Większość tych dni spędził ze swym bratem w legowisku uczniów. Od czasu, gdy on wraz z Falującą Łapą oraz Szczypiorkową Łapą wyszli z tego legowiska, to stało się w nim luźno, co rudzielec z chęcią wykorzystał. Były same plusy tego. Spędzał noce z bratem i do tego nie cisnął się pomiędzy dużą ilością kotów w legowisku wojowników.
Wspominając już o jego bracie, trzeba było powiedzieć, że właśnie teraz Hiacynt szukał jego pośród klanowych kotów. Niestety trafił on na pewną złotą kocicę, której imienia nie znał, a która syknęła na niego, gdy ten zbliżył się do niej, by ją wyminąć. Czasami nie rozumiał wilczaków i było to nawet częściej, niż się tego spodziewał. Niby to były koty takie jak on, a jednak zdecydowanie inne.
Już miał wykonywać krok w tył, by oddalić, gdyby nie głos pewnego kocura. Zdziwił się, słysząc ten głos, a później widząc, że kocica odchodzi przez tego właśnie kocura. Kiedy przerzucił na niego wzrok, wszystko stało się jasne. Mroczna Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, postanowił odwiedzić ponownie obóz burzaków. Dalej jednak nie wiedział czemu czarno-biały przywódca postanowił mu właśnie pomóc. Co w tym miał? To pytanie zignorował, gdy usłyszał pytanie o jego imię, zadane mu przez kocura.
- Jak się nazywam? - Zapytał, aby się upewnić czy dobrze usłyszał. - Jestem Zwiędły Hiacynt, który przez niektórych jest zwany inaczej. - Jego wzrok padł na zastępczynię, która postanowiła pojawić się w zasięgu jego wzroku, aby po chwili wrócić wzrokiem na vana. - A przede mną stoi sam Mroczna Gwiazda, przywódca jednego z czterech klanów. Nie potrzebuje przedstawienia mi takiej osobowości.
Gdyby tylko dane było Hiacyntowi poznać kawałek myśli tego kocura, to ten byłby zadowolony. Od pewnego czasu ciekawiło go to, jednak w życiu nie miałby szansy poznać jego myśli. Jak on myśli? Co daje mu podstawy do wykonywania takich działań? To były ważne pytania, na które Hiacynt chciał znaleźć odpowiedzi, ale mu się to nie udawało.
- Czego ode mnie potrzebujesz? Nie sądzę, żebyś zwracał uwagę na jakiegoś burzaka z własnego, dobrego serca. - Powiedział nagle rudy wojownik. - Cokolwiek planujesz, nie uważam obóz za dobre miejsce do rozmów. Tym bardziej, gdy zaroiło się tu nagle tyle kotów. - Widząc zawahanie, które przeszło przez pysk vana, zdziwił się lekko. - Chyba nie sądzisz, że jakiś młody wojownik ucieknie Ci sprzed łap, prawda?
< Dziadku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz