— Nie, na całe szczęście nie. — odwzajemnił miły gest, przysiadając. — Po prostu pomyślałem, że może przyda ci się pomoc. W zbieraniu ziół albo czymś takim. Od biedy mech też mogę wam wymienić — zażartował, na co Fasolka prychnęła cicho, rozbawiona. — No nie daj się prosić! — uśmiechnął się szerzej.
— Czyli jednak coś się stało! — zaśmiała się. — Wężowy Wrzask znowu kazała ci zajmować się dziećmi?
Kocurek aż zadrżał na tę myśl.
— Nie, nie, Gwiezdni brońcie. Po prostu próbuję być miły.
Ledwo dostrzegalny grymas przebiegł przez jej pyszczek. Dobrze wiedziała, że jej przyjaciel ma inne poglądy niż ona w sprawie wiary, jednak zdziwiło ją trochę, że nie zmieniły się po ataku Stwórcy i po tym wszystkim, co musieli przejść... Zanim jednak Wróbel zdążył zapytać, o co chodzi, odpowiedziała.
— Możemy iść na zbieranie ziół razem. Chętnie pójdę na spacer z kimś innym niż marudzącym Potrójnym Dziadem. — miauknęła szybko Fasolowa Łapa, przeskakując w stronę wyjścia niezdarnie.
— Słyszałem, ty mała niewdzięcznico! Wracaj tu zaraz! — jakby znikąd w tle pojawił się oburzony pysk Potrójnego Kroku, marszczącego brwi i nos. Coś takiego. Czyżby "Potrójny Dziad" był magicznym wyrażeniem przywołującym jej mentora? Kotka zaśmiała się pod nosem, po czym pośpiesznie wypchnęła Wróbelka z legowiska.
— Szybko, bo nas dogoni i już się nigdzie nie wybierzemy! — zawołała do burego, ruszając w stronę wyjścia. Wróblowe Serce widocznie rozbawiony sytuacją pognał za nią i niedługo oboje znaleźli się na niewielkim obszarze terenów Klanu Wilka, gdzie rosły młode, niższe drzewa. Wiatr delikatnie bawił się ich futrem, a słońce powoli obniżało miejsce swojego spoczynku na niebie.
— Potrzebujemy czegoś konkretnego? — zapytał, dysząc cicho ze zmęczenia biegiem. Fasola po kilku większych wdechach i wydechach, w końcu uspokoiła oddech na tyle, żeby coś powiedzieć.
— Chyba nie. Wszystko się przyda. — miauknęła, rozglądając się po okolicy, w jakiej się znaleźli. — Możesz pozbierać trochę żarnowca. To krzew o niewielkich liściach i małych, żółtych kwiatkach. Powinniśmy go tu łatwo znaleźć.
Wróblowe Serce skinął głową, po czym zaczął szukać opisanej przez Fasolkę rośliny. Dwójka wilczaków wymieniała się co chwilę a to żartem, a to przyjacielską zaczepką, cały czas podtrzymując swobodnie rozmowę. Nim się obejrzeli, jasny krąg chylił się ku zachodowi, wydłużając każdy cień i powoli zabierając swoje światło z lasu. Kotka drgnęła, widząc, jak nieboskłon nad nimi się czerwieni, a potem okrywa ciemną płachtą. Fasola zadrżała, widząc, jak powoli pokazują się na nim błyszczące gwiazdy.
— Powinniśmy iść... — mruknęła, próbując chwycić jak najwięcej ziół, które pozbierali w pysk. Wróblowe Serce jednak przystanął na chwilę, zadzierając głowę w górę. W jego niebieskich oczach odbijały się białe punkty, a na jego mordkę wpłynął dziwny, trudny do odczytania przez pointkę wyraz pyska. Często widziała, jak patrzył jej przyjaciel patrzył w gwiazdy, jakby szukając czegoś. Uczennica medyka westchnęła cicho, co przykuło uwagę burasa.
— Coś się stało? — zapytał, przekrzywiając pytająco głowę, z zmartwionym wyrazem pyska. Kotka potrząsnęła przecząco głową. Wróbelek podszedł do niej i otarł się delikatnie o jej futro. — A jednak coś cię trapi. Możesz mi powiedzieć...
Fasola zamknęła oczy, spuszczając delikatnie głowę.
— Chodzi o to... znów dostałam ostatnio sen od Gwiezdnych. Żebyśmy znowu spotkali się z innymi medykami przy Księżycowej Grocie... mam być mianowana przed nimi... ja... boję się tego. Z każdym dniem mocniej czuję, że Klan Gwiazd przygląda się każdemu mojemu ruchowi, oceniając mnie. Szukając najmniejszego powodu do ukarania. A-a po mianowaniu b-będzie jeszcze gorzej. Nie chcę przed nimi przysięgać wierności, nie chcę o-oddać się ich za-zasadom... nie chce za nimi podążać... — wyrzuciła w końcu Fasolkowa Łapa, czując, jak zbiera jej się na płacz.
< Wróblowe Serce? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz