Malutkiej kotce nie podobało się na tym świecie od momentu pojawienia się na nim. Zapach, który poczuła gdy tylko jej nosek się odblokował zniknął, gdy tylko obok siebie poczuła inną, drobną kuleczkę. Już wtedy to ślepe i głuche kocię wiedziało, że coś jest nie tak. Czuła, jak coś bierze ją za skórę na karku i przystawia do słodko pachnącego miejsca. Młoda instynktownie przyssała się do wystającej części miękkiej powierzchni, tylko po to, by po paru łykach ciepłej cieczy zostać niekoniecznie delikatnie odepchnięta od niego, po czym znowu przysunięta. Na tej męczącej rutynie opierał się jej cały dzień, aż w końcu jej oczy zaczęły się otwierać, jakby łaknące czegoś innego niż ciemność. Pierwsze wiązki światła przestraszyły młodą, która niekoniecznie chciała widzieć, co się wokół niej dzieje. Z czasem jednak otwarte oczy stały się czymś normalnym, a ona z każdym dniem dostrzegała coraz więcej, powoli odkrywając zakamarki przestrzeni w jakiej bytowała. Jej młody mózg szybko zarejestrował też hierarchię, jaka panowała w jej otoczeniu. Najwyżej były: biało-kremowa kotka nazywana przez wszystkich Brzoskwiniową Bryzą, biała, trójłapa kocica imieniem Obłok i szylkreta o zielonych oczach nazywająca się Płotkowy Skok. One wszystkie razem zajmowały się kociakami brykającymi po żłobku. Wśród dzieciarni też można było dostrzec jakąś drabinkę. Na pewno z kociąt najwyżej byli Mięsko, Dołek i Flaczek - najstarsze rodzeństwo ze żłobka, które zaraz miało opuścić kociarnię i zniknąć, z tego co orientowała się córka Lodowego Szponu. Nikt ich nie zaczepiał, oni też raczej trzymali się między sobą, więc młoda nie utrzymywała z nimi jakiegokolwiek kontaktu. Byli przecież wielcy i straszni, więc raczej i tak by ją przegonili. Dalej były kociaki Brzoskwiniowej Bryzy - Kaczorek, Malinka i Jesiotr. Wśród tej trójki najgorszy był Kaczorek. Oh, gdyby tylko niebieska mogłaby się rozpłynąć w powietrze, żeby karzełek ją w końcu zostawił w spokoju. Już od początku kocurek coś do niej miał. Czuła jego zapach już od początku, i to zawsze blisko gdy akurat coś ją odpychało od tego, co się dowiedziała później, było brzuchem Brzoskwiniowej Bryzy. Ppd koniec żłobkowej hierarchii byli oni - Zaraza i Smark. Niechciane kocięta, które nawet nie miały matki w kociarni. Dzieci Brzoskwini za każdym razem, gdy do nich podchodziły jasno dawały do zrozumienia, że młode rodzeństwo nie jest tu mile widziane.
Kotka już któryś wschód słońca zaobserwowała, że gdy Kaczorek i Malinka się budzą i widzą, że niebieska kulka leży niedaleko, od razu budzili ją i jej brata, tylko po to, żeby ich przesunąć na drugi koniec kociarni, drąc się wniebogłosy. Zaraza więc gdy tylko się budzi, zawsze drepta do pobliskiego kąta, żeby uniknąć strasznych hałasów i stresu związanego z interakcją z Kaczorkiem.
Zaraza leżała tak właśnie w kącie, odwrócona słyszącym uchem w stronę mieszkańców żłobka, żeby słyszeć jak ktoś będzie się do niej zbliżał. I gdy powoli zasypiała na nowo usłyszała czyjeś kroki. Niedługo po tym do jej noska dotarła znajoma woń. Kotka prędko odwróciła głowę, mając nikłą nadzieję, że wielki kocur do niej nie podjedzie. Jesionowy Wicher niby nie był taki jak jego dzieciaki, jednak kto wie czy tylko nie udawał. A co jeśli był Kaczorkiem tylko że w miłym przebraniu? Kotka na tą myśl jedynie szerzej otworzyła oczy i podkuliła ogon pod siebie.
— Nie bój się malutka. Nie skrzywdzę cię. Jestem twoim wujkiem, wiesz? — usiadł niedaleko niej. Miał spokojny, cichy jak na standardy żłobka, przyjemny dla ucha głos i ciepłe spojrzenie. Nie wyglądał na złego… w dodatku powiedział, że jest jej wujkiem, cokolwiek to znaczy.
— Co to fujek? — zapytała nieśmiało, opuszczając wzrok na własne łapki. Usłyszała cichy pomruk, po czym Jesionowy Wicher znów zaczął mówić. O dziwo, nie dostała od niego po głowie za pytanie.
— Wujek to brat mamy. — uśmiechnął się niebieskooki. — Czyli rodzina.
Wąsiki zarazy drgnęły na słowo "mama". Nigdy nie miała okazji użyć tego wyrażenia, a jednak wiedziała co to znaczy. Niebieska położyła po sobie uszy, wzdychając cicho. Za każdym razem, gdy widziała Brzoskwinkę przytulającą swoje dzieci w jej małym serduszku pojawiało się ukłucie. Może… może Brzoskwinka też przyszła do swoich maluchów po jakimś czasie? Może rodzicielka Zarazy też zjawi się po jakimś czasie i uratuje ich od reszty kociaków w żłobku? Będzie mogła ich tulić i kłaść do snu i wtedy Zaraza nie musiałaby się męczyć z Kaczorkiem i Malinką…?
— Fujku… kiedy nasa mama wluci? Psyjdzie, plawda? — wymruczała w końcu Zaraza, nieśmiało spogladając przepełnionymi wyczekiwaniem na twierdzącą odpowiedź zielonymi ślepiami.
< Jesionowy Wichrze?
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz