Czuł się, jakby Nikt w ogóle go nie rozumiał, co w sumie było prawdą. To było po prostu zbyt skomplikowane by ogarnąć! Nie potrafił jednak tego jakoś lepiej wytłumaczyć. Jak powiedzieć komuś o tym, jak bardzo uwielbiał Agresta? Tego nie dało się opisać słowami…
- A-ale j-ja go kocham! N-nie rozumiesz tego?! Jest dla mnie n-najważniejszym kotem na c-całym świecie! N-nie m-mogę mieć tego gdzieś! P-powinieneś coś wiedzieć o miłości, skoro m-masz chłopaka!
- N-no tak, ale... wiesz... Jeżeli on cię nie kocha to... To jak będziesz go nękać, to zamienisz się w Miodunkę - położył po sobie uszy. - Czasem miłość sprawia też drugiemu kotu ból. Ja... ja znam dwa tego oblicza.
Wcale go nie nękał! Nie chciał mu się zbytnio narzucać, dlatego raczej wolał adorować go z boku i nie zwracać na siebie uwagi. Nawet gdyby Agrest go odrzucił, nie próbowałby na niego naskakiwać. Mogłoby to bardzo go urazić…
- J-ja nie chcę go nękać! P-po prostu chcę wiedzieć, czy mnie lubi. A j-jeżeli nie... T-to wtedy dam sobie spokój- wyszeptał smutny, zaczynając płakać.- A-ale wtedy znowu b-będę sam... C-całkiem sam...
- M-możesz znaleźć zawsze kogoś innego. Na pewno w klanie jest wielu przystojnych kocurów - zasugerował. Co to w ogóle była za rada! Nie mógł znaleźć kogokolwiek innego, bo kochał tylko Agresta! I po za tym, nikt oprócz niego go nie lubił, więc Nikt mówił jakieś bzdury…
- T-tylko, ż-że m-mało który m-mnie b-będzie potrafił zaakceptować j-jako kocura! A nie ch-chciałbym być w r-relacji, gdzie j-jestem uważany za k-kotkę! A Agrest... R-rozumiał mnie.
- Ja też cię rozumiem. Mam kolegę, który ma taki sam problem jak ty. Nazywa się Wanilia. Lukrecja nazywał go kotką, ale już tak nie robi. To nie jest nic nadzwyczajnego, że lubisz być kocurem. Bo jesteś nim, nieważne że urodziłeś się inny. - Nikt zdawał się próbować go pocieszyć. No miał kolegę i co, nie wiedział jak to dokładnie jest… Oczywiste, że to było normalne i tak dalej, ale nie każdy potrafił to zaakceptować.
- Ale... T-to nie jest t-takie proste. Każdy sądzi, ż-że to wymysł! Więc t-taki k-kocur by uznał, ż-że j-jestem k-kotką i...- aż wstrzymał oddech.- W-wolę już być sam, niż z j-jakimś n-niemiłym kotem...
- Samotność... to zdrowy wybór. Nie cierpisz... Ja... Ja nim poznałem swojego chłopaka i poczułem to co czuję, chciałem bardzo być sam. Związek mnie niszczył. Był okropny. To były tortury. Skoro masz się czuć tak jak ja, będąc z kimś kogo nie kochasz to... to naprawdę lepsze wyjście.
Położył po sobie uszy. To nie brzmiało zbyt pozytywnie… Tracił już jakąkolwiek nadzieję na to, że będzie kiedykolwiek szczęśliwy.
- Cz-czyli... Zostało mi być samotnym d-do końca życia- wymamrotał, cicho płacząc.- M-muszę się z tym pogodzić...
- N-nie dokońca. M-możesz znaleźć sobie kogoś innego, kto cię zaakceptuje. Ja znalazłem, a jestem... gorszą jednostką od ciebie. Na pewno ktoś nie ma nic przeciwko temu kim jesteś.
Odwrócił się do niego. Nie rozumiał dlaczego Nikt dalej uważał się za “gorszą jednostkę”, ale no taki najwyraźniej był… Przynajmniej znalazł partnera.
- M-masz szczęście, a-ale ja go nie mam. Ż-życie już mi to pokazało, nie p-potrzebuję sobie t-tego znowu uświadamiać.
- J-ja nie powinienem mieć szczęścia... Dziwię się, że to mnie spotkało. B-bo ten kocur wcześniej to... to znęcał się nade mną, a teraz mnie kocha.
- T-to dziwny trochę... Nawet bardzo. Ale ciesz się, ż-że masz kogoś k-kto cię kocha. J-ja nawet rodzeństwa nie mam.
- Och. Ja mam siostrę. Bardzo ją kocham. Przypominasz mi ją trochę - miauknął. - Ale ty jesteś już... dorosłym kotem. Ile masz księżyców?
- Uh... Nie liczę ich... N-nie wiem. Trochę. N-na pewno więcej niż t-ty- powiedział. Po co w sumie liczyć wiek, skoro i tak każdy kiedyś umrze?
- A-ale j-ja go kocham! N-nie rozumiesz tego?! Jest dla mnie n-najważniejszym kotem na c-całym świecie! N-nie m-mogę mieć tego gdzieś! P-powinieneś coś wiedzieć o miłości, skoro m-masz chłopaka!
- N-no tak, ale... wiesz... Jeżeli on cię nie kocha to... To jak będziesz go nękać, to zamienisz się w Miodunkę - położył po sobie uszy. - Czasem miłość sprawia też drugiemu kotu ból. Ja... ja znam dwa tego oblicza.
Wcale go nie nękał! Nie chciał mu się zbytnio narzucać, dlatego raczej wolał adorować go z boku i nie zwracać na siebie uwagi. Nawet gdyby Agrest go odrzucił, nie próbowałby na niego naskakiwać. Mogłoby to bardzo go urazić…
- J-ja nie chcę go nękać! P-po prostu chcę wiedzieć, czy mnie lubi. A j-jeżeli nie... T-to wtedy dam sobie spokój- wyszeptał smutny, zaczynając płakać.- A-ale wtedy znowu b-będę sam... C-całkiem sam...
- M-możesz znaleźć zawsze kogoś innego. Na pewno w klanie jest wielu przystojnych kocurów - zasugerował. Co to w ogóle była za rada! Nie mógł znaleźć kogokolwiek innego, bo kochał tylko Agresta! I po za tym, nikt oprócz niego go nie lubił, więc Nikt mówił jakieś bzdury…
- T-tylko, ż-że m-mało który m-mnie b-będzie potrafił zaakceptować j-jako kocura! A nie ch-chciałbym być w r-relacji, gdzie j-jestem uważany za k-kotkę! A Agrest... R-rozumiał mnie.
- Ja też cię rozumiem. Mam kolegę, który ma taki sam problem jak ty. Nazywa się Wanilia. Lukrecja nazywał go kotką, ale już tak nie robi. To nie jest nic nadzwyczajnego, że lubisz być kocurem. Bo jesteś nim, nieważne że urodziłeś się inny. - Nikt zdawał się próbować go pocieszyć. No miał kolegę i co, nie wiedział jak to dokładnie jest… Oczywiste, że to było normalne i tak dalej, ale nie każdy potrafił to zaakceptować.
- Ale... T-to nie jest t-takie proste. Każdy sądzi, ż-że to wymysł! Więc t-taki k-kocur by uznał, ż-że j-jestem k-kotką i...- aż wstrzymał oddech.- W-wolę już być sam, niż z j-jakimś n-niemiłym kotem...
- Samotność... to zdrowy wybór. Nie cierpisz... Ja... Ja nim poznałem swojego chłopaka i poczułem to co czuję, chciałem bardzo być sam. Związek mnie niszczył. Był okropny. To były tortury. Skoro masz się czuć tak jak ja, będąc z kimś kogo nie kochasz to... to naprawdę lepsze wyjście.
Położył po sobie uszy. To nie brzmiało zbyt pozytywnie… Tracił już jakąkolwiek nadzieję na to, że będzie kiedykolwiek szczęśliwy.
- Cz-czyli... Zostało mi być samotnym d-do końca życia- wymamrotał, cicho płacząc.- M-muszę się z tym pogodzić...
- N-nie dokońca. M-możesz znaleźć sobie kogoś innego, kto cię zaakceptuje. Ja znalazłem, a jestem... gorszą jednostką od ciebie. Na pewno ktoś nie ma nic przeciwko temu kim jesteś.
Odwrócił się do niego. Nie rozumiał dlaczego Nikt dalej uważał się za “gorszą jednostkę”, ale no taki najwyraźniej był… Przynajmniej znalazł partnera.
- M-masz szczęście, a-ale ja go nie mam. Ż-życie już mi to pokazało, nie p-potrzebuję sobie t-tego znowu uświadamiać.
- J-ja nie powinienem mieć szczęścia... Dziwię się, że to mnie spotkało. B-bo ten kocur wcześniej to... to znęcał się nade mną, a teraz mnie kocha.
- T-to dziwny trochę... Nawet bardzo. Ale ciesz się, ż-że masz kogoś k-kto cię kocha. J-ja nawet rodzeństwa nie mam.
- Och. Ja mam siostrę. Bardzo ją kocham. Przypominasz mi ją trochę - miauknął. - Ale ty jesteś już... dorosłym kotem. Ile masz księżyców?
- Uh... Nie liczę ich... N-nie wiem. Trochę. N-na pewno więcej niż t-ty- powiedział. Po co w sumie liczyć wiek, skoro i tak każdy kiedyś umrze?
<Nikt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz