Słowa siostry sprawiły, że zaschło mu w gardle. Uśmiechnął się do niej nieco nerwowo, ponieważ ten temat zawsze budził w nim niezbyt przyjemne uczucia. Nie chciał w końcu być liderem, a tym bardziej, aby Iskierka pomagała mu osiągnąć ten cel. Wiedział jednak, że rodzina odgórnie już mu ustanowiła role w życiu, a próby sprzeciwu zwykle kończyły się niepowodzeniem. Teraz jednak musiał jakoś wyperswadować siostrze, że żadnych zmian nie będzie, bo nie widział siebie w tej roli. Jak już to Lwia Łapa była na tyle utalentowana, aby przejąć tą posadę, a nie on. Bo on kim niby był? Praprawnukiem Piaskowej Gwiazdy, który jedyne co odziedziczył po przodkini to wygląd. Nie miał nic z jej krwiożerczości, lubił nierudych i stawał po ich stronie. Był zdrajcą, zdrajcą, który nieumiejętnie ukrywał się wśród swoich, aby nie stracić swojej rodziny.
— Tak sądzisz? — Spojrzał niepewnie na Iskierkę. — Um... Ja nie wiem czy się nadaje na to stanowisko... Każdy mi mówi, że będę liderem, a ja... ja nie chcę. Nie umiem przewodzić, nie mam w sobie takiej siły, by sprawić, aby ktoś się mnie posłuchał. Dlaczego mimo tego, że widzicie jaki jestem nieporadny, staracie się mi pomóc?
Kotka otuliła go ogonem.
— Nauczysz się, przecież jest to ci pisane. Mama by się nie myliła. Na dodatek masz nas. Pomożemy ci. Będziemy ci doradzać i wspierać. — jak zwykle mówiła to czego nasłuchała się od matki. Ta propaganda wryła się w jej umysł, aż do takiego stopnia, że nie dało się z tym kłócić. Przez pewien czas i sam miał myśl, że może rodzina miała rację. Że to jest mu pisane i nie należało się kłócić z przeznaczeniem. Ale im dłużej obserwował klan i to jakie niektórzy mieli do niego podejście, utwierdziło go w przekonaniu, że to były tylko marzenia, które nigdy się nie ziszczą. Na dodatek nie chciał wyrosnąć na tyrana, który wprowadziłby na powrót dyskryminację. A o to właśnie chodziło. Aby rządy Piaskowej Gwiazdy wróciły za pomocą jego łap.
Spojrzał na swoje kończyny, nie będąc wciąż pewny słów siostry, która wciąż oczekiwała odpowiedzi na zadane pytanie.
— Wprowadziłbym... Taką zasadę... Aby nikt nikogo już nigdy nie krzywdził. Żadnego wyśmiewania rudych, nękania, bo inaczej kara byłaby surowa. Chciałbym, aby ci co nie zgadzają się z tym, że przewodzimy, po prostu odeszli. Jak im nie pasują rządy, to nie muszą z nami być. No i... Pewnie jakoś zmodyfikował funkcję lidera, bo skoro też chcecie rządzić to może we trójkę będziemy liderem? Jak taka jedna osoba, ale podzielona na trzy? Co o tym myślisz?
<Siostro?>
[412 słów]
[Przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz