— Tylko moja rodzina ma prawo zdrabniać moje imię. Ty do niej nie należysz, tak też powinieneś się do mnie zwracać Lwia Łapo jak już musisz się odezwać. No więc słucham. Zakładam, że i teraz coś ode mnie chcesz skoro przeszkodziłeś mi w odpoczynku. Bo zmądrzeć, to widzę, że nadal nie zmądrzałeś nawet jeśli zostałeś uczniem. — podjęła, gdyby nie to, że starał się właśnie jej zaleźć za skórę może by miała jakiś ubaw z tego.
Tak to jedyne co czerpała jej satysfakcję odrobinę widząc, że dzieci Róży to naprawdę były pomioty bez serca z ćwiartką mózgu. Co jedno to gorsze, Rumianek jako tako jeszcze ratowała im opinię. Lew szylkretkę najchętniej by od nich zabrała, by jej nie skazili, wmawiając, że nie jest od nich lepsza. A prawdą było przecież to że była.
Z trudem mogła przeboleć to, że rudy kocur, którego chciała na mentora, został mentorem syna liderki. Czuła wielką zazdrość, jednak starała się po sobie tego nie pokazać, nie chcąc dać zaczepiającemu ją uczniowi satysfakcję. Starała się zachować kamienną twarz, i to jej nawet wychodziło. No może czasami marszczyła nosek słysząc co za głupoty padają z pyska Srebrnego.
— Tylko rodzina? — powtórzył, ze zmartwioną miną. — No weź, przyjaciele też powinni móc. Oj no nie patrz tak na mnie, przecież nasza znajomość jest na najwyższym poziomie — mruknął, prostując się. — No nie zmądrzałem, bo uczę się od najlepszych i postanowiłem wziąć przykład z ciebie. Jak być głupim, to tylko we dwójkę — oświadczył, puszczając jej oczko.
— Grabisz sobie Srebrzysta Łapo. — ukazała w stronę młodszego zęby, lecz już spokojniej kontynuowała — Rozumiem, że szukasz akceptacji innych kotów, szczególności rodziny, dlatego zachowujesz się tak jak się zachowujesz. Nic dziwnego skoro jesteś adoptowany. — spojrzała z politowaniem na niego, był śmieciem, a chyba myślał, że jest kimś. Był sługusem jej brata, nikim więcej. — Starasz się być taki jak twoje rodzeństwo, tak samo wyszczekany jak twój brat, co ci nawet całkiem wychodzi. — uśmiechnęła się do niebieskiego. — Chociaż pewnie zawodzisz swą mamę, gdy widzi jak latasz za moim bratem. Tylko czekać, aż znajdzie sobie inne kocię na twoje zastępstwo, bo uzna że jesteś popsuty. Myślisz, że i za twojego brata też znajdzie? Biedny Ruczaj, z całego serca współczuję ci straty brata, podziwiam cię, że jego śmierć na ciebie aż tak bardzo nie wpłynęła.
Zachował pogodny wyraz pyska, nie pozwalając sobie na wyjście z równowagi.
— Nie można cały czas żyć przeszłością, bo nigdy nie ruszy się wtedy w przód — odparł. — Nie martw się, moja mama w przeciwieństwie do twojej ma mózg we właściwym miejscu i nie zniżała by się do tego typu czynów — oświadczył, mrużąc oczy. — A ty jesteś pewna, że nie jesteś adoptowana? Masz wyjątkowo krzywy pysk na tle swojej rodziny.
Zaśmiała się słysząc uwagę kocurka. To co mówił było bez sensu. Zbyt wiele rzeczy wskazywało na pokrewieństwo jej z rudymi kotami, w których żyłach płynęła krew samej Piaskowej Gwiazdy.
— Wykrzywił mi się od patrzenia na takiego robaka jak ty, Srebrny. To twoja zasługa. Gdyby nie ty życie w Klanie Burzy byłoby o wiele przyjemniejsze dla wszystkich. — Jej źrenicę się zwęziły — Jesteś naprawdę śmieszny, ja miałabym być adoptowana? Dobre żarty. — prychnęła — Spójrz tylko na siebie, jako jedyny odstajesz wyglądem od swojego rodzeństwa, nie przypominasz ani trochę Różanej Przełęczy czy Konwaliowego Powiewu... Naprawdę tego nie widzisz? Aż tak ślepy jesteś? — Podniosła się. — Uchylę ci rąbka tajemnicy, żebyś się nie ośmieszał i przestał żyć w bańce. Gdy kocięta Różanej Przełęczy były wielkości nornicy była ich tylko czwórka, dwie kotki i dwa kocurki. A pewnego dnia nagle ni stąd nie zowąd zostało przyniesione niebieskie kocię, o głupim imieniu Srebrny, bo jego sierść jest srebrna. Widać, że nie należysz do ulubieńców Róży, nawet nie chciała jakoś ładniej cię nazwać. A to dlatego, że nie jesteś jej prawdziwym synem.
Jak to miał w zwyczaju, w pierwszej kolejności wyszczerzył się szerzej.
— Tak tak, zapomniałaś do tej historii dodać, że dziki pospadały z nieba, a zające dostały skrzydeł — rzucił. — Dobrze, że jesteś taka kreatywna. Powinnaś w przyszłości częściej odwiedzać żłobek i opowiadać takie historie kociakom, może chociaż tam cię ktoś polubi — dodał pokrzepiająco.
— Jeśli mi nie wierzysz, zapytaj się mojego brata. On cię nie okłamie, zbyt dobre serce ma na to. Tylko się nie rozczaruj, jak to samo od niego usłyszysz. Prawda w oczy kole, ale jak chcesz możesz ją wypierać. A co do żłobka, z wielką przyjemnością będę zaglądać do niego i opowiadać kociakom historię, aby ustrzec ich przed takimi jak ty. — Dostrzegając wracającą matkę i siostrę z treningu wyjrzała z legowiska, chcąc im wyjść im przeciw — A właśnie, zapomniałabym. Moje gratulacje z okazji mianowania! Połamania łap! — rzuciła jeszcze do ucznia, nim opuściła legowisko nie chcąc przebywać w jego towarzystwie ani uderzenia serca dłużej
<Srebrny?>
[766 słów]
[Przyznano 15%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz