Jego syn nareszcie ukończył trening i został wojownikiem. Czy kamień spadł mu z serca? Owszem. Wręcz czuł się lżejszy niż przez ostatnie dni, gdzie chodził spięty, martwiąc się losem pierworodnego. Nie chciał w końcu, aby Mroczna Gwiazda go wygnał albo zarzucił mu, że nie potrafił wychowywać syna. Nie miał przecież wkładu w jego trening, to jak już powinien mieć pretensje do Błękitnego Ognia, a nie jego! No, ale... Na szczęście to były tylko jego obawy, a nie prawdziwe zdarzenia. Nie doszło do tego, więc teraz mógł cieszyć się, że oboje z jego potomstwa, kroczyło ścieżką obraną przez ich przodków.
— Gratulacje synu — zwrócił się do Koszmarnego Omenu, uśmiechając się pod nosem.
Ah, przypomniało mu się aż jego mianowanie. I ten szok, gdy dostał drugi człon po ojcu, tą na niego wściekłość... Wnuk Mrocznej Gwiazdy nie miał jednak z nim tak negatywnych stosunków, by mieć o to pretensje, jak to on miał w młodości. Sam fakt, że ojciec nazwał Koszmara po sobie... w zasadzie nie zaskakiwał. Dziwnie jednak było ze świadomością, że byli częścią jakiegoś łańcuszka, w którym drugi człon był przekazywany z pokolenia na pokolenia. Tak jakby Mroczna Gwiazda pragnął, aby nigdy o nim nie zapomniano i aby żył przez wiele pokoleń w nazwie swoich potomków.
— Teraz jako prawowity wojownik czeka cię sporo pracy — powiedział do kocura, na co spojrzał na niego zaskoczony. — No co? Myślałeś, że się pobyczysz? Nie ma zmiłuj w Klanie Wilka. Rano stawisz się na trening wojowników, ale na ten moment możesz cieszyć się ze swojej wygranej. Odpocznij. — Przybliżył się i otarł się o niego łbem. — Jednak mnie nie zawiodłeś.
***
Nie dość, że jego ojciec zmarł to jeszcze... TO. Był wkurzony na Klan Gwiazdy. Jak nic to była ich sprawka. Dym wdzierał mu się do nosa, kaszlał, ewakuując koty z przesiąkniętego dymem obozu. Gdzieś tam szalał olbrzymi pożar, który mógł zaraz do nich dojść i ich spalić na wiór... O ile nie uduszą się w tym smrodzie.
— Synu! — rzucił do czarnego, gdy tylko dojrzał jego niewyraźną sylwetkę. — Zabierz stąd kocięta! One są najważniejsze, niczym innym się nie przejmuj.
<synu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz