Wiedziała, że mamusia będzie zła, ba! Nawet zawiedziona, wszak jeszcze nigdy przenigdy nie złamała zasad przez nią nałożonych, podobnie zresztą jeśli chodziło o reguły ojca. Nie mniej wizja zyskania nowego przyjaciela była nader kusząca! W dodatku czarny kocurek miał takie śliczne klapnięte uszyska! Lisiczka zerknęła ukradkiem na pogrążoną w głębokim śnie Słodki Język. Pozostałe królowe również odpoczywały, zaś z ich pysków wydobywało się ciche chrapanie. Kocięta również spały, a to oznaczało, że młoda mogła się po cichu wymknąć!
Pomknęła więc przez obóz na swoich patykowatych łapkach prosto w stronę czarnego kłapouchego wojownika. Ciesząc się z faktu, że ten jeszcze nie dostrzegł jej obecności, dreptała za nim, stawiając pokracznie łapki, próbując naśladować jego marsz. Dopiero cichy chichot, który uciekł z pyszczka Lisiczki zdradził jej obecność.
— C-co ty tu robisz?! — Barwinek najeżył futerko na karku ze zdenerwowania. Nerwowo rozejrzał się dookoła. Szylkretka miała wrażenie, że szuka kogoś, jednakże nie była w stanie tego stwierdzić na sto procent. Ba! To się teraz nawet nie liczyło! — C-cholera... Lisia Gwiazda obedrze mnie ze skóry jak cię tu zobaczy... — mamrotał wojownik, przystępując z łapy na łapę.
Lisia Gwiazda? Chodziło mu o tatę? Lisiczka przechyliła główkę w bok. Fakt, rudzielec bywał specyficzny, jednak był naprawdę kochany! Dziwne bajki to on opowiadał ale poza tym? Calico nie miała mu nic do zarzucenia. A może tata kiedyś na niego nakrzyczał i był zły? Lisiczka sama nie chciała, aby jej tatuś był zawiedziony z jej zachowania. Poruszyła wąsikami, podchodząc bliżej do kocura.
— B-by! — pisnęła niewyraźnie, wtulając się w jego przednie łapy. Z uśmiechem na mordce gapiła się w jego niebieskie ślepia.
Były prawie takie jak mamusi! No, troszkę ciemniejsze ale prawie! W dodatku mamusia miała jedno oczko żółte, ale sam fakt! W dodatku miał czarno-białe futerko jak ona! A może kocurek był jej bratem? Czy to oznaczało, że miałaby wujka!? Niespodziewanie Lisiczka podskoczyła z ekscytacji niczym oparzona.
— W-wjujekkk! — wydukała z siebie cichutko — W-wujek! — powtórzyła już drugi raz ale wyraźniej. Jej pierwsze słowo! Jeszcze mocniej przywarła do łapy Barwinkowego Podmuchu, mrucząc rozkosznie — WUJEK, WUJEK, WUJEK! — powtarzała rozanielona, ciesząc się miękką sierścią syna Koziej Nóżki. Całą słodką scenkę przerwało groźne, jakby wściekłe warknięcie. Lisiczka odkleiła się w połowie od Barwinka. Rude łapy z białymi skarpetkami, które miała przed ślepkami od razu dały jej do zrozumienia, kto przed nią stoi.
— TATA! — miauknęła wesolutko — A fjes se mam wujka? — zapytała, uśmiechając się słodko. Przyglądała się Lisiej Gwieździe rozpromieniona. Tylko... dlaczego tatuś nie podzielał jej radości? Kociczka skuliła się odruchowo pod wściekłym wzrokiem ojca, jeszcze bardziej przywierając do łapy Barwinka. Czy zrobiła coś złego? Przecież poznała tylko wujka!
< Barwinku? >
Barwinek ma kłopoty xD
OdpowiedzUsuńUps xD
OdpowiedzUsuńBarwinek Run!!!!!
OdpowiedzUsuń