Wstała czując pulsujący ból w łapach, musiała się doczołgać do legowiska medycznego więc skierowała się właśnie tam. Na wejściu dostrzegła Strzyżykowy Promyk lustrującą ją wzrokiem, ruda przez chwilę stała tak bacznie ją obserwując, po chwili jednak zorientowała się, że mała pomoc byłaby mile widziana.
— W końcu raczyłaś się zjawić — mruknęła kąśliwie medyczka. Niebieska przewróciła oczyma wyraźnie nie mając ochoty słuchać takich komentarzy.
— Dobrze wiesz, Strzyżykowy Promyku, że odkąd zostałam zastępczynią Śnieżnej Gwiazdy ledwo znajduje czas na cokolwiek. Próbuje dbać o ten klan i ledwo starcza mi czasu na przypilnowanie własnego ogona — przyznała z gorzkim tonem.
— Coś o tym wiem, jakby nie było, medyk też nie ma łatwo. A teraz chodź, pomogę ci.
Niebieska skinęła łbem i podparła się o kotkę, która zaprowadziła ją do legowiska. Następnie ułożyła się wygodnie na posłaniu z mchu i nosem wskazała łapy.
— Zbyt długo to ignorowałam, jesteś w stanie jakoś pomóc?
— Na tym polega ma praca, moja droga, oczywiście — mruknęła i zabrała się za szukanie odpowiednich leków i ziół na tę przypadłość.
***
Oczy miała otwarte, lecz widziała tylko ciemność, żadnych gwiazd, księżyca czy Srebrnej Skóry. Nawet nie wiedziała, że w tym momencie właśnie zaczęła się modlić do Klanu Gwiazdy o wskazanie jej choć jednego świecącego punktu, który mógłby ją poprowadzić przez wszechogarniający mrok.
— Słyszy mnie ktoś? — zawołała łamiącym się tonem.
Odpowiedziała jej jedynie cisza.
— Stroszku? Tulipan? — zawahała się przez chwilę — Sroka, Zając?
Dalej cisza.
— Klanie Gwiazdy, jesteście tu?
Otoczenie zalśniło blaskiem tak jasnym, że kocica mogłaby oślepnąć. Zmrużyła oczy i rozejrzała się jeszcze raz po pustej przestrzeni, w oddali malowała się figura podobna do kociej, a razem z nią krajobraz zamienił się w przepiękną tętniącą życiem polanę. Czyżby Klan Gwiazdy chciał jej coś przekazać?
To… Coś, zaczęło się zbliżać w jej kierunku, Mglista Zatoka zrobiła kilka kroków w tył, nie była pewna zamiarów obcej.
— Witaj zagubione dziecię. — głos kotki odbijał się echem o polanę i dźwięczał w uszach niebieskiej. — Pewnie zastanawiasz się dlaczego zostałaś tu przeze mnie ściągnięta? — jej łeb przychylił się lekko w prawo ni to w zaciekawieniu ni rozbawieniu.
Bengalka zrobiła parę lekkich kroków w jej stronę. Żółte ślepia migotały wśród morza niewielkich gwiazdek, które udekorowały niebo nad polaną, a pomyśleć że jeszcze chwilę temu wszystko skąpane było w czerni.
— Nad Klanem Nocy czyha zagłada. Niewinny biały puch zasypie obozowisko. Zatruje rzekę. Zmiażdży koty ciężarem swoich występków. Piękno nie zawsze idzie w parze z dobrem. Mrok potrafi oszukać słońce i skryć się w niewinnym cieniu. — oznajmiła, przyglądając się Mgiełce. — Wielu zeszło na złą ścieżkę, dając się skraść mrokowi. Mglista Zatoko w tobie tkwi nadzieja tego klanu. Nie pozwól mu zatonąć. — Obraz zaczął się rozmywać a tajemnicza postać razem z nim. We łbie niebieskiej utkwiły w szczególności ostatnie słowa kocicy.
— Zaczekaj! — zawołała zdenerwowana zastępczyni — Kim jesteś? C-co mam zrobić? — zasypywała iluzję gradem pytań, ta jednak zniknęła we mgle, która otoczyła kotkę.
Otworzyła oczy, kolejny sen. Kocica wymknęła się ukradkiem z legowiska i usiadła na trawie wpatrując się w gwiazdy. Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Czy postacią, która odwiedziła ją we śnie był któryś z liderów Klanu Nocy? A może ktoś jeszcze inny? Nie wiedziała, nie znała tej postaci, nawet jej się nie przedstawiła.
Niebieska westchnęła żałośnie dalej wbijając swój akwamarynowy wzrok w gwiaździste niebo, było tak piękne, tak idealne, że przez chwile sama myślała, że dalej śni.
Mimo wszystko nie był to czas na gapienie się w gwiazdy a rozmyślanie o tym, co jeszcze kilka bić serca temu widziała. Może powinna uwierzyć kotce ze snu? Wydawała się mieć solidny powód by zadać sobie tyle trudu tylko po to, żeby skontaktować się z tak uniżonym sługą Klanu Gwiazdy. Nagle jednak przypomniała sobie poprzednie sny, z czasów bycia uczniem, a nawet kociakiem. To wszystko zaczynało układać się w jedną całość, Klan Gwiazdy naprawdę ja wybrał, by ta poprowadziła Klan Nocy ku wiecznej chwale!
— Jak tylko zacznie świtać udam się do jednej z naszych medyczek — pomyślała dalej lustrując wzrokiem niebo.
Wyleczeni: Mglista Zatoka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz