Jesienny deszcz głośno uderzał o szyby, wichura uginała słabe drzewa, lecz domowe zacisze dwunożnych gwarantowało Kremówce milutkie ciepło i bezpieczeństwo. Och, jak ona współczuła tym wszystkim samotnikom! Gdyby to ona musiała spędzać czas w tej ulewie to chyba by… Właściwie koteczka sama nie wiedziała, jak dokończyć to zdanie, ale z pewnością nie byłaby zadowolona. Odganiając od siebie ponure myśli, leniwie przeciągnęła się na wygodnej kanapie, którą dzisiaj obrała za główny cel swojego zainteresowania. Sen już zaczynał ciążyć jej na powiekach, gdy niespodziewanie dobiegł ją głos Miedzi.
— Hej, Kremówko! Chcesz ze mną zbadać, co jest w szafce w kuchni? — spytała jej siostra, patrząc na nią z lśniącymi oczami.
Płowa posłała jej w odpowiedzi zawadiacki uśmieszek.
— Jeszcze pytasz? Jasne, że tak! — miauknęła ochoczo, ślamazarnie zeskakując z kanapy i delikatnie upadając przy tym na pyszczek. Szybko jednak poprawiła swoją pozycję i podreptała ze szylkretką w stronę kuchni, która była jednym z jej ulubionych pomieszczeń w całym domu. To właśnie tam działy się cuda! No bo jak inaczej miała nazwać to, skąd jej właściciele brali wszystkie smaczki i jedzenie? Nie było na to logicznego wytłumaczenia, to po prostu była magia. W końcu wszyscy dwunożni potrafili czarować, no nie?
— Mamy jakiś konkretny plan? — zapytała po chwili Kremówka, przechylając głowę w bok w wyrazie zamyślenia. Lekko zmrużyła zielone oczęta, gdy cynamonowa zaczęła przypatrywać się czemuś, co zwykle pozostawało ukryte za drewnianymi drzwiczkami. Mimo pewnego uczucia strachu, ciekawość zwyciężyła i płowa dołączyła do tortie w jej inspekcji.
— Rajuśku! Co to jest? — Kotka wydała z siebie zaskoczony odgłos. Tuż przed nią jakieś bliżej niezidentyfikowane obiekty unosiły się w wypełnionych wodą słojach. Naparła na bok siostry, chcąc bliżej przyjrzeć się tym dziwactwom.
— Myślałam, że pomożesz mi to ustalić — odparła Miedź, przesuwając łapą po szklanej powierzchni. Obie koteczki z uwagą obserwowały, jak nietypowa zawartość podskakuje w naczyniu, gdy słój zaczął przesuwać się w prawą stronę.
— Ale śmieszne — zaśmiała się Kremówka, a cynamonowa zachichotała pod nosem. — Ciekawe, do czego to służy. Może to jakieś tajemnicze smakołyki?
— Nie sądzę — odpowiedziała jej nieprzekonana tortie, przysuwając się tak blisko, że stykała się nosem ze słoikiem. — Nie pachnie jak smaczki.
— A co, jeśli to żyje? Może to jakieś…zaczarowane koty?! — krzyknęła Kremówka, nagle odsuwając się od szafki. Czuła, jak w jej łapach zaczyna buzować energia. Jeśli jej dwunożni rzucili klątwę na nieszczęsne koty, to bez dwóch zdań musiały im pomóc! — Szybko, Miedź, nie mamy czasu do stracenia. Trzeba uwolnić biedaczyska ze szklanego więzienia!
<Siooostro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz