Słuchał ją oczywiście z uwagą, a na jego pysk wkradł się uśmieszek. Ach te ciążowe zachcianki! Pamiętał jak to on musiał je spełniać, bo inaczej ukochana strzelała focha, by w następnej sekundzie przepraszać go i moczyć mu futro łzami.
— Ej wujku... — zaczęła, ogarniając się chociaż w małym stopniu.
— Ej wujku... — zaczęła, ogarniając się chociaż w małym stopniu.
Jesion zwrócił w jej stronę swój pyszczek. O nie. Czy tu chodzi o to co podejrzewa? Nie, nie, nie! On nie chciał ponownie przez to przechodzić! Skoro Zbożowy Kłos miała partnerkę to powinna jej dogadzać! Wujkowanie, wujkowaniem, ale podziękuję za polowanie na bobra!
— Tak?
— Wybacz to głupie pytanie Żyta, wiesz to o adopcji Smarka i Zarazy. To nie było na miejscu.
— Tak?
— Wybacz to głupie pytanie Żyta, wiesz to o adopcji Smarka i Zarazy. To nie było na miejscu.
A więc o to chodziło. Słyszał oczywiście o tym i odbył poważną rozmowę z ukochaną. Nie oddadzą malców z kilku przyczyn. Był winien to swojej siostrze, na dodatek maluchy się do nich przyzwyczaiły, więc kolejne porzucenie ich, mogło ponownie coś zepsuć. Zwłaszcza, że już i tak jego siostrzenica była mocno straumatyzowana. Chciał dla niej dobrze, jednak oddanie jej i jej brata, nawet pod opiekę Zbożowego Kłosu i Żytniej Łapy, które na pewno by się o nich zatroszczyły, nie wchodziło w grę.
- Tak... Wiem, że chciała dobrze. Pomoc by się oczywiście przydała, jednak nie chcę ich porzucać jak ich matka, tylko przez ten wzgląd. Zresztą... Będziecie mieć niedługo swoje maleństwa. Może i całą piątkę? Będziecie równie mocno zajęci jak my. - powiedział.
- Piątkę? - Zboże spojrzała na niego sceptycznie. - Aż tak gruba jestem, wujku?!
O nie... Pociągnął za cienką strunę. A nie chciał! Skąd mógł pomyśleć, że ta skojarzy to sobie ze swoją... objętością? Musiał teraz szybko udobruchać wkurzoną kotkę.
- Nie... Wcale nie jesteś gruba - zaczął powoli.
Czasami nie rozumiał dlaczego królowe mają, aż takiego bzika na punkcie grubości. Tam były jej maluchy, a nie tłuszcz, jak to było w przypadku Bobrzej Kłody. Postanowił więc jakoś ją udobruchać i obiecać przynieść jej jajka.
- O! To jeszcze jakieś korzonki i bobra! - rzuciła za nim, kiedy wychodził.
Skąd on miał wziąć bobra? Kiwnął tylko głową i szybko wyhaczył wzrokiem partnerkę Zboża.
- Słuchaj... Jest taka sprawa... - I zaczął jej tłumaczyć swoje położenie.
Żytnia Łapa zgodziła się upolować jakiegoś "bobra" dla ukochanej, więc mógł udać się tylko po jajka.
Kiedy wrócił do żłobka z dwiema sztukami ptasich jaj, usłyszał od razu jakieś uniesione głosy. Wszedł powoli dostrzegając dwie kotki, które kłóciły się o zawartość jakiejś dziwnie wyglądającej tuszy.
- Wujku! To jest bóbr? - Zbożowy Kłos wskazała na to coś łapą.
Wypluł jajka z pyska i przyjrzał się temu czemuś. Wyglądało to jak... Królik nafaszerowany rybą? Na pewno bobrem nie było. Najwidoczniej Żyto postanowiła przerobić jakąś z piszczek na pseudo bobra.
- Tak... To chyba bóbr... - przytaknął widząc proszące spojrzenie burej, ignorując fakt, że głowę ofiary zdobiła ryba.
<Zbożowy Kłosie?>
śmiechłam xD
OdpowiedzUsuń