Z początku nie była pewna, czy może ufać kocurowi, bo przecież obiecała
Miodowemu Sercu, że nikomu nie powie. Z drugiej strony, był to
prawdziwy, pełnoprawny ojciec maluchów. Tunia położyła się na podłodze,
wzięła jeden, głęboki wdech i wypuściła powietrze ze świstem.
- Od momentu, kiedy odwróciłeś uwagę psa - zaczęła pieszczoszka -
Miodowe Serce mieszkała w garażu, to taki mały domek obok naszego.
Przynosiłam jej jedzenie, wodę... aż pewnego dnia na świat przyszła
dwójka kociąt. Ich "Związek" nie trwał długo, bo już wkrótce matka
odeszła do was, do "Klanu". Od tamtej pory jej nie widziałam, ale
maluchy rosły jak grzyby po deszczu, w wierze, że to ja jestem ich
prawdziwą matką, tak, jak chciała twoja partnerka.
Kotka na chwilę przerwała, by sprawdzić, czy kocur ją słucha.
- Virus i Verona, bo tak się nazywały, były bardzo wesołymi i pełnymi
życia dziećmi... Wszystko musiało się zniszczyć. Poszło o to, że Virus
rozbił wazon, czyli takie miejsce na rośliny w domu. Było zamieszanie,
mó-- znaczy... twój sy-synek - pieszczoszka zaczęła się jąkać, coraz
ostrzej widząc swoje wspomnienia. - uciekł. Obie byłyśmy wstrząśnięte,
ale Vero-verona, czując, że to-to ona przes-sadziła, nazajutrz
wy-wybiegła na drogę w-w tak pech-pechowym momencie... wolałabym
że-żebym to j-ja tam była... ja... ja...
Kocur domyślił się o co kotce chodzi. Vero nie żyła. Tunia schowała pysk w łapach, czując, że emocje biorą górę.
- I... i... ja.... gdyby... gdyby nie moi właściciele, nie byłoby mnie
tu... byłam głupia... chciałam się zabić, wszystko na czym mi zależało
odchodziło... - pieszczoszka zaczęła szlochać. Dalej nie potrafiła
normalnie rozmawiać o tych wydarzeniach, choć minęło już dużo czasu. -
księżyce mijały, życie powoli się uspokajało, a ja skończyłam z próbami
samobójstwa. Czekałam na swoją naturalną śmierć, nie widząc większego
sensu w moim życiu. I... i wte-wtedy zjawił się Virus... j-już jako
duży, postawny kocur-r... ale wtedy, zrozumiałam jedno - jemu-jemu na
mnie... nie-nie zależało... po prostu... odszedł, uciekł ze swoim
przyjacielem... czas nie leczy ran - on je-jedynie ukrywa, bo-bo i tak
zostaną z nami na zawsze... Teraz... teraz spodziewam si-- nie
dokończyła, gdyż do jej uszu doszedł jeden, głośny miałk. Uniosła łepek i
spojrzała na Małą Łapę. On też zaczął się rozglądać za osobą, która
wydała dźwięk. Mocno roztrzęsiona kotka, wstała i chwiejnym krokiem
ruszyła do drzwi. Zapach, jak i dźwięk, był coraz głośniejszy i
mocniejszy. Tunia oparła się przednimi łapkami o drzwi wyjściowe i
zestresowana zaczęła czekać na reakcję dwunożnych. Pan dość szybko
podszedł i otworzył kotce drzwi. Ta tylko na to czekała. Ostrożnie
wyjrzała zza drewnianych drzwi i aż zabrakło jej języka w pysku. Stał
przed nią Virus. Brudny, z krwawiącymi ranami po pazurach, chudy jak
trup i z nieco mlecznymi oczami. Tunia, nie zważając na to, co wcześniej
jej zrobił, rzuciła się w jego stronę. On także to uczynił. Kocur
wtulił się w miękkie futro matki i zaczął nerwowo szeptać.
- M-mamo, mamo... mamo j-j-ja przepraszam, ja tak-tak bardzo Cię
przepraszam! - miauczał przez łzy, które skapywały na ziemię i moczyły
futro pieszczoszce. - Już nigdy Cię nie opuszczę, wybacz, proszę!
- Tak-tak tęskni-niłam... chodź... chodźcie do-do domu... - poprawiła się, gdy z tyłu, między krzewami ujrzała Fenixa.
Cała trójka powoli weszła do legowiska dwunożnych, ponownie powodując
duże poruszenie w domu. Właściciele z początku wydawali się nie pewni,
jednak już po chwili, uznali, że trzeba trochę ogarnąć towarzystwo.
Żaden kocur się nie sprzeciwiał, Tunia jedynie przyglądała się
wszystkiemu, zapominając o Małej Łapie, który zaczął już powoli
przysypiać. Zabiegi trwały do wieczora, kotom przycięto pazury,
oczyszczono, zdezynfekowano i zabandażowano rany, zadbano o futro, umyto
z brudów wszelkiej maści, wyczesano, usunięto kołtuny, nos umyto z
kataru, pyłku, który łatwo się przyklejał, oczy już nie miały czarnej
ropy w kącikach, uszka nie posiadały już gigantycznych plam, a ząbki
były w miarę możliwości dwunożnych czyste i wolne od nadmiaru
poprzyklejanych resztek. Po tym wszystkim, Virus i jego rudy kumpel byli
bardzo zmęczeni, nie zwracali dużej uwagi na to, co ich otacza. Napili
się wody z witaminami i zaczęli ociężałym krokiem zmierzać do pokoju.
Gdy tylko weszli do pomieszczenia, ich oczom ukazał się starszy klon
syna Tuni, śpiący w drapaku.
- Mamo, kim jest ten kocur!? - miauknął Virus, przewracając się z wrażenia.
<Mała Łapo, Virusie?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Sprawa znikających kotów w klanie nadal oficjalnie nie została wyjaśniona. Zaginął jeden ze starszych, Tropiący Szlak, natomiast Piaszczysta Zamieć prawdopodobnie został napadnięty przez samotników. Chodzą plotki, że mogą być oni połączeni z niedawno wygnanym Czarną Łapą. Również główny medyk, przez niewyjaśnioną sprawę został oddalony od swoich obowiązków, większość spraw powierzając w łapy swojej uczennicy. Gdyby tego było mało, w tych napiętych czasach do obozu została przyprowadzona zdezorientowana i dość pokiereszowana pieszczoszka, a przynajmniej tak została przedstawiona klanowi. Czy jej pojawienie się w klanie, nie wzmocni już i tak od dawna panującego w nim napięcia?W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Srocza Gwiazda wprowadza władzę dziedziczną, a także "rodzinę królewską". Po ciężkim porodzie córki i śmierci jednej z nowonarodzonych wnuczek, Srocza Gwiazda znika na całą noc, wracając dopiero następnego poranka, wraz z kontrowersyjnymi wieściami. Aby zabezpieczyć przyszłe kocięta przed podzieleniem losu Łabędź, ogłasza rolę Piastunki, a zaszczytu otrzymania tego miana dostępuje Kotewkowa Łapa, obecnie zwana Kotewkowym Powiewem. Podczas tego samego zebrania ogłasza także, że każdy kolejny lider Klanu Nocy będzie musiał pochodzić z jej rodu, przeprowadza ceremonię, podczas której ona i jej rodzina otrzymują krwisty symbol kwitnącej lilii wodnej na czole - znak władzy i odrodzenia.Nie wszystkim jednak ta decyzja się spodobała, a to, jakie efekty to przyniesie, Klan Nocy może się dowiedzieć szybciej niż ktokolwiek by tego chciał.
Zaginęły dwie kotki - Cedrowa Rozwaga, a jakiś czas później Kaczy Krok. Patrole nadal często odwiedzają okolice, gdzie ostatnio były widziane, jednak bezskutecznie
W Klanie Wilka
klan znalazł się w wyjątkowo ciężkiej sytuacji niespodziewanie tracąc liderkę, Szakalą Gwiazdę. Jej śmierć pociągnęła za sobą również losy Gęsiego Wrzasku jak i kilku innych wojowników i uczniów Klanu Wilka, a jej zastępca, Błękitna Gwiazda, intensywnie stara się obmyślić nowa strategię działania i sposobu na odbudowanie świetności klanu. Niestety, nie wszyscy są zadowoleni z wyboru nowego zastępcy, którym została Wieczorna Mara.Oskarżona o niedopełnienie swoich obowiązków i przyczynienie się do śmierci kociąt samego lidera, Wilczej Łapy i Cisowej Łapy, Kunia Norka stała się więzieniem własnego klanu.
W Owocowym Lesie
Zapanował chaos. Rozpoczął się wraz ze zniknęciem jednej z córek lidera, co poskutkowało jego nerwową reakcją i wyżywaniem się na swoich podwładnych. Sprawy jednak wymknęły się spod całkowitej kontroli dopiero w momencie, w którym… zniknął sam przywódca! Nikt nie wie co się stało ani gdzie aktualnie przebywa. Nie znaleziono żadnego tropu.Sytuację pogarsza fakt, że obaj zastępcy zupełnie nie mogą się dogadać w kwestii tego, kto powinien teraz rządzić, spierając się ze sobą w niemal każdym aspekcie. Część Owocniaków twierdzi, że nowy lider powinien zostać wybrany poprzez głosowanie, inni stanowczo potępiają takie pomysły, zwracając uwagę na to, że taka procedura może dopiero nastąpić po bezdyskusyjnej rezygnacji poprzedniego lidera lub jego śmierci. Plotki na temat możliwej przyczyny jego zniknięcia z każdym dniem tylko przybierają na sile. Napiętą atmosferę można wręcz wyczuć w powietrzu.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz