Dzień jak co dzień. Migocząca Łapa wyszła na samotne polowanie. Szła przez rozległe tereny swego klanu, rozglądając się za zwierzyną. Przystanęła, wyczuwając królika. Podążyła w jego stronę. Zaczęła uważnie węszyć, by nie pomylić kierunków. Kiedy była wystarczająco blisko, rzuciła się, zabijając ofiarę kilkoma groźnymi gryźnięciami w szyję. Szybko oblizała pyszczek od krwi i zakopała królika. Obróciła się i ruszyła dalej, ponownie zaczynając węszyć. Chciała się przydać klanowi. Być kiedyś uznaną wojowniczką. Tfu, przecież to niemożliwe. Ale chociaż... 'Dobra, dobra, przestań. Masz polować, mruknęła sama do siebie, ciągle idąc tam, gdzie łapy ją poniosą. Czuła, jak wiaterek delikatnie mierzwi jej futro, a słońce przygrzewa. Idealnie. Jej wielkie oczy skierowały się w stronę, gdzie leżały jej matka i siostra. Pokręciła łbem. Nie, nie teraz. Nie mogła się nimi tak przejmować. Tam, wysoko jest im lepiej. Westchnęła cicho i ruszyła, odganiając od siebie zgubny, słodki szept matki. Oczywiście, znowu musi mieć zwidy... prychnęła gniewnie i machnęła ogonem, jakby chciała to odgonić. Musi skupić się na polowaniu. Ucichła, gdy usłyszała bażanta. Po chwili również wyczuła jego zapach. Gdyby tak go złapała... to byłby niezły łup! W ogromnym skupieniu zaczęła się skradać. Duży, majestatyczny ptak chodził w trawie zaraz przed nią. Oczy jej zabłyszczały, odetchnęła i skupiła się na ruchach. MUSI się jej udać. Odetchnęła, a kiedy wyczuła, że to odpowiedni moment, wyskoczyła z kryjówki. Ptak wydarł się i wzleciał, lecz uczennica zdążyła złapać go za ogon i ciągnęła mocno. Była zdecydowanie za dużym obciążeniem, zwierzę odpuściło i chciało rzucić się do dalszej ucieczki, lecz nic z tego. Zdeterminowana kotka przytrzymała je i zaczęła szarpać, czując, że pióra wpadają jej do pyska, otworzyła go wściekle i zaczęła gryźć mocno w szyję. Ptak znowu próbował poderwać się do lotu, lecz z Migoczącą Łapą na plecach było to jeszcze trudniejsze. Nie poddawała się, drapiąc i gryząc. W końcu bażant padł martwy. Wydała z siebie okrzyk triumfu. 'Najlepiej zaniosę go od razu do obozu, a po tego królika zaraz wrócę' Pomyślała. Tak też zrobiła.
***
Siedziała przed legowiskiem uczniów. Nudziła się. Tak bardzo się nudziła. Potrzebowała kogoś do rozmowy. Nie była zaprzyjaźniona z większością wojowników Klanu Burzy, co tylko utrudniało jej zadanie. Wtem, dostrzegła Ciernistą Łodygę przechodzącą koło stosu świeżej zdobyczy. Natychmiast do niej podeszła.
- Witaj! - zamruczała.
- Hej, Migocząca Łapo - miauknęła kotka.
Przyjaciółki usiadła z boku, gapiąc się na przechodzące koty. Cisza. Terminatorka postanowiła odezwać się jako pierwsza.
- Dziś upolowałam bażanta! - Wypięła dumnie pierś.
- O, to świetnie. - Uśmiechnęła się bura.
Kotki siedziały tak, dzieląc się językami aż do południa, gdy obydwie zostały wybrane do patrolu ze Sztormowym Niebem i Żmijową Łuską. Szylkretka chętnie podążała za wojownikami, ciesząc się, że ją wybrano. Patrolowali granice od strony Złotej Trawy, lecz nie znaleźli nic godnego uwagi. Kocur odświeżył ślady zapachowe i mogli udać się w drogę powrotną. Było nadzwyczaj spokojnie. Wracali przez Północne Zbocze. Nie można ukrywać, że szli dość długo, pod koniec niebieskookiej łapy odpadały. Była po prostu zmęczona, miała ochotę, choć chwilę odpocząć. Co dziwne, dziś pointka nie zabrała jej na trening, a oznajmiając to swojej uczennicy, zdawała się niezwykle podniecona i wyglądała na taką, która myślami była zupełnie gdzie indziej. Córka Rdzawego Ogona zostawiła rozmyślanie o tajemniczej mentorce na później. Gdy dotarli do obozu, było późne popołudnie. Kotka, czując zmęczenie, usiadła przy kolcoliście, myjąc przy tym łapę. Czuła, że futro ma zmierzwione, musiała się porządnie umyć. Nie miała jednak spokoju na długo, gdyż niedługo z legowiska lidera wyszła Ćmi Trzepot, mrucząc mu coś na do widzenia. Pointka skierowała kroki do swojej uczennicy.
- Migocząca Łapo, zanieś coś do jedzenia Mysiemu Nosowi i Kwiecistemu Wiatrowi, a potem przynieś im nowy mech na legowiska i wyrzuć stary.
Szylkretowa patrzyła na nią niepewnie. Naskrobała coś i dostała karę? Może po to jej mentorka była u lidera?
- Spokojnie, to nie żadna kara! Po prostu to zrób - Zaśmiała się, jakby czytając jej w myślach.
Pokiwała łbem, wzięła dwa króliki i podążyła do legowiska starszyzny. Gdy weszła do środka, z szacunkiem pochyliła łeb przed dawną medyczką i wojowniczką. Kotki uśmiechnęły się do niej. Terminatorka ostrożnie położyła przed nimi posiłek.
- Dziękujemy - miauknęła cynamonowa.
- Proszę. - Skinęła im głową. - Mama wymienić wasze legowiska. Mogę...?
- Oczywiście - odparła Mysi Nos i wstała, pozwalając młodej zabrać mech. To samo zrobiła Kwiecisty Wiatr.
Długołapa wzięła go w pysk i szybko wyszła. Niedługo wróciła ze świeżym mchem. Ułożyła go starannie, by starsze mogły się wygodnie położyć.
- Do widzenia - odezwała się z szacunkiem, a kocice uśmiechnęły się.
***
Ściemniało się, a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Migocząca Łapa, wykończona tym dniem, miała ochotę jedynie na sen. Ale nie, oczywiście nie mogła na razie iść spać!
- Niech wszystkie koty zdolne samodzielnie polować zbiorą się na spotkanie klanu!
Niechętnie opuściła legowisko i usiadła gdzieś w tłumie, obok Ćmiego Trzepotu i Ciernistej Łodygi oraz obok rodzeństwa. Wgapiła się w cętkowanego kocura, którego zielone oczy nadal smutne po stracie uczennicy lustrowały otoczenie. Gdy upewnił się, że wszyscy przyszli, odezwał się ponownie:
- Migocząca Łapo, podejdź.
Uczennica z zaskoczeniem rozejrzała się po tłumie, jakby szukając odpowiedzi. Ziołowa Łapa i Świetlista Łapa patrzyli na nią pytająco, a z pyszczków siedzących obok wojowniczek nie dało się nic wyczytać. Szylkretka przełknęła ślinę i podążyła przez tłum, stając przed samym liderem.
Ja, Nocna Gwiazda, przywódca Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Migocząca Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Zatkało ją. Nie, to niemożliwe! Miała ledwie 10 księżyców! A jej rodzeństwo? Czyżby była mianowana jako pierwsza? A może to tylko żart?
- Przysięgam! - miauknęła pewnie.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Migocząca Łapo, od tej pory będziesz znana jako Migoczące Niebo. Klan Gwiazdy ceni twoją odwagę i siłę oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Burzy. - Gdy wymawiał jej nowe imię, znacząco spojrzał na gwiazdy migoczące na niebie.
Nie wiedziała, co robić ani co mówić. Odetchnęła. Miała nadzieję, że to jednak nie sen. Koty zaczęły skandynować jej imię, a następnie podchodzić do niej z gratulacjami.
- Gratulacje, kochanie - szepnęła Pręgowane Piórko, wzruszona i liznęła swoją przyszywaną córcię.
Gdy wszyscy jej pogratulowali, Nocna Gwiazda odezwał się ponownie:
- Jak nakazuje tradycja, nowo mianowany wojownik odbędzie nocne czuwanie. - Po tych słowach machnął ogonem na znak, że zebranie jest zakończone i koty zaczęły się rozchodzić.
Obok korki jeszcze przez chwilę zostali najbliżsi, a wkrótce została sama, dumnie wpatrując się w księżyc. Usłyszała ciche i słodkie gratulacje od mamy, siostry i brata, co sprawiło, że poczuła się jeszcze bardziej dumna. Była wojowniczką, osiągnęła swój cel. Czego chcieć więcej?
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz