skip bo nie wiem co jeszcze pisać jako kociak
przed masowymi śmierciami rodzeństwa
Padało. Wieczorem była burza, która rozdzierała niebo swoim krzykiem, dla której to kocurek wyszedł z legowiska uczniów i z fascynacją patrzył na błyski, niezwykłe odnogi które obejmowały chmury, raz objawiając się gdzieś za nimi, raz w pełnym swym wdzięku na ich tle. Spowodowało to, że srebrny miał tylko więcej pytań. Jak powstaje burza? Czemu zawsze w chmurach? Dlaczego chmury są tak wysoko? I przybierają ciemną barwę? Czemu podczas błysków występują grzmoty? Czemu światło robi dźwięk? Tyle pytań kłębiło się w jego białej główce, na które nie mógł znaleźć odpowiedzi, że aż bolało. W końcu nie przespał pół nocy, spóźnił się na wyjście a następną rzeczą jaka go spotkała była informacja, która splaszczyła mu pysk z impetem, mówiąc o kolejnym bieganiu. Szczęście nie był zaciągnięty do tego sam, bowiem gdzieś w połowie drogi przyłączyła się Tajemnicza Łapa ze swoją mentorką, dzięki czemu wszystkie trzy kotki mogły zobaczyć jego nieszczęśliwie strapioną minę. Oh, jak on by teraz chciał rzucić w ich pysk myszą a potem uciec. Już nawet nie chodziło o samo bieganie a o to, że po deszczu było mokro i ślisko, gdyż jeszcze po nocy zdążyło rano pokropić. Nie zmieniało to jednak faktu, że temperatura niemiłosiernie wzrastała, oddychać było ciężko, a łapy traciły oparcie na śliskiej trawie. Ale jak się okazało, to też część treningu, podczas którego mieli szansę ocenić swoje siły w nieprzyjaznych warunkach. Czy tam różnych, co za różnica, dlatego też Szept zdołał odpalić się na samym wstępnie.
- Nie rozumiem jak ganianie po śliskiej trawie miałoby nam pomóc rozwinąć umiejętności - tłumaczył już od jakiegoś czasu - Jedyne co nam to uświadomi, to z jaką łatwością mogą złamać nam się kości, a to będzie miało konsekwencje zwane jako kolejne księżyce spędzone w legowisku medyka - I tak paplał. Paplał bez końca, jednak wszystkie jego argumenty kończyły na dnie, więc w końcu musiał zaprzestać, kiedy jego łapa potknęła się o jakąś kępkę trawy, a on przez przypadek nie nadgryzł sobie boleśnie języka. Poza tym, Lisi Ogon okazało się, że miała rację. Na otwartych przestrzeniach trawa zaczęła już schnąć, więc jego argumenty przestawały mieć znaczenie. O, to było wręcz niewyobrażalnie irytujące i niepojęte uczucie ogarnęło pierś Szepta. Już nawet wolał zatańczyć jakiś skurcz mięśni żeby przywołać deszcz, niż pozwolić, żeby ktokolwiek wygrał z nim kłótnię. Wtem jednak się zatrzymali, a on rozejrzał się dookoła.
- Pobiegniecie w stronę Kamiennych Strażników, okrążycie ich i tu wrócicie. - Padło polecenie, na co kocurek zmarszczył nos.
- Ale mama mówiła, że wojownicy też mają trenować - Miauknął głosem mądrali, patrząc na obie wojowniczki.
- To pobiegniemy po was - Krótkie, lecz zrozumiałe, na co srebrny już nie miał odpowiedzi, nawet jeśli w odruchu już otwierał pysk. Strzepnął więc ogonem i podreptał w stronę Tajemnicy.
- Na pewno dobiegnę tam i wrócę szybciej niż ty - miauknął pewnie w stronę uczennicy, przekrzywiając głowę na dwa boki, chcąc uzyskać charakterystyczny dźwięk kośćmi, co niestety ani się nie udało, ani nie było przydatne. Zaraz więc również rozprostował przednie łapy.
-Zobaczymy! Nie zamierzam tak łatwo dać się pokonać. Trzeba pokazać na co mnie stać. - odparła spokojnie, jednocześnie przyjmując postawę do biegu, czekając na znak do startu. Szeptowi spodobało się to podejście, w końcu nie było nudno. Zaraz potem dostali znak do biegu, więc nim otworzył jadaczkę, zmuszony był do nagłego przebierania łapami. Zazwyczaj nie przepadał za męczeniem się, jednak to były zawody, dlatego nie miał zamiaru tak szybko poledz, szczególnie, że po beznadziejnym starcie szybko się naprostował dzięki swoim długim łapom i odziedziczonym wzroście. Niemniej jednak kotka wcale gorsza nie była, przez co musiał się trochę napracować, tylko, czy właśnie to nie czyniło tego czymś ciekawym? Kamienni Strażnicy zaczynali być coraz wyraźniejsi, więc kocur, zamiast zwolnić, jak by to zrobił zazwyczaj w takich sytuacjach, zwyczajnie przyspieszył, chociaż zdawać się mogło, że zaraz poodpadają mu łapy. Poszukał wzrokiem Tajemnicy, ciekawy jak kotka sobie radziła i ile ma szansy na zwyciężenie pojedynku.
przed masowymi śmierciami rodzeństwa
Padało. Wieczorem była burza, która rozdzierała niebo swoim krzykiem, dla której to kocurek wyszedł z legowiska uczniów i z fascynacją patrzył na błyski, niezwykłe odnogi które obejmowały chmury, raz objawiając się gdzieś za nimi, raz w pełnym swym wdzięku na ich tle. Spowodowało to, że srebrny miał tylko więcej pytań. Jak powstaje burza? Czemu zawsze w chmurach? Dlaczego chmury są tak wysoko? I przybierają ciemną barwę? Czemu podczas błysków występują grzmoty? Czemu światło robi dźwięk? Tyle pytań kłębiło się w jego białej główce, na które nie mógł znaleźć odpowiedzi, że aż bolało. W końcu nie przespał pół nocy, spóźnił się na wyjście a następną rzeczą jaka go spotkała była informacja, która splaszczyła mu pysk z impetem, mówiąc o kolejnym bieganiu. Szczęście nie był zaciągnięty do tego sam, bowiem gdzieś w połowie drogi przyłączyła się Tajemnicza Łapa ze swoją mentorką, dzięki czemu wszystkie trzy kotki mogły zobaczyć jego nieszczęśliwie strapioną minę. Oh, jak on by teraz chciał rzucić w ich pysk myszą a potem uciec. Już nawet nie chodziło o samo bieganie a o to, że po deszczu było mokro i ślisko, gdyż jeszcze po nocy zdążyło rano pokropić. Nie zmieniało to jednak faktu, że temperatura niemiłosiernie wzrastała, oddychać było ciężko, a łapy traciły oparcie na śliskiej trawie. Ale jak się okazało, to też część treningu, podczas którego mieli szansę ocenić swoje siły w nieprzyjaznych warunkach. Czy tam różnych, co za różnica, dlatego też Szept zdołał odpalić się na samym wstępnie.
- Nie rozumiem jak ganianie po śliskiej trawie miałoby nam pomóc rozwinąć umiejętności - tłumaczył już od jakiegoś czasu - Jedyne co nam to uświadomi, to z jaką łatwością mogą złamać nam się kości, a to będzie miało konsekwencje zwane jako kolejne księżyce spędzone w legowisku medyka - I tak paplał. Paplał bez końca, jednak wszystkie jego argumenty kończyły na dnie, więc w końcu musiał zaprzestać, kiedy jego łapa potknęła się o jakąś kępkę trawy, a on przez przypadek nie nadgryzł sobie boleśnie języka. Poza tym, Lisi Ogon okazało się, że miała rację. Na otwartych przestrzeniach trawa zaczęła już schnąć, więc jego argumenty przestawały mieć znaczenie. O, to było wręcz niewyobrażalnie irytujące i niepojęte uczucie ogarnęło pierś Szepta. Już nawet wolał zatańczyć jakiś skurcz mięśni żeby przywołać deszcz, niż pozwolić, żeby ktokolwiek wygrał z nim kłótnię. Wtem jednak się zatrzymali, a on rozejrzał się dookoła.
- Pobiegniecie w stronę Kamiennych Strażników, okrążycie ich i tu wrócicie. - Padło polecenie, na co kocurek zmarszczył nos.
- Ale mama mówiła, że wojownicy też mają trenować - Miauknął głosem mądrali, patrząc na obie wojowniczki.
- To pobiegniemy po was - Krótkie, lecz zrozumiałe, na co srebrny już nie miał odpowiedzi, nawet jeśli w odruchu już otwierał pysk. Strzepnął więc ogonem i podreptał w stronę Tajemnicy.
- Na pewno dobiegnę tam i wrócę szybciej niż ty - miauknął pewnie w stronę uczennicy, przekrzywiając głowę na dwa boki, chcąc uzyskać charakterystyczny dźwięk kośćmi, co niestety ani się nie udało, ani nie było przydatne. Zaraz więc również rozprostował przednie łapy.
-Zobaczymy! Nie zamierzam tak łatwo dać się pokonać. Trzeba pokazać na co mnie stać. - odparła spokojnie, jednocześnie przyjmując postawę do biegu, czekając na znak do startu. Szeptowi spodobało się to podejście, w końcu nie było nudno. Zaraz potem dostali znak do biegu, więc nim otworzył jadaczkę, zmuszony był do nagłego przebierania łapami. Zazwyczaj nie przepadał za męczeniem się, jednak to były zawody, dlatego nie miał zamiaru tak szybko poledz, szczególnie, że po beznadziejnym starcie szybko się naprostował dzięki swoim długim łapom i odziedziczonym wzroście. Niemniej jednak kotka wcale gorsza nie była, przez co musiał się trochę napracować, tylko, czy właśnie to nie czyniło tego czymś ciekawym? Kamienni Strażnicy zaczynali być coraz wyraźniejsi, więc kocur, zamiast zwolnić, jak by to zrobił zazwyczaj w takich sytuacjach, zwyczajnie przyspieszył, chociaż zdawać się mogło, że zaraz poodpadają mu łapy. Poszukał wzrokiem Tajemnicy, ciekawy jak kotka sobie radziła i ile ma szansy na zwyciężenie pojedynku.
<Tajemnica?>
[632 słowa]
[632 słowa]
[Przyznano 13%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz