Kotka poczuła lekki dreszcz radości. Cieszyła się, że ma tak dobrego przyjaciela.
Pokiwała głową i zamruczała w podziękowaniu.
Szli przed siebie. Wdychali świeże powietrze i piękny zapach lasu. Ach, pora nowych liści, Konwalia ją uwielbiała. Ciepło, dostatek jedzenia, pełno roślin o pięknych zapachach i dużo małych zwierząt. Zdecydowanie nie za bardzo rozumiała tych kotów, którzy nie znosili jej, ale tym się nie przejmowała.
- Oto i dotarliśmy. - miauknął wojownik machając wesoło ogonem. - Na górze jest naprawdę pięknie.
- Wiem, byłam tam z Jeżową Ścieżką jak jeszcze nie zostałam asystentką medyka.
Jasny kiwnął głową i wskoczył na dziwny kawałem traktora, po kilku uderzeniach serca na następny. Zatrzymał się i poruszył uchem dając znak, że ona może zrobić to samo. Żółtooka skoczyła. Po chwili poczuła na tylnej łapie klujący ból. Cicho pisnęła.
- Coś się stało, Konwalio? - zapytał partner Cętkowanego Kwiatu.
- N-nie. - odparła cicho kotka.
Obróciła się za siebie i zaczęła oglądać zranioną kończynę przez ostry kawałek.
- Na pewno? - postanowił upewnić się kocur.
- Tak, tak. - odrzekła szybko łaciata zlizując płynącą po woli krew z łapy.
Czerwona ciecz przestała w końcu sączyć się z nogi asystentki medyka. Ta z tego nic sobie nie robiąc skoczyła na następny stopień Toma. Niedługo potem na następny i następny, a z nią Orlik.
- Uważaj, tutaj jest ślisko i nie ma w co zaczepić pazurów. - poinformował ją przyjaciel. - I tam jest ostry róg.
- Dziękuję. - zamruczała córka Zguby.
- Cudownie tu. - mruknął biały gdy już wspięli się na górę.
- Zgadza się. Patrz, ta chmura przypomina pazur! - wskazała przednią łapą obłok. Położyła się na chropowatej powierzchni machiny dwunożnych. Cicho westchnęła przypominając sobie dawne czasy.
<Orlikowy Szept? Oglądanie chmurek i wspólne wspominanie miłych chwil? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz