Kotka przez chwilę się zastanowiła. Jeszcze nikomu nie mówiła o swojej ciąży, a ten o to kocur jakimś cudem to odkrył. Być może inaczej pachniała, a kocur, który mieszkał w klanie, znał ten zapach na tyle, by móc spokojnie stwierdzić, czy kotka jest czy też nie.
- Sz-szczerze mówiąc to dwu-dwunodzy o tym-tym decydują, a ja je-jedynie mogę swoją postawą prze-przekazywać im moje odczucia. Po za tym nie-nie wiem jakie-kie będą... - miauknęła kotka. Gdy coś za nimi zaszeleściło, szybko oboje odwrócili mordki nieco się jeżąc. Na szczęście był to tylko Virus machający przez sen jedną ze swoich kończyn. Karzełek westchnął z ulgą.
- Ro-rozumiem, Tu-Tuniu. - odpowiedział i uniósł główkę spoglądając na zasłonięte okno.
- Powinnam powiedzieć o mojej ciąży Virusowi... - mruknęła kotka. - Ale to dopiero jak on i Fenix się obudzą. - kocur kiwnął łepkiem i zmrużył oczy.
- Jeśli masz tu z nami mieszkać, powinieneś wiedzieć parę ważnych i przydatnych rzecz. - Tunia zaczęła nowy temat, by rozluźnić atmosferę. Dawny uczeń wpatrzył się w nią czekając na jakieś rady.
- Po pierwsze... z pewnością powinieneś zachowywać czystość, a do tego służy kuweta. - kotka wskazała lekkim ruchem głowy przedmiot. - Nie załatwiamy swoich potrzeb gdzie popadnie, bo nasz dom zmieni się w brud i smród. Kolejną ważną sprawą, są pazurki, bo wiesz, u nas nie można drapać co popadnie, mamy drapak. Na nim możemy wydziwiać ile chcemy. Hym... z pewnością przydadzą Ci się znaki. Jeśli na przykład chcesz na dwór, musisz oprzeć się przednimi łapkami o drzwi i wtedy nasi właściciele powinni Ci otworzyć, podobnie jest z jedzonkiem, ale wtedy musimy stać nad miską i rzucić błagalne spojrzenie. - Kocur najwidoczniej nie nadążał, bo zrobił nieco głupkowatą minę. Tunia postanowiła zaprezentować kocurowi "Wielkie oczy" i zrobiła błagalny pyszczek.
- Spróbujesz powtórzyć? - zapytała i trąciła go w policzek.
- T-ta... - mruknął i zrobił coś na wzór "Pomocy, zaraz mnie zamordują".
- Nie jest najlepiej, ale wiem, że to moja wina, bo jeszcze jesteś osłabiony... wybacz, nie powinnam... po prostu chciałabym, żebyś jakoś się przystosował, a im wcześniej, tym lepiej... - powiedziała kotka i polizała go po czółku. Ten nieco skrępowany dał jej nerwowy znak, że Virus właśnie gapi się na nich z wielkim grymsem. Tunia szybko odsunęła się od kocura i podeszła do syna.
- K-kochanie, w-wczoraj Ci nie powiedziałam al-ale ja... jestem w ciąży. - nerwowo miauknęła kotka.
- Mamo! - pisnął Virus i tupnął łapką. - Czemu nic mi nie powiedziałaś? - przez chwilę świdrował wzrokiem dawnego Małą Łapę, a gdy skończył podszedł i wtulił się w matkę.
- A... kto jest ojcem? - zapytał ciszej. Tunia przez parę bić serca milaczała, zastanawiając się, jak dobrze dobrać słowa.
- Nie ja o tym zdecydowałam i nie chcę by moje dzieci znały jego tożsamość. - burknęła. Kocury pokiwała głowami. Młodsza kopia Karzełka dalej podejżliwie spoglądała na swojego Ojca.
- Idę sprawdzić czy nasi właściciele wstali, nie zróbcie sobie krzywdy. - powiedziała i ruszyła ku drzwiom, by już po chwili na nimi zniknąć. Tak jak myślała - Pan, z kubkiem "kawy" w dłoni siedział na kanapie patrząc się w telewizor. Pani w swoim szlafroku w łapki robiła sobie śniadanie, a gdy zobaczyła podopieczną, otworzyła lodówkę i wyjęła z niej kawałek kurczaka. Tunia wiedziała, że to oznacza, iż za chwilę będzie śniadanie, więc ruszyła w drogę powrotną do jej "Ostoi spokoju". Gdy tylko przekroczyła próg pokoju, ujrzała, jak Virus natarczywie podgryza swoją zabawkę. Łaciata przewróciła oczami i ze świstem wypuściła powietrze.
- Już za niedługo śniadanie!
***
Minęło już około dwóch księżycy, od tamtego wydarzenia. Karzełek już dobrze sobie radził, jednak ograniczał się do ich pokoju i łazienki. Zaś z Virusem i jego rudym przyjacielem było przeciwnie. Ciągle biegali po domu, bawili się razem, byli już nawet u weterynarza, który zaszczepił ich. A Tunia... A Tuni w ciąż rósł brzuszek. Była coraz mniej kontaktowa, a najwięcej czasu spędzała w drapaku. Poznosiła tam sobie kocyki i siedziała w tym gnieździe wychodząc tylko by się załatwić, lub coś zjeść.
Dzień zaczął się niewinnie, jednak pieszczoszka już czuła, że to TEN dzień. Rankiem nawet nie wyszła na śniadanie! Koło południa powoli zaczęły odchodzić jej wody, przez co jeszcze bardziej się przeraziła. Nigdy tak naprawdę nie rodziła, było to dla niej zupełnie nowe odczucie. Co jakiś czas czuła, jak coś ją kopie. I nie, nie tak jak wcześniej. Ono chciało już, natychmiast, wyjść. Wszystko trwało godzinkę, jednak przez ten czas nic takiego się nie działo. Dopiero po trzynastej zaczął się horror. Było strasznie. Wszystko ją bolało, ale była cicho. Wreszcie nie wytrzymała i wydarła się na całe gardło, co skutkowała zbudzeniem Karzełka.
- Co-co się dzieje?! - miauknął przerażony kocur.
- RODZĘ, JA RODZĘ - wrzasnęła kotka, jeszcze bardziej denerwując kocura, który o porodzie guzik wiedział.
- C-co ja mam zrobić?!
- ZAAAAWOŁAAAAAAJ KOGO--AAAAAŚ
Pieszczoch zaczął przeklinać pod nosem, by po chwili przyłączyć się do jakże pięknego śpiewu, który doszedł również do młodszych kocurów, bo już byli w drzwiach.
- COŚ TY Z NIĄ ZROBIŁ, KRETYNIE! - ryknął Virus.
- TWOJA MATKA RODZI, USPOKÓJ SIĘ, KOCIE!
- Virus, on ma racje może lepiej...
- Weźcie przestańcie, wrzaskami nic mi nie pomaaaaaa-- powiedziała Tunia czując kolejny mocny kop.
- MAMO, NIE UMIERAJ TAM! - Czarny kocur wleciał i przysiadł blisko rodzącej.
- Fenix, jesteś z nas największy, weź coś zrób! - krzyknął klon Karzełka.
- Ale-ale... - zaczął szeptać maine-coon, że aż ze stresu się posikał. Na szczęście, do pokoju wkroczyli zdenerowani właściciele, patrząc się na tą dziką scenę, rodem wyjętą ze średniowiecza.
I tak o to, w blasku lampy, między krzykami, na świat przyszły dwa kocięta - pierwsza była urocza koteczka, a drugi naprawdę bardzo malutki kocurek. Mary i... Maleństwo. Te dwa imiona, ze wszystkich wymienionych przez dwunogów najbardziej pasowały do maluchów. Tunia była z siebie ogromnie dumna, ale i bardzo zmęczona, więc gdy tylko to się skończyło, ucięła sobie wraz z dziećmi długą, cichą, spokojną
drzemkę. Nareszcie wszyscy byli razem, a przyjmniej na tamtą chwilę.
<Karzełku?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
doszło do ataku na książęta, podczas którego Sterletowa Łapa utracił jedną z kończyn. Od tamtej pory między samotnikami a Klanem Nocy, trwa zawzięta walka. Zgodnie z zeznaniami przesłuchiwanych kotów, atakujący ich klan samotnicy nie są zwykłymi włóczęgami, a zorganizowaną grupą, która za cel obrała sobie sam ród władców. Wojownicy dzień w dzień wyruszają na nieznane tereny, przeszukując je z nadzieją znalezienia wskazówek, które doprowadzą ich do swych przeciwników. Spieniona Gwiazda, która władzę objęła po swej niedawno zmarłej matce, pracuje ciężko każdego wschodu słońca, wraz z zastępczyniami analizując dostarczane im wieści z granicy.Niestety, w ostatnich spotkaniach uczestniczyć mogła jedynie jedna z jej zastępczyń - Mandarynkowe Pióro, która tymczasowo przejęła obowiązki po swej siostrze, aktualnie zajmującej się odchowaniem kociąt zrodzonych z sojuszu Klanu Nocy oraz Klanu Wilka.
W Klanie Wilka
Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Owocowym Lesie!
(brak wolnych miejsc!)
Miot Samotników!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(trzy wolne miejsca!)
Normalnie komedia xD
OdpowiedzUsuńKocham to opko ok xd
OdpowiedzUsuń