W przeciwieństwie do brata, nie ruszyła jej śmierć samotników. Na całe szczęście to oni dokonali żywota, a nie jej braciszek. Chcąc zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie była w stanie posunąć się do okropnych rzeczy. Na szczęście rana Piaska goiła się dobrze, tak też miała nadzieję, że z biegiem księżyców po niej nie zostanie najmniejszy ślad, a jej brat przestanie się bać. Może i blizny u kocurów uważała za coś pożądanego, co dodawało im męskości, jednak jej brat musiał prezentować się nieskazitelnie. Nie było mowy o tym, by kocurek miał pamiątki na ciele po tym jak został pokiereszowany przez tego brudnego samotnika, którego pomioty zamieszkały w kociarni. Ta niby lepsza kotka nie była taka lepsza, jak jej się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Mimo, że częściowo kremowe futro zdobiło jej sierść, była pierwsza do wyzywania każdego. Nie rozumiała innych wojowników, że zdecydowali się wcielić do klanu kogoś kto wcale nie chciał w nim być. Lew najchętniej by ją zostawiła przy jeszcze ciepłych ciałach rodziców, aby podzieliła ich los. Była nic nie wartą kupą futra, o którą trzeba było zadbać, a wątpiła że z niej w przyszłości będzie jakiś pożytek. Nie to co z drugiej kotki. Może i była nieruda, ale wpatrywała się w potomstwo Zięby jak w obrazek, co nie umknęło Lew. O ile jej się nastawienie nie zmieni względem nich, mogła Północy wróżyć świetlaną przyszłość. Wystarczy, że będzie się trzymać ich jak rzep psiego ogona, służyć im nie ważne co.
Trwała przez chwilę tak w uścisku z Piaskiem, ciesząc się, że przestał patrzeć na nią tymi wystraszonymi oczami. To jego spojrzenie przez te kilka dni było wręcz nie do zniesienia. Powinien być jej wdzięczny, że zaryzykowała własne życie, aby on mógł żyć i rządzić w przyszłości klanem.
— Zastanawia mnie tylko jedna rzecz Piasku... Nie uważasz, że to dziwne, że samotnicy zaatakowali właśnie w tamtej chwili, gdy to my, a nie żadne inne koty znajdowałyśmy się na polanie? — podjęła chcąc zasiać w bracie jeszcze większe zwątpienie w nierudy plebs, mając nadzieję, że uda w końcu skruszyć się jego przyjaźń z tym srebrnym sierściuchem — To nie mógł być przypadek braciszku. Ktoś musiał im powiedzieć o tym, że wybierzemy się właśnie w tamto miejsce na polowanie. Rozmawiałeś z kimś o tym?
Spojrzał na nią zaskoczony.
— Myślisz, że to... To było ustawione? Ja... ja nikomu nie mówiłem. Kto mógłby zrobić coś takiego? I czemu Drozdowy Szept w takim razie nas uratował, a Gepardzi Mróz zginęła zamiast nas, skoro to była pułapka?
— Drozd raczej nie chciałby naszej śmierci, a przede wszystkim twojej, zważywszy na to, że jest rudy. Ratując cię i nas może chciał się wkupić w nasze łaski, skoro to ty masz być w przyszłości liderem. Nie to co Gepard. Co jeśli... — ściszyła głos — Co jeśli to Różana Przełęcz za tym wszystkim stoi? To ona nam przydzieliła w końcu Gepard, aby nam towarzyszyła. I o dziwo, jak ją poprosiłam by nam nie przeszkadzała w polowaniu to się zgodziła i trzymała się z tyłu. To dziwne, nie uważasz? W dodatku przyglądała się, gdy ten samotnik ciebie powalił i zranił... zareagowała dopiero, gdy zaczął atakować mnie i Iskierkę. Sprawy wymknęły się spod kontroli i dlatego zareagowała. Rozumiesz co to znaczy?
Po grzbiecie przebiegł mu dreszcz.
— Ch-chciała się nas pozbyć? A-ale... dlaczego? Trenuje z nią codziennie i nie z-zauważyłem, aby chciała mnie zabić — powiedział rozdygotanym głosem.
— Po prostu się z tym dobrze kryje. Uwierz mi Piasku, ona nami gardzi. — westchnęła, czy on naprawdę był tak ślepy — Gardzi mną, tobą, i Iskierką. Naszą mamą i tatą. Każdym z naszej rodziny. — Zmarszczyła brewki. — Poza tym musiała wiedzieć o niechęci Tropu do rudych, a mimo to pozwoliła mu cię trenować. Nie kiwnęła palcem, aby to zmienić. W końcu zna go o wiele więcej księżyców niż my, więc musiała wiedzieć o jego poglądach! Dopiero jak sam do niej poszedłeś, to zareagowała, po czasie. Ale czy ukarała Tropa? Nie wydaje mi się, jest dalej wojownikiem. Dostał przyzwolenie na takie zachowanie i to od samego lidera.
— Prawda... Nie ukarała go — przyznał jej rację. Wpatrywał się chwile w swoje łapy, zaraz przytulając się mocno do kotki. — I co my teraz zrobimy Lewku? J-jeżeli to prawda... To nie ma dla nas w klanie przyszłości. Nie chcę, by to się powtórzyło. Nie chcę byś zabijała. Nie chcę oglądać śmierci. Nie chcę was stracić.
— Nie będę Piasku — wymruczała, nie będzie o ile nikt mu nie zagrozi — Masz moje słowo. Dlatego musimy się trzymać się razem i słuchać siebie nawzajem, nie ważne co, braciszku. Musimy uważać na inne koty, które mogą nam zagrozić, a są nimi w szczególności nierudzi. I kolejny raz przyszło nam niestety się o tym przekonać. Najlepiej dla wszystkich będzie jak to ty zostaniesz liderem. Musisz zostać liderem i wtedy sam zdecydujesz o tym co chcesz zrobić z kotami, które chciały zabić ciebie i twoją rodzinę. Będziesz mógł im kazać po prostu odejść, a ja uszanuję twoją decyzję. Zapewnisz wtedy nam wszystkim bezpieczeństwo. Naszej mamie najbardziej się ono należy, bo w końcu to ona przez tyle księżyców o nas dbała i wciąż to robi. Będziesz miał pewność, że nic złego nam się nie przytrafi, a gdy jakiś kot okaże się wrogiem mogącymi nam zaszkodzić to po prostu go wygnasz, jak przystało na mądrego lidera.
— A jeśli... mi się nie uda? Skąd pewność, że zastępczyni weźmie mnie pod uwagę po śmierci liderki? I dlaczego ja? Widzę, że ty lepiej sobie z Iskierką radzicie w tych sprawach. Ja... ja popełniam cały czas błędy. A jeśli was zawiodę jako przywódca?
— Na pewno weźmie, w końcu wtedy będziesz już wojownikiem i to nie byle jakim. Jestem tego pewna, a ja rzadko się mylę, prawda? — uśmiechnęła się słodko — Ach, na pewno nie zawiedziesz! To miłe, że widzisz nas jako liderki. A co ty na to żebyśmy razem w trójkę rządzili? Ty jako lider, a ja i Iskierka jako dwie twoje wierne zastępczynie służące mądrymi radami? Brzmi to wspaniale, nie uważasz?
— Tak... — Zaszurał łapką po ziemi. — Iskierka pytała mnie co ustanowiłbym jako lider w Klanie Burzy i powiedziałem jej coś podobnego co teraz ty. W sensie... abyśmy razem we trójkę rządzili. Sama w końcu mówiłaś, że prababcia podzieliła się i zamieszkała w każdym z nas. M-może wtedy... kiedy będziemy razem... No wiesz. Staniemy się Piaskową Gwiazdą? Ale taką lepszą jej wersją. — Uśmiechnął się lekko. — Która rządzi sprawiedliwie i nie pozwala na naszą dyskryminacje.
Ucieszyło ją, że jej brat rozmyślał nad wspólnym rządzeniem klanem. Ta wizja jako prawej łapy samego lidera bardzo jej się podobała. Z wielką przyjemnością pomoże mu w rządach.
— Na pewno tak będzie. W końcu Klan Burzy zyska sprawiedliwego lidera, po tylu księżycach. Nie mogę się doczekać tego momentu. To będzie najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Na te słowa kocur wyprostował się dumnie, poszerzając uśmiech.
— Mój także. Zapewnię nam bezpieczeństwo. Mama będzie dumna... Dziękuje Lewku... — Otarł się łbem o głowę siostry. — Już mi nieco lepiej. Umiesz pocieszać.
— Taka w końcu rola siostry. Pilnować, aby jej brat był szczęśliwy i bezpieczny.
Chwilę dyskutowali o zmianach jakie by wprowadzili wraz z Iskrzącą Łapa, która dołączyła do ich rozmowy. W końcu mieliby w trójkę razem rządzić. Może nie wszystkie pomysły brata jej pasowały, jednak zgadzała się na każdy jeden. Cieszyło ją, że jej brat w końcu zechciał sam z siebie być liderem. Zięba przerwała im planowanie swych przyszłości jak i klanu, proponując im wspólny relaks z zadbaniem o siebie. Co jak co, ale na kocie spa Lwia Łapa zawsze była chętna.
***
W końcu nadszedł dzień, jeden z dni o którym śniła odkąd była mała. Różana Przełęcz zwołała zebranie. W końcu po tylu księżycach mogli być mianowani na wojowników. Pręgowana klasycznie zachodziła w głowę, jakie to liderka wybierze jej imię. Propozycja Wilczaczki zasłyszana na zgromadzeniu przypadła jej do gustu. Lwia Duma brzmiało tak dumnie, to imię opisywało dokładnie to jaka była Lew. Wątpiła jednak czy to imię będzie w stanie opuścić czarny pysk liderki. Sama rozważała jeszcze inne propozycję imion, każde brzmiące dumnie, wskazujące na wyższość kotki nad innymi kotami.
Pierwszym kotem, który dostał swoje wojownicze imię była ich matka, jako że była najstarsza z nich wszystkich. Ziębi Trel, takie miano przyszło nosić teraz ich matce. Następny w kolejce był Piasek, który z dniem dzisiejszym będzie nazywał się Piaszczysta Zamieć. Na pysku Lew wykwitł uśmiech słysząc drugi człon imienia brata. Zamieć i zamęt brzmiały podobnie, a jej brat u władzy wraz ze swoimi ukochanymi siostrami na pewno zamęt wprowadzą. Lwia Łapa już o to zadba. Zdziwiła się nieco, gdy tuż po jej bracie przypadła kolej Iskierki, a nie jej, która z dniem dzisiejszym dostała imię Iskrząca Burza. Uważała, że każdy z jej rodziny dostał godne miano, idealnie określające ich, tak też przez chwilę, gdy przyszła na nią kolej, była pewna że z pyska Różanej Przełęczy padnie jej nowe imię brzmiące Lwia Duma.
— Ja, Różana Przełęcz, przywódca Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Lwia Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przysięgam.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Lwia Łapo, od tej pory będziesz znana jako Lwia Paszcza.
Kotka dotknęła pyszczkiem głowy Lew, a ona dotknęła jej barku, ledwo co się powstrzymując przed odebraniem chociażby jednego życia tej parodii liderki. To, że ona nie chciała przyjąć nowego imienia, nie dawało jej prawa nadawać tak głupiego imienia właśnie rudej. Paszcza? Jak miała interpretować ten człon? Bo chyba na pewno nie pozytywnie. Czy liderka piła do tego, że miała gadane i nie pozwoliła się winić za śmierć Stokrotki, która była po prostu nieszczęśliwym wypadkiem? Przy imionach jej rodzeństwa i matki Lwia Paszcza brzmiało to po prostu komicznie, jak jakieś karne imię, a nie imię wojowniczki. Mimo to z uniesioną dumnie głową wróciła do swojej rodziny. Czekała ich jeszcze druga część ceremonii, ta całkowicie idiotyczna i zbędna. Chciała ją jak najszybciej odbębnić by móc zająć się rzeczami godnymi wojowniczki.
<Piasku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz