- H-Hej wszystko dobrze? Mniszku? D-Dasz radę, chodź d-do legowiska Witki! Ona ci p-pomoże! Mniszku...? - kotka powoli zaczynała panikować. Jeśli teraz mu pomogę to nie będzie nic umiał! - pomyślała. Oczy kocura się zamknęły i przestał dawać jakiwś znaki życia. Jeśli teraz mu nie pomogę, to już nigdy nic nie zdziała, straci życie z mojej winy - uświadomiła sobie w końcu. Złapała kocura za skórę na karku i ciągnęła, mimo bólu łapy, do legowiska medyczki. W głowie miała tysiąc myśli, wszystkie tylko ją obwiniające.
- P-Pomocy! Pomocy! - krzyczała, nie wypuszczając Mniszka. Koty wbijały w nią swoje spojrzenia, niektóre przerażone, niektóre niedowierzające, a niektóre... Niektóre niewzruszone. Na szczęście po chwili podeszli do spanikownej uczennicy Borsuk, Krucha i sam lider, Agrest. Pomogli jej znieść Mniszka do Witki. Biała kotka szybko się nim zajęła, dając mu zioła i inne specyfiki, w tym czasie Sówka opowiadała Agrestowi, co się stało. Coraz bardziej zżerało ją sumienie. - To moja wina! - krzyknęła zdenerwowana na samą siebie. Nigdy nie życzyła nikomu źle, nigdy nie chciała nikomu nic takiego zrobić. A teraz jakiś kot leżał, prawie martwy w legowisku medyczki z jej winy. Teraz pragnęła tylko schować się w legowisku uczniów i udawać, że to był tylko głupi sen.
Gdy wszystko wydawało się być w porządku Sówka, kuśtykając, poszła do legowiska uczniów. Nie chciała zawracać Witce głowy swoją łapą, w końcu miała inne rzeczy do roboty, na przykład zbieranie ziół. Usiadła na swoim posłaniu i wlepiła wzrok w mech, próbując zasnąć.
<Mniszku? Żyjesz czy cię zabiłam??>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz