- A więc dawno, dawno temu, żyła bardzo dzielna kotka...
*I tu jakaś miła opowieść o dobrych kotkach*
Nim Miedziana Iskra się obejrzała, cała trójka kociąt zasnęła, otulona jej miękkim i puszystym ogonem. Zamruczała cicho.
*chwilę po śmierci Wilka*
Nie, to było niemożliwe. Zupełnie nagle w Klanie stała się taka tragedia, tylko jedna bestia wystarczyła, aby zrujnować życie tyłu kotom. A niektórym je zakończyć.
Po prostu nie mogła dopuścić do siebie tej informacji, że jej najlepszy przyjaciel zginął. Po prostu nie.
Tak jak wcześniej udawało jej się przynajmniej pozorować, że wszystko jest w porządku, tak teraz nie mogła wytrzymać. Coraz częściej zdarzało jej się rozklejać przy innych klanowiczach, a co gorsza, dzieciach. Tak bardzo starała się być przy nich taka jak dawniej, szczęśliwa i uśmiechnięta, ale jej to zupełnie nie wychodziło. Klan Gwiazd pozbawił ją kolejnej bardzo ważnej osoby w jej życiu. Dlaczego? Czy... Czy zrobiła coś złego?
Kto będzie następny? Igła?
Mówiła sama do siebie, mało co nie wpadając w histerię.
Na szczęście to było w nocy.
Rano, jeszcze zanim dzieci wstały, umyła dokładnie łapą swoje sklejone od łez policzki. Wzięła kilka głębszych wdechów, aby uspokoić zszargane nerwy. Przydałby jej się teraz mak.
Po obudzeniu się i zjedzeniu obfitego posiłku kocięta pochłonęły się w zabawie. Miedź obserwowała ich poczynania, aby w razie czego być gotową do pomocy, jeśli któreś coś sobie zrobi. Nagle jedna z liliowych kulek podeszła prosto pod łapy kocicy.
- Mamo, a kiedy przyjdzie wujek Wilczy? - miauknęła zupełnie niewinnie Fasolka.
Płowa tylko uśmiechnęła się słabo, a po jej futerku na policzkach spłynęły łzy, których nie potrafiła powstrzymać. Spuściła wzrok na łapy.
- Przepraszam - szepnęła niemalże niedosłyszalnie, kręcąc delikatnie głową.
<Fasolko? Aa przepraszam że tak długoo >< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz