Miała okazję wziąć udział w Zgromadzeniu. O ile z przemów przywódców zapamiętała tyle, co nic, tak jej uwaga skupiała się na czarnym arlekinie. Nikt podzielił się z nią swoimi planami dotyczącymi zamordowania Miodunki. Kotka miała nadzieję, że przemyśli to dobrze i nie da się złapać na błędzie. Zaplanowanie morderstwa było trudne, więc musiał się dłużej zastanowić. Działanie pod wpływem emocji jedynie mu zaszkodzi. A może dojdzie do wniosku, że jednak zemsta na kotce może się odbyć w inny sposób. Cóż, odpowiedź na to pytanie mieli poznać z czasem.
Pora opadających liści, która zawitała do Owocowego Lasu, powitała kotkę nieprzyjemnym uczuciem w brzuchu. Praktycznie od rana musiała biegać w krzaki. Jej długie i częste przesiadywania w miejscu, gdzie koty zwykły się załatwiać, zwróciła uwagę niektórych pobratymców. To zawstydziło Mrówkę i jeszcze bardziej nabrała pewności, że musi udać się z problemem do medyka. Czy miała zaufanie do Witki? Tylko takie, żeby pozwolić jej się przebadać i dać właściwe zioła. Biegunka była straszna i wolała jej unikać na przyszłość. Kiedy tylko zioła zaczęły działać, chętnie opuściła legowisko. Idąc przez pogrążone w codziennej rutynie obozowisko, rozglądała się po znajomych pyszczkach w poszukiwaniu tego konkretnego. Myślała również o zajęciu na dzisiejszy dzień, bo jedyne, co miała w planach, to wieczorny patrol.
— Mrówko — przeniosła spojrzenie na Nikogo, gdy znaleźli się oddaleni od reszty pobratymców. Kotka podejrzewała, o co może chodzić. Czekała jednak cierpliwie. — Pójdziesz ze mną do Jaskółki? Ja... Ja jestem gotów, aby ją zapytać o swoją inicjację do kręgu Wszechmatki.
— Jak mogłabym ci odmówić? Jasne, że będę ci towarzyszyć. Najlepiej chodźmy od razu. — odpowiedziała i gestem ogona zaprosiła swojego przyjaciela, żeby już ruszyli na poszukiwanie szamanki.
Przyjaciel.... tak pięknie brzmiało to słowo. Jak melodia odbijająca się w uszach. Mrówka była zadowolona z faktu, że wreszcie zdobyła sympatię kocura. Będą mogli się wspierać nawzajem i poznawać wciąż na nowo. Zależało jej na tym. Teraz również kocur zrozumiał, jak ważne jest posiadanie kogoś, kto zawsze stanie za tobą murem. Pomyślała, że miłą perspektywą będzie, jeśli Jaskółka zgodzi się dać mu imię i będzie mogła się wreszcie do niego zwracać. Unikała zwracania się do kocura jego krzywdzącym "imieniem" i ani razu go nie użyła.
Zajęło im kilkanaście uderzeń serca, aż znaleźli czarną kotkę, z charakterystycznymi liśćmi i trawą przyklejonymi do futra. Kotka zerknęła kątem oka na przyjaciela i pochyliła się, żeby szepnąć mu do ucha zachęcające słowa.
— Wszystko będzie dobrze. Jaskółka jest bardzo miła i celowo by cię nie skrzywdziła. — odsunęła się, żeby spojrzeć kocurowi w ślepia. — Jesteś gotowy?
Ponieważ już podchodzili do szamanki, nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi Nikogo. Skłoniła z szacunkiem głowę przed Jaskółką, pamiętając o pozycji, jaką zajmuje. Jaskółka była starsza od Mrówki i złota kotka pamiętała ją praktycznie od zawsze.
<Nikt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz