Kotka szła po mokrym błocie obok Frezjowego Płatka. Wojowniczka z Klanu Wilka, jak gdyby nigdy nic biegła truchtem po gnijącej trawie z uśmiechem na pysku. Gronostajowa Bryza ledwo się powstrzymywała, żeby jej nie zadrapać. Ale wtedy Klan Wilka by się wściekł. Tygrysia Gwiazda też byłaby zła za jej lekkomyślność. Więc musiała posłusznie iść obok drugiej kotki. Nie spodziewała się, że dużo upolują, była przecież pora nagich drzew. A Klan Wilka jadł zdobycz złapaną przez Klan Burzy. Byli tylko lisimi sercami. Przejęli obóz jej klanu.
- Może tam poszukaj. Jest mniej błota i pewnie trochę zwierzyny. – Miauknęła Frezjowy Płatek.
- A może ty czegoś poszukaj. – Warknęła Gronostajowa Bryza pod nosem.
- No dobra. – Miauknęła wojowniczka Klanu Wilka i odbiegła w swoją stronę machając ogonem. Gronostajowa Bryza cicho stawiając łapy po trawie, węszyła w poszukiwaniu zdobyczy. Zdziwiło ją zachowanie Frezjowego Płatka. Większość jej klanu była wrogo nastawiona. Usłyszała cichutki szelest i natychmiast odwróciła się w kierunku dźwięku. To był chudy, mały królik. Ledwo by nakarmił jednego kota. Ale zdobycz to zdobycz, musiała ją złapać. Dlatego przykucnęła do ziemi w pozycji łowieckiej bezszelestnie skradając się do zwierzyny. W porze nagich drzew było tak mało jedzenia, że gdy zbliżyła się do królika, ogon zaczął jej drgać z podekscytowania, a tylne łapy udeptywały ziemię. Wyskoczyła najdalej jak potrafiła, a królik zerwał się do biegu. Gronostajowa Bryza pobiegła za nim co sił w łapach, jednak królik był szybki. Przyśpieszyła i zaczęła się zbliżać do ofiary. Wyciągnęła łapę i wbiła pazury w zdobycz. Przytrzymała ją i uśmierciła mocnym ugryzieniem.
- Szybka byłaś! – Pochwała Frezjowego Płatka zaskoczyła ją. Myślała, że wojowniczka poluje.
- Nic nie złapałaś? – Spojrzała na nią z pogardą.
- Było za mało zwierzyny. Ale twoim królikiem naje się kilka kotów. – Gronostajowa Bryza szczerze w to wątpiła, biorąc pod uwagę, jak głodny był klan i jak mały był jej królik, ale nie powiedziała tego Frezjowemu Płatku.
- Wracajmy do obozu. – Miauknęła zamiast tego.
***
Była na polowaniu aż do wysokiego słońca i gdy wróciła do obozu, była już zmęczona. Przywitała się z Tropiącym Szlakiem i odpoczęła chwilę, zanim spytała się go.
- Chcesz iść na polowanie?
- No dobra.
- To chodź. – Podeszła z bratem do burego kocura, wylegującego się na kępach wrzosu. Popatrzył na nią leniwie i mruknął coś pod nosem. Wstał i miauknął głośniej.
- Czego chcecie? – Nie zabrzmiało to miło, ale taka była większość Klanu Wilka. Traktowała Klan Burzy z pogardą, jak jakichś więźniów. Ale chyba byli więźniami.
- Chcemy iść na polowanie.
- To chodźcie. – Mruknął bury kocur i wyszedł z obozu. Gronostajowa Bryza szukała zdobyczy prawie na całym terytorium, ale nic nie znalazła. Jedynie Tropiącemu Szlaku udało się upolować całkiem dużego królika. Był już prawie wschód księżyca, gdy ich towarzysz z Klanu Wilka miauknął, że nie chce dłużej tu stać i wrócili do obozu. Nie chciało jej się jeść. Ledwo weszła do legowiska i położyła się na posłaniu, zasnęła.
***
Gdy się obudziła, wciąż była zmęczona a legowisko było już puste. Każdy wstał. Powłócząc łapami, wyszła z legowiska i podeszła do sterty zdobyczy. Leżały tam dwa chude króliki. Skoro tak, to raczej nie zje. Oczy jej się same zamykały, a nogi pod nią uginały. Podszedł do niej Tropiący Szlak.
- Nareszcie wstałaś! Chcesz ze mną pójść na polowanie? – Miauknął przyjaźnie. Gronostajowa Bryza niemrawo pokiwała głową.
- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze. – Zaniepokoił się brat. – Może lepiej pójdź do Gepardziej Łapy. Chodź. – Poprowadził ją do Skruszonego Drzewa, gdzie znajdowało się legowisko medyczki. Srebrna kotka była w środku i mieszała zioła.
- Co się dzieje? – Miauknęła zdziwiona. – Potrzebujecie czegoś?
- Gronostajowa Bryza nie wygląda dobrze. – Odpowiedział Tropiący Szlak. Gepardzia Łapa podeszła i zbadała ją dokładnie.
- Ma wyczerpanie. – Miauknęła po chwili. – Musi odpoczywać. Dam jej zioła. Nic jej nie będzie.
- No dobrze. – Powiedział Tropiący Szlak. – Mam nadzieję, że niedługo wyzdrowiejesz, Gronostajowa Bryzo. Przyjdę później. – Odwrócił się i wyszedł.
- Połóż się tu. – Nakazała Gepardzia Łapa, wskazując posłanie. – I zjedz te zioła. – Podała jej owalne liście o ząbkowanych krawędziach. Gronostajowa Bryza chwyciła zioła i ostrożnie ugryzła. Skrzywiła się, gdy poczuła okropny smak. Szybko przegryzła i połknęła resztę. Miała już to za sobą.
<Gepardzia Łapo?>
Wyleczona: Gronostajowa Bryza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz