Otwarte drzwi do szafki w kuchni.
Gdy tylko Miedź dostrzegła to, wchodząc do pomieszczenia kojarzącego się z jedzeniem wyprostowanych, w te pędy rzuciła się w stronę otwartego mebla. Przez chwilę przypatrywała się szparze, by po chwili wsunąć w nią łapę i popchnąć, tak, że ta rozchyliła się jeszcze bardziej. Przed nią ukazało się mroczne wnętrze skrytki na jedzenie. Przed jej oczyma stały słoje wypełnione przeróżnymi rzeczami. Słoje jak słoje, nie? Jednak zdaniem Miedzi były one jakieś dziwne… złowieszcze…
Bo gdy tylko chciała wejść głębiej i mocniej naparła na jeden, powietrze przeszył dziwny dźwięk. Młoda od razu wyskoczyła z wnętrza. Hmmm…
Może tak wziąć kogoś ze sobą? Kogoś, kto będzie obserwował słoje i ich zachowanie?
Bo szczerze? Szylkretka nie była pewna, czy to były przedmioty, czy żywe byty. Pływające w jednym z nich ogórki jakoś tak sprawiały jej takie wrażenie… Tak więc, uznając, że eksploracja we dwójkę będzie znacznie lepszym pomysłem, niż samej, wróciła tam, skąd przyszła. Dość szybko znalazła wylegującą się na kanapie siostrę, Kremówkę.
— Hej, Kremówko! — na jej głos płowa przekrzywiła łebek, wbijając w nią spojrzenie swych radosnych ślipek. — Chcesz ze mną zbadać, co jest w szafce w kuchni? — spytała, mając nadzieję, że siostra się zgodzi… bo jak nie to nie wiedziała, kogo do tego przekonywać. Może Cynamonka? Albo Lilię? W każdym bądź razie, to szylkretowa siostra była zdecydowanie jej pierwszym wyborem, bo tak jak ona pragnęła zwiedzać miejsce, w którym przyszło im żyć.
<Kremówko? Idziemy do mrocznego wnętrza szafki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz