Nadszedł wreszcie dzień wojny. Dzień, którego tak bardzo chciał uniknąć Hiacynt. Do tego Malwowa Łapa został zabrany na pole bitwy, co nie było dobrym pomysłem dla rudego wojownika. Taka dusza powinna zostać w obozie, gdzie byłby bezpieczny. Nie powinien wiedzieć tego, co będzie się działo na bitwie, a tym bardziej brać w niej udział. To mogło się skończyć tylko źle. Na całe szczęście, Hiacynt również został wybrany do walki. Postara się on pilnować swojego brata i by ten nie skończył jako jeden ze zmarłych na wojnie.
Przemierzali oni tereny Klanu Wilka, aby po chwili spotkać się z grupą wilczaków, która była gotowa do walki. Zaczęło się to szybciej, niż spodziewał się tego rudzielec. Koty rzuciły się na siebie, a Malwowa Łapa nagle zniknął mu z pola widzenia. Po krótkiej chwili Hiacynt też rzucił się do walki. Z każdym mrugnięciem powieki jakiś kot kończył swój żywot, a młody wojownik był tego wszystkiego świadkiem. Jednych z tych kotów była Zakrzywiona Ość, która postanowiła zaatakować przywódcę Klanu Wilka i poległa szybko. Niestety nie mógł dowiedzieć się, jakie dokładnie błędy kocica popełniła, bo zaatakował go jakiś czarno-biały wilczak. Gdyby nie to, że zauważył go, w prawie idealnym momencie, to pewnie szczęki wojownika zacisnęły się na szyi rudzielca, zakańczając szybko jego życie.
Van przygwoździł go do ziemi, ale nie na długo. Rudzielec strącił go szybko z siebie i rzucił się w jego kierunku. Wymienili ze sobą kilka uderzeń i, może wojownik dostał w pysk, ale końcowo udało mu się wbić swoje kły w szyję wroga i przygwoździć go do ziemi. Z początku, próbował się on mu wyrywać, jednak Hiacynt tylko zacisnął bardziej szczękę, co chwila tylko poruszając nią, aby powiększyć ranę i przyśpieszyć śmierć wojownika. Na początku czarny kocur syczał na niego, wyrywał się, warczał, ale z każdym uderzeniem serca, zaczął on cichnąć aż do momentu, gdy zamilkł na wieki. Hiacynt dobrze widział moment, w którym z vana zaczęło ulatywać życie aż do momentu, gdy znikło ono całe. Teraz leżało pod nim ciało kocura. Nie czuł nic prócz obrzydzenia. Tak szybko poległ, a śmiał nazywać się wojownikiem. Wreszcie puścił go i przez chwilę wpatrywał się w niego, spodziewając się, że ten ponownie się poruszy, nim rzucił się w wir walki.
******
Kto by się spodziewał, że wilczaki zdołają uwięzić cały Klan Burzy w ich własnym obozie? No na pewno nie Hiacynt, który znalazł się wśród tych uwięzionych kotów. Stał przed bratem, który na całe szczęście przeżył walkę, jakby starał się obronić go przed całym światem, chociaż wydawało się to niemożliwe. Gdyby nie to, że kremowy kocur nie zgodził się na plan rudego, to nie znajdowaliby się w tej okropnej sytuacji. Teraz musieli siedzieć pod łapami kotów Klanu Wilka i udawać, że wszystko jest dobrze, gdy Ci postanowili zacząć się bawić w panów świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz