Ugh! Został przydzielony do patrolu z jakąś dzikuską. Aż go skręciło, gdy tylko Fretka mu to ogłosiła. Nie było mowy! O nie! Nie zamierzał z kimś takim pracować, a tym bardziej współpracować. Wystarczyło jedno spojrzenie na tą kreaturę, aby ocenił ją jako nieprzydatną, kruchą istotę. To imię doskonale ją obrazowało. Żałość, to widział, gdy na nią patrzył. Żerowała na nich, na ich silnej społeczności, pragnąc uchronić się od głodu, bo sama nie potrafiła nic złapać. Nie cierpiał tego jak Agrest szedł śladami Komara. Jak przyjmował samotników, a także uciekinierów z klanów, jak gdyby byli jego przyjaciółmi. Nie widział, że przez to słabli? Że się staczali?
Gdy nadszedł czas, gdzie mieli się spotkać, ruszył przodem, ignorując wojowniczkę. Miał nadzieję, że poryczy się w obozie, bo zgubiła "kolegę", a on w spokoju odbębni obowiązek, pokazując Fretce, że był w stanie załatwić to sam, bez pomocy przybłędy.
Niestety... Ten ochłap niskiego sortu nie odpuścił, a wręcz go dogonił.
— Hej! Zaczekaj! — zaczepiła, gdy już była blisko. — Fretka mówiła, że mamy razem iść na polowanie!
Zatrzymał się, po czym gwałtownie obrócił, co spowodowało, że Krucha zatrzymała się natychmiastowo, by w niego nie przydzwonić.
— Nie ma żadnych nas. — Wykrzywił z odrazy pysk. — Nie potrzebuje pomocy. Jak chcesz to sobie poluj, przybłędo, ale trzymaj się na dystans. Nie zamierzam się od ciebie czymś zarazić. To pewnie przez takich jak ty dopadła nasz Owocowy Las ta cała choroba, po której koty szalały. — Popchnął ją na ziemię, obserwując jak ta upada i wytrzeszcza na niego te swoje zszokowane gały.
Nie zamierzał cackać się z taką wronią strawą.
— A-ale... — zaczęła, lecz uciszył ją, sypnięciem piachem w jej pysk, przez co zakasłała.
— Ale? Ale co? Popłaczesz się? Ojoj jak mi przykro. Trzeba było pomyśleć dwa razy nim do nas dołączyłaś. Sądzisz, że będę cię traktować jak ta cała reszta idiotów? Zapomnij! Ty i tobie podobni żerujecie na nas. Zmieniacie naszą społeczność. Na pewno ktoś z was przyniósł tą śmieszną wiarę we Wszechmatkę i teraz zaraża nią kolejne koty. Okaleczają nas i ćpają, aby wymusić sobie posłuszeństwo! Więc jeżeli nie chcesz skończyć marnie lisie łajno, to nie łaź za mną — syknął w jej stronę nabuzowany, po czym odwrócił się i po prostu odszedł.
<Krucha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz