. Służą do przenoszenia medykamentów w inne miejsca. A te? — wskazała łapą na te o okrągłym kształcie.
Czarno-biała jedynie pokręciła łbem.
— Liście ogórecznika. Są głownie dla karmicielek. Dzięki niemu mają więcej mleka dla kociąt. — wyjaśniła szylkretka i wstała. — Zostawiam cię z nimi. Skup się na tych dwóch i zapamiętaj je.
* * *
Nie minęło parę godzin, a z niewielkiego łba zdążyło wylecieć, czy liście ogórecznika były dla karmicielek czy dla starszych by złagodzić ich ból. Lekko zestresowana położyła uszy, zerkając niepewnie na mentorkę. Liście buku a drugiej rośliny nie różniły się też za wiele, głównie wielkością i gładkością. Na samą myśl, że niewiele różniących się liści było jeszcze więcej, a ona musiała spamiętać je wszystkie zadrżała.
— Wiśniowa Iskro... — miauknęła cicho w stronę kotki. — Jak orientujesz się w tych wszystkich liściach?
<Wisienko?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz